Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-07-2016, 23:57   #112
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Marc Vernier właściwie już miał dość tej całej sprawy. Kultyści, potwory zagrażające światu, międzywymiarowe przejścia i tajemnicze, antyczne piwnice satanistów - to wszystko nadawało się do powieści fantastycznej, ale nie do prawdziwego życia. W sumie nawet nie bardzo zorientował się, w którym momencie jego życie aż tak się zmieniło - prawdopodobnie w tym, gdy uświadomił sobie istnienie bestii zdolnej przemierzać międzywymiar. To było najstraszniejsze.

Eugenio - on coś wiedział czym nie chciał podzielić się. Vernier nie miał jednak już ochoty na żadne gwałtowne ruchy, choć aż ręka mu świeżbiła, żeby uderzyć w twarz tego kalekę. Zamiast tego napisał do niego list o starym mnichu, o trójce która milczy i o tym, że jego brat zginął w bardzo krwawy sposób na wojnie. Nie napisał mu natomiast co dokładnie powiedział stary mnich. Vernier zapakował ten list do koperty i przekazał służącemu Eugenia.

Marc spędził kolejną noc w najbliższym hotelu. Noc upłynęła bez żadnych ekscesów. O poranku Vernier napisał dodatkowe dwa listy i wysłał je pocztą. Jeden wysłał do sąsiadów Castora, których zrugał poprzedniej dnia - napisał w nim podziękowanie za wcześniejsze uratowanie i przeproszenie za zachowanie z poprzedniej nocy. Opisał równocześnie, że wciąż całkowicie nie wyzdrowiał po otrzymanych obrażeniach i wyjątkowo szokujących rewelacjach na temat nielegalnej działalności Castora. Drugi list, adresowany do adwokata Castora, o następującej treści: "Szanowny panie! Popełniono szereg przestępstw, a pan godzi w dobro śledztw przenosząc ponad je tajemnice zmarłego Castora de Overneyesa. Przestępstwa te popełnili nieznani mi znajomi de Overneyesa, a których dane może pan, nawet przypadkowo, posiadać. Ostrzegam również, że ci ludzie są niebezpieczni (o czym przekonałem się na własnej skórze, gdy próbowano mnie zamordować), dlatego prosiłbym, aby przekazał pan wszystkie informacje organom ścigania do spraw o kradzież mienia Castora de Overneyesa, o usiłowanie zabójstwa mnie i inne przestępstwa (sprawy te winny być prowadzone jako jedna, ponieważ zostały popełnione przez ten sam, jeden związek sprawców). Uszanowanie, Marc Vernier."

Po wysłaniu listów Vernier wynajął samochód i pojechał do domku letniskowego Castora, gdzie spodziewał się zastać Charlotte. Pamiętał Charlotte... właściwie widział ją poprzedniego dnia, ale powoli tracił cierpliwość to całej tej sprawy i wszystkich, którzy mieli z nią coś wspólnego. Przynajmniej pohamuje się, aby jej nie obrazić jak tamtego adwokata.

Na miejsce przyjechał jeszcze tego samego dnia. Dom był nieduży, a otoczony złowieszczym żelaznym parkanem pomalowanym na czarno z dość ostrymi elementami... odrażającymi jeżeli brać pod uwagę zawartość piwnicy jego domu z Marsylii. Wokół nieruchomości były lasy i pola. Cała okolica sprawiała wrażenie nieco zaniedbanej. Brama wjazdowa była zamknięta, a za nią na terenie nieruchomości stał samochód Charlotte. Wokół panowałaby upiorna cisza, gdyby nie świergotanie ptaszków. Wydawało się, że świergotanie to przypominało melodię jaką dało się wyczuwać w domu Castora, gdy jeszcze tam kręciły się międzywymiarowe istoty. Sielankowość tego miejsca przypominała jako żywo Ziemie Niczyje, gdy z jakiegoś powodu obie strony nie strzelały do siebie. Tam jednak było więcej ciał... w ogóle były ciała. Rozmyślając o wojnie Marc Vernier uświadomił sobie, że spodziewa się zastać trupa Charlotte.

Z uwagi na niespokojne myśli Vernier wziął ze sobą torbę pełną trików, a dodatkowo w ręku trzymał sekator na wypadek, gdyby musiał kogoś dźgnąć albo przystrzyc jakieś rodziny. Mężczyzna był w trakcie okrążania nieruchomości, gdy dotarł do furtki ogrodnika. Furtka była zamknięta na głucho, ale w tamtym miejscu kamienny murek ułatwiał przedostanie się na drugą stronę. Przejście przez murek mimo że kłopotliwe nie było jakoś specjalnie trudne i poza spoceniem i ubrudzeniem rąk nic większego się nie przytrafiło.

Ogród był zaniedbany nawet bardziej niż otaczające je działki poza ogrodzeniem. W powietrzu unosił się aromat dziwacznych ziół, które dziko rosły tu i ówdzie. Sądząc po stanie budynku i roślinności najprawdopodobniej nikt tam nie zaglądał od wielu lat. Piętrowy dom letniskowy z bliska wyglądał gorzej niż zza bramy: był po prostu stary i wydawało się jakby za chwilę miał się rozpaść.

Marc po przedostaniu się na nieruchomość szybko przedostał się do samochodu Charlotte sprawdzenia go. Samochód był otwarty, więc Vernier przeszukał go (i nie znalazł nic ciekawego), a następnie zatrąbił.

Po klaksonie pojawi się w wejściu Charlotte wyraźnie zdumiona jego obocznością. Wygląda, jakby nie spała.
- Panie Marc! Co pan tutaj robi?
- Witaj! A mam sporo wolnego czasu i pomyślałem, że pomogę tutaj w przeszukiwaniu budynku. Coś ciekawego tutaj znalazłaś?
- powiedział Marc przybliżając się, ale stanął kilka metrów od niej. Czuł, że coś było nie tak, ale nie przejawiał negatywnych emocji. Nie trzymał również w ręku swojego uzbrojenia, choć targał ze sobą swoją torbę pełną niespodzianek. To w niej ukrył sekator.
- Owszem. Nawet straciłam poczucie czasu. Wiesz. Głownie pamiątki z dzieciństwa. Castor najwyraźniej przewiózł tutaj dużo szpargałów z czasów, kiedy byłam małym dzieckiem. Obrazy, książki, bibeloty i nawet dzieła sztuki. Zaczytałam się, zanurzyłam we wspomnieniach i chyba … - zmrużyła oczy. - Ile mnie nie było w Marsylii?
- Nie wiem, też straciłem poczucie czasu. Odwiedziłem kilka osób, które podejrzewałem o związki ze sprawą, ale wydaję mi się, że żadna z tych osób nic nie wie - no może oprócz Eugenio, ale ten z kolei w ogóle nawet nie chciał mnie widzieć. Ach tam… może przejedziemy się do jakiejś restauracji coś zjeść? A potem razem zajmiemy się przedmiotami z tego domu?
- Ugotuję coś. kupiłam po drodze zapasy. Najbliższa restauracja jest pewnie jakieś dziesięć kilometrów stąd. Zaparzę kawę i porozmawiamy przy stole. Niech pan poczeka. Otworzę bramę, i wjedzie pan swoim automobilem.

Jak powiedziała tak zrobili.

- Mówił pan że odwiedził wuja Eugenio. Zły pomysł. Wuj od czasów, gdy stał się inwalidą nienawidzi całego świata. A najbardziej Castora i wszystkiego, co z nim związane. Poróżniły ich sprawy sprzed lat, apotem stan zdrowia wuja Eugenio oddalił ich od siebie jeszcze bardziej. Rodzinne tragedia. Chyba każda familia ma takie w swojej historii.
- Mój brat również zginął na wojnie, ale to nie znaczy, że należy zamykać się na cały świat. W życiu różnie bywa… a jaki wcześniej był wuj? I czemu akurat pokłócił się tak bardzo z Castorem? Ja też pokłóciłem się ze swoim drugim bratem i nie rozmawiałem z nim od lat, praktycznie od wojny - powody są tego nader poważne, więc chyba i pomiędzy Eugenio i Castorem coś takiego wystąpiło skoro nawet po jego śmierci nie chce mieć nic do czynienia z jego sprawami?
- Myślę że to upór obu zakłócił ich relacje. nie wiem do końca na czym opierał się ów spór. I myślę, że prawdę zna tylko Eugenio. Chodziło chyba o syna Eugenio. Mojego kuzyna, Oliviera. to była pilnie strzeżona tajemnica rodzinna. Olivier został zabity w Afryce, a winą za jego śmierć Eugenio obarczał Castora. Ehh.
Nalała sobie aromatycznej kawy spoglądając na Marca pytająco.
- A niech mi pan powie, panie Marc, czy sądzi pan, ze tutaj rzeczywiście wuj ukrył ten ślad krwi i to co pod nim?
- Nie wiem, ale warto poszukać, prawda? Może coś w książkach będzie… albo w dziełach sztuki. Nie wiem. Trochę dziwne te poszukiwanie gęsi - zupełnie nie rozumiem czemu Castor po prostu nie napisał wszystkiego co wie…
- Może bał się, że informacje wpadną w niepowołane ręce? - zasugerowała. - Nie ufał ludziom. Zawsze tak było.
- Pytanie tylko, czy nasze ręce to powołane ręce - w końcu dopuściliśmy do tego, że statua została skradziona. - odpowiedział Marc - Poza tym któż by tobie nie ufał? Jesteś taka urocza… a właśnie: może coś ci się przypomina z tego co pamiętasz o Castorze co by nam pomogło? Coś związanego z jego znajomymi albo piwnicą. Hmm… czasem istotniejsze jest nie to co jest, a to czego nie ma: czy znasz kogoś z kim Castor często spotykał się albo o kim często mówił, czy korespondował, a ten ktoś nie był wymieniony w testamencie?
- Nie bardzo. Poza tobą nikt chyba z nim nawet nie pomieszkiwał. Wuj ostatnie kilkanaście lat odpychał wszystkich od siebie. Myślę, że to dlatego tak poważną sprawę powierzył, w gruncie rzeczy, nie bójmy się użyć tego słowa, osobom mu obcym. Chociaż i być może darzył te osoby jakimś sentymentem. Może miał jakiś klucz dobory? Nie mam pojęcia. Pod koniec bardzo dużo opowiadał o tej zamordowanej dziewczynie. W końcu przepisał jej chyba największą część spadku. Powierzył klucze. Miał prawie osiemdziesiąt lat a ona niespełna trzydzieści. To było dość dziwne.

Chyba wiedział co ma na myśli. Była zła. Zraniło ją to, że Castor wybrał inną kobietę. Niewiele od niej starszą kobietę. I powierzył jej sekrety piwnicy.
- Kochałam wuja, wiesz - wyznała nieoczekiwanie. - Wierzyłam w te jego opowieści o magii, o zapomnianym cywilizacjach i mrocznych kultach ukrytych w sekretnych zakamarkach świata. To dlatego podróżuję. Szukam tego, co nieznane. Co ekscytujące. A pan, panie Marc?

Marc Vernier pierwszy raz od dawna nie bardzo wiedział co odpowiedzieć na w sumie proste pytanie. Po dłuższej chwili Vernier odpowiedział:
- Prowadziłem z nim interesy związane z magią, bo próbowaliśmy przywrócić do życia ludzi zabitych w czasie wojny. Właściwie dwie konkretne osoby. Interes, jak już to nazwałem, nie udał się. Opowieści o magii, o zapomnianych cywilizacjach i mrocznych kultach ukrytych w sekretnych zakamarkach świata traktuje - tym zajmuję się w czasie wolnym, ale podróżując wyłącznie w sferze wyobraźni, gdy o tych zjawiskach czytam i piszę.

Następnie razem z Charlotte przeszukali dom. W trakcie przeszukiwania, jak był na to czas, to i rozmawiali. Chciał wiedzieć jak najwięcej o synu Eugenia i treści opowieści Castora, które jej zdradził, a w zamian oferował wszystkie swoje informacje, które by interesowały Charlotte. Przekonywał ją również, że warto by było, gdyby studiowała "Dzięki temu pełniej zrozumiesz to co widujesz w swoich podróżach. Warto na ten przykład studiować nowy kierunek, który nazywa się psychiatria: gdziekolwiek nie pojedziesz tam zobaczysz powtarzające się reguły w zachowania ludzi wszystkich ras."
 
Anonim jest offline