Władimir Koszyński
Na te słowa wystąpił po wszystkich i przyklęknął przed pan Mariuszem, ręce wzniósł pod nieboskłon i tak się ozwał. -Nie wiem już szlachetny druchu, który to już raz dziękuję ci za wszystkie dobre uczynki co żeś poczynił względem mej osoby. Tak jak i wielmożny pan Krasun- w tym momencie wskazał na starego kozaka jak i całą brać kozacką -lat mi już nie zbywa, lecz myślę sobie że nie sprawię żadnych problemów w bitewce a i może dopomoge jakoś jak święta panienka wesprze mnie w mych staraniach- powstał na baczność i dalej kontynuował. -Widzi mi się że ładną trzódkę sobie sprawie w mym oddziale, bo już się sporo Panów Braci z bronią palną naliczyłem, przeto z pomocą taką fachową, wygrana jest nasza!- pokłonił się po raz ostatni i wskoczył na swego weirzchowca. Dziwne było że mimo swej tuszy poruszał się tak zwinnie i szybko, podjechał w ten czas co do poniektórych waszmościów i gawędzić zaczął z tymi którzy pistolety jakoweś mieli. Zapraszał ich by jechali w niedalekiej odległości od niego i sam ustalał ich pozycję w szyku. Co jakiś czas popatrywał na grupę braci którzy wysforowali się już do przodu i popędzani obowiązkiem rozglądali się bacznie na boki. Wiedział że z tak doborowym składem nic im nie stanie na drodze, uśmiechnął się na tę myśl i wyciągnął gąsiorek przytroczony do siodła. Pociągnął łyczka złocistego miodu i podkręcił wąsa. Rozmarzył się przez chwilę o łupach i sławie jakie na nich czekały. A coż ja będę miał do opowiadania o zwycięstwie naszym w karchmach i spelunkach różnych, toć ludność poczciwą zadziwię! Ha!- zaśmiał się sam do siebie i popędził nieco konia.
__________________ Always remember that You are weak against the power of the Dark Side. |