Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2016, 18:18   #14
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Turmalina na początku walki była w pełni zaskoczona. Po zjadliwej ripoście odwróciła się z uśmiechem i pełną gracją tak zadowolona z siebie, że goblin tylko cudem jej nie trafił. Atak poszedł odruchowo, nim krasnoludka pomyślała, ręce i moc zrobiły swoje - zagrażającego jej goblina porwała fala gniewu.
- Gobliny!? - zaskoczona Turmalina jakby nie przyjęła do wiadomości że pułapka była oczywista - Oooo, ja was nauczę moresu! Chcecie napadać Turmalinkę?- Świsnął bełt, na szczęście niecelny. Młoda panna Hammerstorm zakasała sukienkę i raźno przebierając nóżkami ukryła się za końskim cielskiem.
- Turmalinka was nauczy... - to mówiąc odczepiła swój myśliwski arbalet od plecaka i przygotowała do strzału kładąc żelazną kulkę. Podniosła broń do policzka i wychyliła się zza osłony szukając celu. Bitwa potoczyła się jednak błyskawicznie. Emocje opadały... i wtedy pojawił się ból. I słabość. Krasnoludka zobaczyła strzałę wbitą w bark i krew plamiącą jej sukienkę. Podniosła się i powoli ruszyła w kierunku pozostałych, starając się trzymać fason, ale lekko się chwiała i wzrok jej się mglił. Ale broni nie puściła, celując w skarpy, w razie gdyby jakiś goblini łeb się tam pojawił.

~***~

- Cho no tu złotko - burknęła Yarla widząc zbliżającą się do pola bitwy rasową kuzynkę. Znacznie niższa od niej Turmalina była raniona pociskiem, a do opatrzenia takowej rany trzeba było dwójki osób. Yarla nie wiedziała jak należy opatrzyć profesjonalnie ranę, to też od razu zaznaczyła towarzyszce niedoli -Wyciągnę ci ten bełt, będzie bolało jak sam skurwysyn - rzekła ciągle czując niesamowity, pulsujący ból tuż pod swoim barkiem -Potem zdezynfekuję rany tym - raz jeszcze uniosła piersiówkę z przepalanką - zaboli jeszcze bardziej. A na koniec spróbuję zatamować krew kawałkiem twojej sukni. Jeśli ci to odpowiada to siada na dupie, a jeśli nie to powie kogo powiadomić o śmierci jak się wykrwawi- wzruszyła ramionami.
- Szkoda sukni, mam koszulę nocną w plecaku - odparła Turmalina - Rób co trzeba, siostro, czy ja ci wyglądam na płaczliwego ludzkiego samczyka?

- Różne rzeczy widziałam - odrzekła -nie chowaj urazy - dodała po krótkiej chwili. Były to pierwsze słowa, które Yarla skierowała do (któregoś) towarzysza podróży od momentu wyruszenia -Myślałam, że na odrobinę więcej będzie stać tę bandę. Ciekawe co by było gdyby to nie byli goblińcy a orkowie… - rozejrzała się dookoła upewniając się czy aby na pewno już mają sytuację opanowaną - Gotowa? Zagryzie coś, bo zęby popękają - przestrzegła.
- Dawaj, siostra - powiedziała geomantka, nie przejmując się tym. Wciąż była zbyt wkurzona, by ból był w jakikolwiek sposób powalający - gorzej od tego patyka cierpię i krwawię co miesiąc. Nawet nie poczuję.
Ognistowłosa złapała Turmalinę za zdrowy bark by się zaprzeć. Musiała szarpnąć bełt raz, szybko i energicznie aby oszczędzić krasnoludce jak najwięcej cierpienia. Spojrzała jeszcze raz na twarz rannej towarzyszki by sprawdzić czy jest gotowa, po czym przeszła do działania i szarpnęła. Z rany trysnęła krew a Turmalina poczuła, że robi jej się słabo. Wyglądało na to, że wyrwanie strzały tylko pogorszyło sprawę.

Yarla chlusnęła wódką i praktycznie zatkała ranę strzępami koszuli nocnej (chwilę zajęło jej przypomnienie sobie co to) geomantki, po czym bez sił siadła obok niej. Rana Ognistowłosej również wymagała opatrzenia, chyba że szczerbata krasnoludka chciała wykrwawić się na śmierć.
Yarla ciężko dyszała, lecz nawet teraz, gdy czuła jak dosłownie uchodzi z niej życie, siedząc niemal ramię w ramię obok równie ciężko rannej Turmaliny - Ognistowłosa zdobyła się na głupawy uśmiech -Zoba. Tytułuje goblina per “pan”...- zarechotała i choć nie mówiła tego głośno, bardzo liczyła na to, że ktoś im zaraz pomoże i nie zdechną jak pobite kundle od ran, które spowodowały plugawe gobliny...
- Koszula i tak w strzępach, opatrzmy od razu Ciebie. Daj łyka - złota krasnoludka pociągnęła z piersiówki - Trzeba tu prawdziwego uzdrowiciela. Nie nam, krasnoludy od byle gówna nie wymrą, ale reszcie.-
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline