Wątek: Kwiatki z sesji
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2016, 00:12   #339
Avitto
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Sesja sprzed półtora roku. Wybitnie ładnie grana, bo i notatki bardzo szczegółowe odkopałem. I skleiłem w to, co poniżej:

"Być może tutaj czegoś się dowiem" myślał Sasza, szybkim marszem zdążając w kierunku domu lokalnego chirurga. Koncypował nad swoimi sprawami, gdy parchaty kot drzemał w słonku na drewnianych darnicach chodnika. Koncypował nieprzerwanie, gdy parchaty kot prychając odskoczył, by nie zostać zdeptanym przez drepczącego w kierunku płotu strażnika miejskiego.

Z właściwym sobie zdeterminowaniem pchnął drzwi i znalazł się w niewielkich rozmiarów korytarzyku. Zanim dopadł drzwi na przeciwległej ścianie zaczepiła go kudłata twarz stercząca w okienku recepcji:
- W czem mogę pomóc? Ranniście?
- Nie, dziękuję. Jestem zielarzem, chcę rozmawiać z doktorem.
- Doktor Madej teraz operuje – stwierdził niziołek, którego słowa potwierdzały wrzaski dobiegające zza ściany. – Na lewo za drzwiami do poczekalni zapraszam. Za chwilę do pana dołączę – powiedział, po czym zniknął pod ladą okienka. Młody Saszka dziękując otworzył drzwi po czym skierował się do korytarzyka z ławami dosuniętymi do drewnianych ścian. Ponieważ ławę po lewej stronie od wejścia zajmowały jakieś zwłoki, zielarz zajął tę po prawej. "Zaraz, chwila" pomyślał, zrywając się na równe nogi. "Ten człowiek chyba naprawdę nie żyje". Sprawdził oddech. "Kurwa, no nie żyje! Uduszony", wydedukował po śladach liny na szyi. "Taka afera, niby spokojne miasteczko, no nie spodziewałem się", dręczył swój umysł, gdy biegiem opuszczał przychodnię w poszukiwaniu jakiegokolwiek przedstawiciela organów ściagania.

Potrzebnego człowieka znalazł w ciągu minuty.
- Obawiam się, że znalazłem czyjeś zwłoki – wyrzucił z siebie na powitanie wysokiemu strażnikowi.
- Jak to, obywatelu? Gdzie?
- Proszę ze mną, jest ryzyko, że sprawcy zaraz je ukryją.
Wspólnie wbiegli przez malutki korytarzyk do poczekalni, w której ku zdziwieniu Saszki na ławie po lewej stronie w dalszym ciągu wygodnie leżało ciało denata.
- O, wrócił pan – odezwał się niziołek z sąsiedniego pomieszczenia. – Nie wiedziałem, że towarzystwo będzie panu jakkolwiek przeszkadzać.
- Proszę spojrzeć, panie władzo. Ten człowiek zginął stosunkowo niedawno, został tu uduszony.
- Też tak sądzę, obywatelu, zginął niedawno! Około południa znalazłem go w rynsztoku – zielarz zaczął się rumienić – i przyniosłem tutaj, co by doktor ustalił, jak zginął.
- Zatem co ten trup tu jeszcze ro..? – dopytywał się Saszka.
- Czeka na swoją kolejkę – spokojnie wszedł mu w słowo niziołek. - Tutaj nie kostnica, tu żywi mają pierwszeństwo. Ci śmierdzący groszem – dodał.

Młody zielarz wyglądał na skonfundowanego. Gdy strażnik dowiedział się, że doktor Madej jeszcze zwłok nie zbadał, wrócił na swoje poprzednie miejsce – czyli pod płot – konsumować drugie śniadanie. Niziołek tym czasem kręcąc głową skierował się do swojej malutkiej portierni. Przypomniał sobie w myślach bajkę o Jasiu, którego bawiło alarmowanie okolicy o fikcyjnym pożarze. Dzieciak spłonął w domu swych rodziców wołając wniebogłosy o pomoc, lecz nikt nie przyszedł na ratunek.
 
Avitto jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem