Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2016, 23:47   #14
Turin Turambar
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Pozytywne było to, że inżynierowie współpracujący z dr Albright potrafili sobie żartować w sytuacji, która mogła być stresującą dla kogoś innego. Dzięki temu nie popełnią żadnego błędu z powodu zdenerwowania. Z drugiej strony mogło to świadczyć również o tym, jak bardzo sobie to lekceważą. Wolał myśleć, że to raczej ten pierwszy powód.
Z chęcią wykonywał wszystko polecenia jakie wydawała mu obsługa teleportera, czy też jak to go nazwali, Projektu X. Choć major Tellis na pewno by w to nie uwierzył, to przechodzenie wszystkich procedur sprawiało Yrthunowi swego rodzaju przyjemność.
Odkąd pamiętał, zawsze lubił nowości i ochoczo się poddawał wszelkim testom czy badaniom. Nie potrafił i nawet nie próbował wytłumaczyć tego dreszczyku emocji, który go wtedy ogarniał. Nawet jeśli niektóre bywały bolesne. Każdy miał jakiś fetysz, ten Yrthuna był raczej niegroźny… Choć krew na podłodze korytarza wydawała się sugerować coś innego.
Nie spodziewał się, że aż tak bardzo dotkliwie przeżyje tą teleportację.
Nie było w tym nic przyjemnego. Trudno było to do czegokolwiek porównać. Przez chwilę nawet przez głowę przeleciałą mu niema prośba, by ktoś go dobił skracając męki.
Próbował wstać choć nie pamiętał kiedy upadł. Nagle się spocił, choć w pamięci miał raczej to zimno. Nie mogąc skoncentrować myśli mógł tylko polegać na wytrenowanych instynktach.
Błyskawicznym ruchem sięgnął po broń i gwałtownie wycelował ją w kierunku skąd zdawało się czuć czyjąś obecność. Ledwo powstrzymał się przed nacisnięciem spustu i najpierw zmusił się do przekręcenia głowy. Przestraszony Salarianin nie był kimś, kto wygladał na członka batariańskiego oddziału, ale ostrożności nigdy za wiele.
- Odbiór, słyszę was - odparł wreszcie uporczywemu majorowi.
Otarł ręką twarz i powoli podniósł się.

Salarianin jęknął kuląc się w sobie niczym zbite zwierze.
- Nie, nie, nie, ja nie! - rękami zasłonił głowę przed spodziewanym strzałem.
- Doskonale - głos majora wyraźał ulgę. Nic dziwnego skoro syn generała okazał się być żywy, a nie rozerwany na drobne atomy. - Jak wygląda pana sytuacja? - zapytał.

- Zdolność operacyjna na…
- zawahał się na chwilę. - osiemdziesiąt procent i rośnie. - odetchnął. Żołądek nadal wydawał się być przepuszczony przez maszynkę do mielenia, ale umysł wracał do pełnej sprawności po chwilowym otumanieniu. - Brak kontaktu z przeciwnikiem, napotkano cywila na miejscu zrzutu. - nie wyglądało na to, że ten salarianin mógł mu zaszkodzić. A nawet jeśli to była genialna podpucha to najlepszym było udawać, że się dało nabrać. I tak będzie go miał na oku.
Standardowy tryb działania.
- Biorę się do pracy, kontakt tylko w sprawach najwyższej wagi - przekazał dalej i poczekał jeszcze chwilę na otwartym łączu, czy Tellis będzie miał coś do powiedzenia.

- Przyjąłem, bez odbioru - odparł mu major.
- Nie zabijaj mnie! - jęknął żałośnie salarianin.

Popatrzył chwilę na cywila.
- No dobra, przekonałeś mnie. - rzucił pseudopoważnym tonem po czym opuścił rękę i przypiął Dominatora z powrotem do pasa. Pomimo całego swojego profesjonalizmu, nie mógł powstrzymać się przed takimi drobnymi żartami.
Rozejrzał się uważniej po korytarzu.
- Jesteś z załogi Koryfeusza - raczej stwierdził niż zapytał. - Co to za korytarz? - nie był do końca pewien, czy teleport udał się w stuprocentach. Niby ostrzegali o chorobie lokomocyjnej, ale z swojej skromnej wiedzy medycznej wywnioskował tyle, że raczej nie konczy się ona krwotokiem. Mógł wylądować niekoniecznie w ładowni.

Salarianin powoli opuścił ręce. Przyglądał się uważnie Yrthunowi, aż jego spojrzenie zastygło na insygniach Widma, które miał widoczne na piersi.
- Pomoc przyszła! - ucieszył się nagle. - Jestem technikiem, uciekłem kiedy batarianie napadli. Schowałem siętu. Korytarz techniczny. Ale musieli być na pokładzie już wcześniej, bo szybko przejęli mostek. Jestem sam, nie wiem co na mostku się dzieje - zaraz jednak zmrużył podejrzliwie oczy. - Widmo wysłali więc jest gorzej niż myślałem... Uratujesz? - był to istny potok słów wystrzelony z zawrotną prędkością. Salarianin zdecydowanie chciał jak najszybciej wprowadzić wybawiciela w sytuację na Koryfeuszu. - Ale jak? Byłem sam, a zaraz się pojawiłeś… - na koniec zdał sobie sprawę z tego, że turianin pojawił się z nikąd.

- Mamy swoje sposoby… - mruknął tonem kończącym temat. - Który korytarz techniczny? Dokąd on prowadzi? Daleko do ładowni? - dopytał, gdyż nadal nie otrzymał interesujących go informacji. W końcu jednak włączył omniklucz i wyświetlił niedużą projekcję transportowca. - Wskaż gdzie jesteśmy.

Technik transportowca wpatrywał się intensywnie w projekcję. Niepewnie wzruszył ramonami.
- Bo ja uciekałem... Byłem gdzieś tu - wskazał palcem wsuwając go w samą projekcję i zaburzając jej obrazowanie. - Jak usłyszałem strzały i krzyki... A potem uciekłem do tych korytarzy technicznych... - turianin widział jak na dłoni, że salarianin uważał że zawiódł Widmo - I tak uciekałem i uciekałem... I padłem na ciebie, i się przewróciliśmy, i wiem tylko, że jesteśmy na 2 poziomie... - zawstydzony swoim tchórzostwem opuścił bezsilnie głowę.

- Dobrze zrobiłeś - stwierdził kładąc mu rękę na ramieniu. - Dzięki temu będziesz mógł uratować resztę załogi.
Nie miał czasu na sesję terapeutyczną. Jego pozycja była bardzo dobra. Ten korytarz prowadził przez całą ładownię aż do segmentu silników. Korzystając z niego uniknie przedzierania się przez te tysiące kontenerów, które co prawda tworzyły swoisty labirynt, ale to działało w dwie strony. Im dłużej pozostanie niewykryty tym lepiej.
- Jak działają wyjścia z tego korytarza technicznego do ładowni? Można je otworzyć od wewnątrz? - dopytał dalej.

- Naprawdę? - technik spojrzał na niego zaskoczony, gdy ten wspomniał o pomocy pozostałym na pokładzie. - Ja się tu zajmuję suwnicami... Tak, tak można otworzyć od zewnątrz i wewnątrz, ale tylko technicy ładowni mają dostęp. Przynajmniej tak było... Jeszcze ich tu nie spotkałem, ale pewnie już niedługo... - zadrżał przestraszony.

- Czyli ty masz do nich dostęp?
- drążył temat.

Pokiwał głową twierdząco.
- Jestem technikiem ładowni, mam kartę - wyciągnął z kieszeni biały prostokątny plastik.

- Świetnie - odebrał ją od niego, nim Salarianin zdążył się zorientować. Przez chwilę przyglądał się jej. ”Jeśli mu ją teraz zabiorę, a coś pójdzie nie tak…” Szybko zmienił zdanie i oddał ją oszołomionemu technikowi. - Pójdziesz ze mną i wypuścisz mnie jak najbliżej części mechanicznej. Następnie pobiegniesz tym korytarzem i skierujesz się w okolice hangaru. Zrobię zamieszanie i jeśli będą tam jacykolwiek strażnicy to reszta powinna ich ściągnąć. Wtedy otworzysz śluzę i wpuścić na pokład grupę uderzeniową Czarnej Straży. Razem z nimi odbijemy ten statek. Zrozumiałeś? Powtórz! - rozkazał tonem nie znoszącym sprzeciwu.

- Czarna straż? - zrobił wielkie oczy, co u salarianina tylko spotęgowało wrażenie, że ich głowa składa się głównie z oczu. - Ale to gdzie oni są? - był zaskoczony słowami Widma. - Ale jak, że ja... Śluzę? Ale to... to, trzeba wyjść stąd żeby otworzyć - z każdą chwilą wdzierała się co raz większa panika na oblicze salarianina.

- Poradzisz sobie -
skinął mu głową. - Twoja załoga na ciebie liczy. A teraz w drogę. - odwrócił się w kierunku, w którym korytarz prowadził do maszynowni.
Miał zamiar wyjść jak najbliżej części silnikowej statku i tam rozstać się z technikiem. Póki była możliwość planował działać po cichu. Spotkanie tego salarianina było mu bardzo na rękę i dzięki temu otwierały się nowe możliwości, z których zamierzał skorzystać.
 
Turin Turambar jest offline