Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2007, 12:52   #8
Stalker
 
Reputacja: 1 Stalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodze
Wieczorkiem Stalker zajrzał do kumpla o imieniu Julek, którego z oczywistych powodów czytelnik znać nie może. Reszta dnia upłynęła nawet przyjemnie, pomijając fakt, że znowu pokłócił się z matką, dał bratu przez łeb, zapomniał odrobić chemii i parę drobnych szczegółów.

Rano obudził się cholernie zmęczony, obolały (nie wiedzieć czemu) i wiedział, że nie chce mu sie iść do szkoły. Jak zwykle ubrał się, przy pakowaniu plecaka przypomniał sobie o chemii, zjadł śniadanie, umył się, sprawdził czy niczego nie zapomniał i wsiadł do samochodu. Po drodze matka zrobiła mu wykłado-kazanie. Nie cierpiał tego. Wysiadł na rynku i po 10 minutach doszedł na żytnią na w-f. No tak, faceta nie było. Przyszedł na chwile i powiedział nam że możemy sobie grać i poszedł. Wf minął całkiem miło. Po wf'ie Stalker przemyślał sprawę z chemią i razem z 4 kolegami zawinął się z reszty lekcji. Tak więc zakończyła sie jego poniedziałkowa przygoda ze szkołą.

Po południu nie miał ochoty wracać do domu i żreć sie z matką. Połaził sobie po Kadzielni i Wietrzni, udał się nawet na spacer po śmierdzącym mieście, którego raczej nie lubił. Bo nie lubił miast ogólnie.

Wrócił późno. Jak zwykle zbeształa go rodzicielka. Poszedł spać zmęczony z poczuciem winy. Zastanawiał się jak załatwi sprawę wacków i jakby tu powiedzieć matce, że była dzisiaj wywiadówka, o której nic nie wiedziała...
 
__________________
Chciałeś dać swego Boga innym, choć tego nie chcieli.
Żyli w zgodzie, spokoju, swego Boga już mieli...
Stalker jest offline