Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2016, 16:42   #999
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Jayson "Godzilla" Atkinson - Pomiot Godzilli



Indian Creek; spotkanie z Adrianem




- Aha. - kiwnął głową Jayson gdy szef wyjawił im ich przynęcią rolę. Co jak co ale mogli im o tym wspomnieć. No ale trudno. Widać bycie szefem ma swoje prawa i przywileje. Właściwie nic im się w końcu nie stało.

- A wiadomo już czyje to były szczury? - zapytał szefa korzystając z okazji. Przywlókł przecież wcześniej jedno truchło z akcji w kanałach no i teraz też coś musieli o nich wiedzieć chyyba skoro zasadzili zasadzkę na zasadzkowiczów którzy mieli się zasadzić na nich. Był ciekaw czy jego pomysł, że to te od Szramy się potwierdzi.

- Aha. Ta dumaliśmy szefie czy to nie te same sukinsyny się podpięły co wtedy tuszowały te porwanie młodych. Bo tak też dość wyższa szkoła jazdy. - wtrącił jeszcze swój wniosek o pochodzeniu owego hakera. Co prawda twardych dowodów nie mieli no ale Atkinsonowi jakoś rzuciło się w oczy te podobieństwo. Nie był w tym specem to nie drążył jednak więcej tematu.

- Brzytwa Żmija. A tak z ciekawości szefie to co zamierzacie z nim zrobić? I właściwie wiadomo jak się znalazła u przodka Marcusa? - spytał widząc jak Price zareagował na ten artefakt. Nie miał pojęcia co dokładnie przywieźli. Ale widział po zażartych bojach jakie niedawno stoczyli o to na ulicach Miami jadąc tutaj, że to potężny artefakt. A poza tym był zwyczajnie ciekawy skąd stary Marcusa miał ten artefakt bo coś chyba i sam Marcus zdawał się być tym odkryciem zaskoczony.




Indian Creek, czas wolny



- Możecie sprawdzić mój telefon? - wyciągnął swojego komórczaka i dał go do sprawdzenia. Miał nadzieję, że wyjaśni się czy ktoś im zamontował jakieś ustrojstwo czy nie.

- Price to chyba coś ma niemiłe wspomnienia z tą rękawicą no nie? - rzekł do nich wspominając dość żywiołową reakcję wilkołaka na ten fetysz który przywieźli po takich trudach. Zastanawiał się czy warto podrążyć temat. Choć Price jakoś nie należał do typów wokół których grzebałoby się miło czy bezpiecznie. Poza tym to raczej nie ich sprawa więc w sumie nie nalegał na to. Właściwie to nie miał ochoty. Ale liczył, że może wilkołacza część Rozjemców coś wie więcej o tamtych wydarzeniach które on jako mokol to słyszął jedynie luźne ploty.

Za to bardzo chętnie i bez oporów zgłosił się na wyjęcie pocisków. I siebie i KITT'a. - Słuchaj stary mamy jakiś swoich ludzi na mieście w labach? Może możnaby ustalić broń z jakiej strzelano? Kto wie co by się wtedy odkryło do czego jeszcze jej użyto czy będzie używana. - zapytał medyka który wyciągnął z niego pocisk i zwyczajowo obejrzał go sobie. Ciężki. Nawet bardzo ciężki. Naprawdę cięższy od zwyczajowego pocisku. No i duży. Ogromny nawet. Tak jak KITT mówił, strzelba na słonie. Czyli mimo deformacji po trafieniu nadal wyglądał na jakąś półcalówkę czy coś podobnego. Sprzęt antysprzetowy. Przygotowali się skurwysyny. Ale zawsze jakiś trop. Gdyby udało się ustalić co to za broń może pojawiłby się nowy trop. Dość rzadka broń bo ani na polowanie ani do samoobrony. Właściwie nawet w standardowych jednostkach wojska czy policji też rzadka. Dopiero właśnie w antyterrorach i specjalach. Albo tych strzelców co do dalekich sportowych strzelań zaczynajacych się w standardzie powyżej kilometra czy półtora. Czyli dość wąskie grono. Była jakaś szansa, że broń była zarejestrowana i może jak gdzieś, kiedyś sprawiła komuś kłopot to zostawiła swój ślad w policyjnych rejestrach. A wówcza można by odnaleźć delikwenta. Atkinson nie był pewny jeszcze czy gdzieś ich ten trop zaprowadzi ale co szkodziło spróbować?

Nie ingerował którym samochodem Angie pojedzie ale właściwie i tak mieli robotę u niego na szrocie do zrobienia a byłaby raczej niezbędna. Inaczej mogło być trochę nie teges z tym prezentem dla Bill'a. Więc pole manewru było ale na oko Jaysona niezbyt rozległe. Zwłaszcza jak Marcus jeszcze wyskoczył z tym zabraniem pikupa. W sumie miał rację ale to znowu by im zabrało trochę czasu.

- Dobra Marcus, nie ma sprawy. Chcesz to pojedź z nami po ten pikup. Wiesz on dostał tak w silnik, że nie nadaje się do jazdy w tym stanie więc trzeba by go odcholować. KITT ma hak więc nie ma problemu. Możemy go zaciągnąć do mnie na szrot. Jak chcesz to mamy tam rezerwową furgonetkę to możesz ją wziąć póki co. - mokol zgodził się na pomysł drugiego Rozjemcy. Co prawda z pomocą Angie i Steve'a wszelkie naprawy robiły się łatwiejsze czy wręcz proste no ale też mieli swoje limity. Nie chciał więc ingerować im w grafik, zwłaszcza, że znowu na złomowisku jeszcze parę rzeczy do zrobienia przed wieczorem mieli. No ale furgonetka Dodge'a czekała w pogotowiu u niego na podwórku więc to akurat mógł obiecać.

- Dobra ale jak jedziemy po twojego pikupa to jedź z nami. Jesteś właścicielem no to wszystko powinno ułatwić. Wiesz tam pewnie teraz jest "miejsce zdarzenia" to mogą gliny odgrodzić czy co. Trzeba by pomachać papierami i naściemniać. Wiesz, w razie czego to pal głupa, że nie wiesz o co chodzi jak będziesz z psami gadał. No jechałeś sobie jak inni a tu nagle wszyscy zaczęli wszędzie strzelać, rozwalili ci brykę no to uciekłeś. No a teraz chcesz zabrać swój samochód i przyjechałeś z kumplami by go sholować. Jakby co to pójdziemy z Angie pogadać z nimi razem z tobą. - poinstruował młodszego kolegę mokol który już co nieco wprawy z takimi policyjnymo zdarzeniami miał. A już tyle czasu upłynęło, że trzeba było się liczyć z tym, że gliny zdołały pogliniarzyć na miejscu na całego. Mając to na względzie postanowił przekonfigurować KITT'a na wypadek gdyby ktoś pamiętliwy czy z kamerą się trafił co by mógł rozpoznać w nim samochód ze strzelaniny. Właściwie to jak pomyślał nad tym to mogło być całkiem dobra okazja obejrzenia na spokojnie pobojowiska i może nawet dowiedzenia się czegoś jeszcze?

- A jak twoja mentorka Marcus? Wyjdzie z tego? Wyjdzie no nie? - zapytał Marcus'a skoro już i tak gadali ze sobą. Wcześniej nie mieli jak bo działo się trochę rzeczy. Ale jak ją odwozili ostatnim razem i widzieli nie wyglądała zbyt kwitnąco. Mieli odprawić odpowiednie medyczno - magiczne mambo dżambo no ale pojechali na lotnisko po tą rękawicę więc nie był pewny jak to poszło i co z tego wyszło.



Złomowisko Atkinsona



- No to jesteśmy. Jak masz gdzieś coś skitrane to bieraj. A tu jest ta furgonetka co mówiłem. Jak chcesz ją brać to weź sobie kluczyki, są na półce nad lodówką. - rzucił w ramach powitania do Marcus'a wskazując na swoją kanciapę - biuro. Zza siatkowanych przedrzwi wystawała w głębi pomieszczenia lodówka a nad nią faktycznie była jakaś półka.

