Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-08-2016, 19:57   #11
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Kiedy młody mag usłyszał głosy znajdujących się przed nimi ludzi w pierwszej chwili pomyślał o rabusiach zasadzających się na ofiary, lecz szybko tą myśl odrzucił. Tego pokroju ludzie nie zachowywali się tak głośno, co w sposób jednoznaczny eliminowało zagrożenie tego typu.

Źródłem hałasu okazała się para kobiety i jej słusznie podejrzliwego pracownika. Słusznie ze względu na specyfikę podróży między miasteczkami oraz zagrożeń na nich występujących.
Problemem owej dwójki okazało się koło wozu zapadnięte w błocie. Kastor wiedział, że Alcest poradzi sobie z problemem niemal natychmiast.

Kastor skrzywił się w cieniu kaptura, słysząc słowa stangreta, lecz skinął na brata.
- Pomóżmy - powiedział młodszy z braci natychmiast dostrzegając okazję do zastąpienia wędrówki przejażdżką na wozie.

- Pomożemy wam - odparł kobiecie, zaś jego głos niewiele tylko wybijał się nad szept. Mimo wszystko ciężko było go nie usłyszeć.

- Oczywiście, że pomożemy. W końcu nie wolno człowieka w potrzebie zostawić. Rach, ciach i będzie załatwione - odparł dobrotliwie Alcest rozjaśniając otoczenie promiennym śmiechem.

- Dokąd wiedzie wam droga, mili państwo? - zapytał cicho Kastor, gdy jego brat targał grubą gałąź do podłożenia pod koło. Jego działania były jasne. Zamierzał podnieść róg wozu z uwięzionym kołem i wsunąć pod nie drewno, w czym Alcest mu skrupulatnie pomagał.

- Ach, gdzie moje maniery... - uśmiechnęła się kobieta, na co jej stangret tylko mruknął pod nosem:
- A gdzie ich?

Chlebodawczyni go jednak zignorowała.
- Nazywam się Delfina Beutonn, a to jest pan Oolong, który pracuje dla mnie i mego męża. Mamy małe gospodarstwo w Szuwarach. I tam też wracam od córki, u której w odwiedzinach byłam. A Panowie?

- Podnieś - zwrócił się do Alcesta samemu chcąc podłożyć gałąź pod koło.

- Kastor. Zastąpię Heidina pod jego nieobecność - przedstawił się, zaś jego brat chwycił róg wozu.

- Ja jestem Alcest, jego starszy brat. Miło poznać - powiedział wielkolud, zaś młody mag spojrzał na niego z trudną do odgadnięcia miną.

- Och, czyli pan jest... magiem. - na chwilę zapadła niezręczna cisza, po czym kobieta znów się odezwała - To nasz Staruszek wyjechał? Myśleliśmy, że coś mu się stało tak nagle zniknął... No i zazwyczaj podróżował dyliżansem pocztowym.

- Nie wiem co się z nim stało. Mam nadzieję, że nic poważnego. Kiedy ostatnio widzieliście go państwo? Znam tylko przybliżoną datę zniknięcia - zagadnął będąc już przy temacie zniknięcia maga.

- My... raczej rzadko się widywaliśmy. - przyznała zmieszana kobieta - Proszę tego nie odczytywać źle, po prostu... ja kobieta prosta jestem, wierząca. O czym mi rozmawiać z takim umysłem?
Rozłożyła ręce i uśmiechnęła się przepraszająco.

Tymczasem stangret trzasnął z bata a muł pociągnął powóz. Dzięki pomocy Kastora i Alcesta udało się wydobyć go z błotnistej brei.
- Och, pięknie panom dziękujemy! - Delfina klasnęła w dłonie. - W ramach podziękowania zapraszam panów na obiad, gdy tylko dotrzecie do Szuwar. No i właściwie... powóz nie jest duży, ale miejsce dla jeszcze jednej osoby się znajdzie. Niestety, obu panów nasz stary Gutek nie pociągnie. Gdyby więc jeden z was chciał...

Alcest szturchnął przyjaźnie brata.
- Jedź - powiedział, po czym dodał z troską - Odpoczniesz, a ja będę szedł szybciej i też niedługo cię dogonię.

Najmłodszy z rodzeństwa krótko się wahał. Skinął głową wielkoludowi, a następnie zwrócił się do podróżnych:
- Dziękuję bardzo za propozycję. Przyjmuję - rzekł cicho.

- Do zobaczenia na miejscu - rzucił do Alcesta.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline