Siedziba Caronda znajdowała się w pewnym oddaleniu od 'Miecza', nie na tyle jednak, by warto było brać powóz.
Carond prawił komplementy, zabawiał swe towarzyszki rozmową o pogodzie i o modzie, tudzież dzielił się ploteczkami na temat Wavafall i okolicy. Wreszcie otworzył furtkę, prowadzącą do ogrodu, otaczającego obrośnięty kwiatami dom.
Drzwi otworzyły się, jakby stał za nimi służący, lecz ani Aria, ani Zora nie zauważyła nikogo. Najwyraźniej służba była bardzo dyskretna.
- Zapraszam. - Carond otworzył kolejne drzwi.
- Napijecie się wina? - spytał.
- Tak. Napiję się - odpowiedziały niemal równocześnie.
- Rozgośćcie się - poprosił Carond. - Zaraz coś przyniosę.
Zniknął za drzwiami.