- Chodźcie. Myślę, że mam parę fajnych kandydatek dla naszego Bill'a. - rzucił zwracajac się do swoich gości i poprowadził ich do części złomowiska na której leżały stare motocykle. Były w różnorakim stanie rozkładu. Po jednych zostały właściwie same ramy, pordzewiałe i pogięte. Inne były prawie niezużyte gdy właściciel przyjeżdżał zostawiać właściwie całkiem dobry pojazd bo taks się robił za drogi a nie miał manii kolekcjonowania szortowych zabytków. Było więc z czego wybierać. Złomowisko przedstawiało się pod tymw zględem trochę jak muzeum motoryzacji. Tyle, że eksponaty w zdecydowanej większości były popsute, zdekompletowane, pordzewiałe i jakby przed oczyszczającą pracą archeologa.

- No ja myślę, że Angie ma rację. Na pierwszy pojazd niech będzie jakiś klasyczny choper. Na ścigacza, zwłaszcza jakąś półtysiaczkę no już trochę trzeba mieć wprawy. Bo nie wiadomo kiedy i już ma się dwie czy trzy sety na liczniku. Ale jakiś chopper to jak znalazł. Klasyk i elegancja. Zawsze modny. I jakby dorzucić do tego jakiś hełm, kurtkę kozackie buty no to w ogóle byłaby zajebioza. No tylko... No własnie trzeba by dobrze wybrać... - Jay mówił dość składnie i pewnie dopóki mówił o maszynach i ich cechach. No ale przy wyborze na jakąś którąś konkretną no to się zawahał bo to już szło o gust a tego taki pewny nie był.



- Tu mam taką klasycznej urody Niemkę. - podszedł do jakiegoś dość topornego motocykla. - Pamiętam typa. Dostał w spadku po dziadku, nie był w sprawny, nie szło załatwić części od ręki, sam motorów nie lubił to mi przywiózł. Ale ta maszyna to klasyk. BMW R 75. Sprawdziłem jej numery kiedyś. Zjeździła z Rommlem całą północną Afrykę a potem Włochy no i potem trochę po wojnie aż ją właśnie jakiś fan starych motocykli sprowadził do nas. Ta maszyna nie miała bocznej przyczepki ale chyba można by Bill'owi zrobić. Zawsze może ją odczepić i jeździć bez niej. Teraz jest jak widzicie pomalowana na ciemny, wojskowy brąz ale na taki pustynny beż czy pomarańcz jak była podczas wojny pomalowana mi się wydaje byłby odpowiedniejszy. No i można by dorobić trochę bocznych pudeł jak miały kurierskie modele to by sobie mógł tam chłopak wozić całkiem sporo nawet bez bocznej przyczepki. I dość toporny i odporny sprzęt. - dodał na koniec całkiem porządaną cechę biorąc pod uwagę jak się ostatnio często ich relokacje kończyły. Generalnie uznał, ten egzemplarz za jeden z najfajniejszych klasyków w swojej kolekcji.




- No albo Indianin. - odwrócił się nagle i podszedł trochę dalej do kolejnego wraku. Na wielkość i styl wyglądał dość podobnie do poprzedniego. - Też maszyna z podobnych czasów i podobnej myśli technicznej. Więc raczej kwestia gustu. Oba mają podobną moc choć Indianin jest trochę lżejszy więc zwrotniejszy i szybszy. Nadal jednak to nie jest przecinak oczywiście. Ten tutaj przywiózł mi jakiś koleś co go skraksował. Brat mu znaczy się na nim skraksował więc mówi, mi że pechowy. Ja mu na to, że jak brat przeżył to całkiem nie tak pechowe miał te kraksowanie no ale nie dał się namówić no i zostawił mi go. A też klasyk, zjeździł z naszymi wojskami co trzeba od plaż Omaha po wyspy na Pacifiku. - skończył przedstawiać swoich dwóch głównych faworytów i popatrzył na nich wyczekująco. Właściwie to mogli zmajstrować dowolny motocykl albo go przerobić. Nawet pod właściwy już model nadal było można dorobić czy przerobić to czy tamto nadając mu ostatecznie całkiem inny charakter. Ale te dwa modele wydały mu się najodpowiedniejsze za punkt wyjścia.

- A w ogóle to co myślicie o tym co się działo u szefa? Prawdę gadali z tym wystawieniem i telefonami? - zapytał jakby mimo chodem patrząc na nich. Wcześniej nie było jak pogadać no ale teraz trafiła się okazja. Wiedział, że przyjaciele są dużo czulsi w wychwytywaniu niuansów rozmowy które jemu umykały.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline