Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-08-2016, 18:10   #4
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Śniadanie do łóżka



Gdy się obudził, Carolina była obok, leżała obrócona tyłem, włosy rozrzucone na poduszce i wokół jej ciała. Najpierw przysunął się spokojnie do kobiety, tak żeby jej nie zbudzić. Uwielbiał czuć jej zapach. Był mu taki bliski. W końcu przysunął się bliżej i objął ją. Przycisnął się “na łyżeczkę”. Zdarzenia poprzedniego dnia wydawały się tylko sennym koszmarem.
Carolina nie poruszyła się, gdy się przytulił. Jej ciało nieruchome i zimne, tak różne od tego jakie mu się mogło już z nią kojarzyć. Bez wątpienia była martwa. Tak jak on. Życie które znał odeszło i choć się z tym nadal nie godziła część jego umysłu, to śmierć była faktem. A jednak ...
Co dzień używał zapasów krwi, żeby nie wyglądać jak teraz. Blady. Zimny. Martwy.
Usiadł na łóżku. Zakrył twarz dłońmi. Skupił się na odzyskaniu kolorów. Gdy już poczuł, że krew zaczyna się poruszać w jego żyłach w wymuszony sposób ponownie odwrócił się do Caroliny. Obserwował jak kobieta śpi.
Minęło sporo czasu - przynajmniej w porównaniu do chwili przebudzenia Davida - gdy ciało Caroliny zaczęło się powoli ocieplać i zaróżawiać. Powoli przeciągnęła się i nie odwracając podciągnęła kolana pod brodę i pomacała ręką za sobą.
- David - wymruczała leniwie.
Ujął delikatnie jej dłoń i ucałował.
- Jestem kochana - trzymał nadal jej dłoń blisko swojej twarzy.
Carolina zacisnęła palce na dłoni wampira i powoli odwróciła się na plecy. Otworzyła oczy i spojrzała na mężczyznę. Wyciągnęła drugą dłoń i położyła na karku Davida. Przyciągnęła go do siebie, cały czas wpatrując się w jego oczy.
Pocałowała czule i delikatnie, unosząc nieco głowę by spotkać jego usta. Nie puściła jego dłoni. Odsunęła się na kilka centymetrów.
- Przestraszyłeś mnie. To… - zawahała się, szukając czegoś w jego spojrzeniu - to nie było specjalnie, prawda, mi amado? - palce zacisnęły się mocniej na dłoni mężczyzny.
Dopiero teraz Davidowi przypomniał się początek poprzedniego dnia. Poczuł się jak trafiony obuchem. Carolina widziała go w stanie, którego się bardzo wstydził. Samo wspomnienie wywoływało ból. Jeszcze teraz myśl, że mógł to zrobić specjalnie.
- Ja… - jego głos się łamał - ja przepraszam. Jak ktoś miałby chcieć coś takiego zrobić specjalnie?
David był wyraźnie zmieszany. Uciekał przed wzrokiem Caroliny.
Przyciągnęła wampira do siebie i wtuliła się w niego, wsuwając jedną nogę między nogi mężczyzny. Umościła się w zagłębieniu jego ramienia i położyła dłoń na jego piersi. Pocałowała ramię, dłoń muska skórę na jego torsie.
- Chcesz powiedzieć co się w takim razie stało?
Wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Po naszym spotkaniu wziąłem się do pracy. Chyba mam już metodę syntezy tych twoich soli. W każdym razie niesamowicie się czułem dążąc do odpowiedzi. To było takie… Czułem się tak, jakbym znowu żył. W ogóle wczorajsza noc była bardzo intensywna. I nagle poczułem głód. Ale taki, jak nigdy wcześniej. Taki, że nie mogłem skupić wzroku. I pamiętam, że słyszałem kogoś przy basenie. Chciałem na tego kogoś polować, chciałem pić. - Twarz Davida zmieniła się od tego wspomnienia. Szczęki się zacisnęły. Oczy zwęziły. Tłumił uczucia.
- Później był tylko ból.
Carolina uniosła się i oparła na łokciu, włosy odrzuciła na jedną stronę, i zalożyła za ucho. Odwróciła twarz Davida do siebie.
- Amado, ulżyło mi. Ale to brzmi jakbyś koncetrował się na pracy i pracował długo po wschodzie słońca. - popatrzyła poważnie - Jest to możliwe, ale wtedy zużywasz bardzo dużo krwi. Dlatego dopadł Cię głód, bo nie kontrolowałeś tego. Gdy ghule Cię znaleźli byłeś w szale.
Teraz dotarło do Davida, że faktycznie, w willi wraz z nimi mieszka trójka męskich ghuli Caroliny. To zapewne ich słyszał wczoraj.
- Teraz już wiesz, jak może skończyć się nasza pasja, jeśli jej nie kontrolujemy.
Carolina widocznie posmutniała. Pochyliła się i pocałowała pierś Davida. Wzięła jego dłoń i pocałowała wewnętrzną stronę nadgarstka, wtuliła twarz w łodeczkę jego dłoni.
- Tak mi przykro, mi amado. Chciałam Cię nauczyć kontroli powoli i stopniowo. - znowu ucałowała dłoń mężczyzny, jakby przepraszająco, szukając wybaczenia.
- Nie chciałem, żebyś mnie widziała w takim stanie. Skamlącego jak psa. Bez kontroli nad własnym ciałem. - David objął ją i przycisnął do siebie. Zaczął bawić się jej gęstymi włosami - nie chcę, żebyś mnie kojarzyła z tym czymś, czym byłem wczoraj.
Ucałował ją w czoło.
- W ogóle najlepiej nie mówmy o tym więcej kochana - urwał nagle.
Carolina popatrzyła na niego badawczo.
- Dobrze, odpocznij. Jak nabierzesz dystansu to pomówimy jeszcze raz o tym. Musisz się nauczyć kontrolować ten stan, na wypadek, gdyby mnie albo ghuli nie było obok. Dobrze?
Kiwnął głową na znak niemej zgody. Rany były zbyt świeże, żeby teraz je rozdrapywać i uczyć się kontroli. David postanowił więc zmienić temat:
- Czy to twoje łóżko?
- Mhm - Carolina uśmiechnęła się - wygodne? - usiadła i spojrzała na Davida z góry.

- Dobrze Ci się spało? - zsunęła się z łóżka i podreptała na boska do drzwi niewielkiej szafki. Pochyliła się, ustawiając się bokiem do łożka i wypinając nieco bardziej pośladki niż musiała. Włosy opadły na bok zasłaniając w ostatnim momencie jej lekki uśmieszek. Z szafki, w której ukryta jest niewielka lodówka, wyciągnęła dwie paczki krwi. Wróciła do łóżka idąc na palcach i kręcąc biodrami. Po drodze otworzyła pierwszą paczkę krwi i wciągneła zapach. Uchyliła lekko usta, tak że David mógł zobaczyć wysuwające się powoli kły. Wdrapała się na czworakach na łózko i wypinając pośladki w górę posuwała się w kierunku leżącego mężczyzny. Gdy dotarła do jego stóp, uklękła między nimi i rozsunęła nogi szeroko. Usadowiła się między nimi wciąż klęcząc i … polała krwią jego brzuch znacząc fantazyjne wzory kropla krwi po kropli krwi. Z niewinnym uśmiechem pochyliła się i wpatrując w Davida zlizała pierwszą kroplę.
- Czyli dziś jemy śniadanie w łóżku? - uśmiechał się widząc kolejne poczynania kobiety.
Zapach rozlanej krwi wzbudził pierwsze pozytywne emocje. Póżniej gdy twarz Caroliny zbliżyła się do jego ciała zaczął czuć przyjemne fale narastającego podniecenia. Przyjemny efekt uboczny podtrzymywania krążenia w organiźmie. David ponownie zanużył prawą dłoń we włosach kobiety. Były tak miękkie i gęste.
- Podobno latynoski uprawiają seks z wieloma mężczyznami, ale tylko nielicznych zabierają do swojego łóżka. To prawda?
- To prawda - odparła i szarpnięciem rozpięła spodnie Davida - Jakieś specjalne życzenia, mi amado? - zmuszając mężczyznę do uniesienia bioder, ściągnęła z niego szybko resztę ubrania, sama pozostając w bieliźnie. Uklękła, rozsuwając ponownie nogi wampira i przyglądnęła się z zadowoleniem ewidentnemu dowodowi jego zainteresowania tematem. Z błyszczącymi oczami polała męskość Davida krwią. Ujęła go od dołu w dłoń i rozmazała karminową ciecz. Pochyliła się powoli i jednym pociągłym ruchem języka polizała twardniejącą coraz mocniej męskość. - Jeśli tak …. - liźnięcię - to - lekkie zadrapanie kłami - słucham.
Wraz z pierwszym dotknięciem jej języka przyjemne dreszcze przebiegły po całym ciele Davida. Poczuł jak włosy na karku mu stają dęba. Świadomość, że to ona dała mu nieśmiertelność i teraz tak może wyglądać każda noc jego nie-życia powodował, że nie myślał już o słońcu, ani głodzie. Liczyła się tylko ona. Jej ciało. Kły tak blisko jego męskości. Nie wyolbrzymiając Carolina trzymała w dłoniach cały jego świat. Jednak logiczna analiza wyłączyła się bardzo szybko.
- Moim jedynym życzeniem jest sprawić Ci jak największą przyjemność kochana. - powiedział, a jego oddech przyspieszył. Prawą dłonią gładził jej słodką twarz. Lewa dłoń wpijała się w pościel i powoli zaciskała wraz z napinającymi się innymi częściami ciała.
- To… miłe - skwitowała lekko sarkastycznie i złożyła lekki pocałunek na podbrzuszu mężczyzny by za chwilę zamknąć na nim usta i zacząć powoli i drażniąco pieścić go językiem i brać go głębiej w ustach. Jej dłoń powędrowała na jego mosznę i zaczęła delikatnie ugniatać jej zawartość, druga dłoń zaciskała się miarowo na męskości umazanej pozostałością krwi. Krwi, którą jej chętne i ciepłe usta spijały wraz z każdym ruchem. Carolina przyglądała się Davidowi smakując jego ciało, zlizując swój ulubiony rodzaj krwi. Coraz bardziej lubiła widzieć go tak blisko, jej zadowolenie przekładało się na zapał z jakim pieściła swojego amado, chcąc wymazać wydarzenia poprzedniego dnia z jego pamięci.
Patrzył na nią z zachwytem. Nie mógł sobie odmówić wyczulenia swojego zmysłu dotyku. Jego lewa dłoń zacisnęła się już w pięść. W końcu sięgnął do dłoni kobiety. Przyciągnął do swojej twarzy jej rękę, która była umaczana we krwi. Najpierw delikatnie pocałował jej wewnętrzną stronę, po czym zaczął delikatnie wodzić po niej językiem. Najpierw delikatnie rozsmakowując się w krwi, a później coraz mocniej. Co jakiś czas mrużył oczy z podniecenia, gdy Carolina dotykała go w ten szczególny sposób.
- Podaj mi drugi worek z krwią… - stracił oddech na chwilę - proszę, też chcę cię uh, ubrudzić.- Narastające podniecenie odbierało mu mowę.
Carolina oderwała się na chwilę od niego i uniosła twarz. Cieniutkie stróżki krwi ściekały jej po brodzie, oblizała wargi czubkiem języka. Oblizała erotycznie palce dłoni, którą pieściła członka Davida. Zanim podała drugą paczkę mężczyźnie, powolnym ruchem rozpięła stanik i jeszcze wolniej pozbyła się go, odrzucając niedbale za siebie. Usiadła na Davidzie tak, że jego napięta męskość ocierała się o jej pośladki opięte materiałem fig. Otworzyła zatyczkę paczki z krwi i podała mu ją, wpijając paznokcie drugiej dłoni w jego udo.
Objął ją lewą ręką i napinając mięśnie brzucha podniósł się tak, żeby zbliżyć swoją twarz do jej. Pocałował ją namiętnie. Prawą dłonią delikatnie przechylił opakowanie krwi, a strużka szkarłatnego płynu zaczęła spływać na piersi kobiety. Po chwili odłozył pojemnik i ujął Carolinę w ramiona. Była znacznie drobniejsza od niego, a i sam David nauczony doświadczeniami poprzedniej nocy i tym razem postanowił zwiększyć swoją siłę. Uniósł ją, tak, żeby mógł się zagłębić w jej piersi własną twarzą. Najpierw delikatnie je oblizywał, smakując jej skórę i krew, którą rozlał. Później, gdy zbliżał się do nabrzmiałych sutków jego ruchy stały się bardziej wysublimowane. Delikatnie ocierał się ustami. Niby przypadkiem drażnił je kłami, po to, żeby za chwilę zacząć je ssać. Gdy uporał się z jedną piersią powędrował ku drugiej, gdzie postępował podobnie, jednak tym razem lewym ramieniem przyciskał kobietę do siebie, a prawą dłoń zaciskał na jędrnej piersi. Czerpał niesamowitą przyjemność z tych czynności i nawet się nie zorientował, gdy prawie cała krew była już zlizana. Ponownie sięgnął po opakowanie. Wziął z niego bezpośredniego łyka, a później pocałował ją namiętnie. Tak, żeby mogli kosztować jej smak jednocześnie.
W tym czasie wsunął dłonie pod pośladki kobiety, chcąc ją naprowadzić na swoją sterczącą do granic możliwości męskość. Pocałunkami wędrował po szyi, od przyjemnego miejsca przy uchu, aż po zagłębienie obojczyków.
Gdy draźnił jej piersi, Carolina wygięła się w lekki łuk eksponując nabrzmiałe pókule. Odchyliła głowę do tyłu i przymknęła oczy z przyjemności. Palce wbiły się ramiona kochanka, a z ust wydobył się cichy jęk. Dzisiaj nie chciała z nim walczyć o kontrolę, chciała aby czuł, że odzyskuje chociaż jej część. Poddała się mężczyźnie i jego dotykowi. Ocierała pośladkami o jego nabrzmiałą męskość, kusząc i drażniąc. Poczuła fale ciepła i wilgoci, gdy David bezlitośnie drażnił i pobudzał jej pierś.
Oddała namiętny pocałunek, kąsając jego język. Pocałunek pochłonął jej jęk i błagalną prośbę, aby ją wziął. Gdy poczuła jego dłonie na swoich pośladkach uniosła się i sięgnęła za siebie dłonią. Schwyciła męskość Davida i osunęła się na nią czując kolejną ciepła falę wilgoci. Jęknęła jego imię głośniej niż zamierzała, gdy wypełnił ją szczelnie.
- Amado - wydyszała wtulając twarz w zagłębienie jego szyi i zaczęła się poruszać, powoli ujeżdżając go.
Nie było jak poprzedniej nocy. Nie było między nimi walki o władzę. Gdy wszedł w nią i poczuł to przyjemne ciepło zagryzł wargę. Sam też zaczął się ruszać, żeby zintensyfikować jej doznania. Ale tym razem robił to bardzo powoli. Niemal delikatnie. Smakując każdy ruch. Złapał ją delikatnie za włosy, żeby odsunąć jej głowę. Chciał oglądać jej twarz. Patrzył jej w oczy. Głęboko. Nie przestawając nawet na chwilę wykonywać posówistych ruchów. Jego serce biło mocniej gdy tak na nią patrzył. I nic nie znaczyło, że było to sztucznie wymuszone bicie.
- Kochana! - złożył na jej ustach kolejny pocałunek, po czym znowu się odsunął, żeby widzieć całą buzię kobiety wraz z jej pięknymi oczami. Ruchy nadal były delikatne, ale stawały się szybsze.
Carolina zrozumiała czego potrzebował. Nie odwracała wzroku, chociaż przyjemność jaką jej dawał sprawiała, że jej ciało chwilami nie chciało jej słuchać. Wtedy powieki same zaciskały się i musiała walczyć ze sobą, aby je na powrót otworzyć. I na powrót pozwolić kochankowi sczytywać odczuwaną przez nią rozkosz. Przyspieszyła lekko ruchy bioder, gdy poczuła pierwsze fale narastającego napięcia. Pierwsza fala rozkoszy sprawiła, że otworzyła szerzej oczy i zacisnęła mocniej mięśnie na męskości Davida. Wyraz twarzy zmienił się na niemalże błagalny:
- Proszę - wyszeptała i zagryzła dolną wargę. Wtuliła się mocniej w Davida, odwracając twarz aby wciąż mógł ją widzieć. Palce dłoni wbiła w jego plecy, w ciszy rozległy się jej pełne namiętności hiszpańskie szepty.
Gdy jej ciało napięło się wiążąc go w miłosnym uścisku, David wiedział, że od spełnienia dzielą go już tylko sekundy. Fala narastającego podniecenia rozlewała się po jego ciele od ran na plecach zostawionych przez jej paznokcie do wszystkich kończyn. Jej głos wzmagał to wszystko. Ruchy ich ciał były już na tyle szybkie, że oboje wiedzieli dokąd zmierzają. Przycisnął się do niej bliżej i tuż przed końcem zagryzł zęby na płatku jej lewego ucha.
- Kochana… - szeptał.
Czuł jej jędrne piersi targane szybkim oddechem. Przyciskały się mocno do jego lekko owłosionej klatki piersiowej. W końcu odchylił się do tyłu opadając na łóżko i ciągnąc za sobą wampirzycę. Leżała na nim. Miała kontrolę, o którą wczoraj David tak walczył. Teraz to nie miało znaczenia. Oboje byli spełnieni. A on znów patrzył w jej oczy i się uśmiechał.
Przez chwilę leżała na nim z zamkniętymi oczami, nieruchomo, czując jeszcze spazmatyczne skurcze, sprawiające, że przeszywał ją dreszcz. Czuła się spełniona i wciąż jeszcze całą, wypełniona jeszcze przez chwilę męskością swojego amado. Leniwie podniosła głowę i spojrzała na Davida, przesuwając palcami po jego lekko opuchniętych wargach.
- Dobry wieczór, mi amado - powiedziała leniwym tonem, w którym brzmiało zadowolenie z przeżytego spełnienia. - Nie powiedziałeś mi jak się spało. - David poczuł jak jej ciało lekko trzęsie się od powstrzymywanego chichotu.
- Dobry wieczór, kochana - najwyraźniej spodobało mu się przedrzeźnianie jej “mi amado” - Spało się bardzo wygodnie. Rzekł bym, że spałem jak zabity. Muszę się częściej tutaj zahaczać, bo śniadania do łóżka są nad wyraz przyjemne. - owinął nogami jej nogę i cały czas wpatrywał się w jej twarz niczym zakochany nastolatek.
- Mmmm, jeśli planujesz spisywać się tak jak dzisiaj, to kto wie, kto wie - udawała namyślanie się, bawiąc się od niechcenia sutkiem Davida. Oparła podbródek na zwiniętej piąstce, którą oparła na jego piersi. Spoważniała na chwilę i przesunęła palcami po jego brwiach, linii nosa, obrysowała jego usta a na koniec pocałowała go, podciągając się lekko. Nie chciała się ruszać z jego ramion. Jeszcze przez chwilę chciała się rozkoszować bliskością.
Obejmował ją mocno. Napawał się jej ciepłem. Była tak inna od zwłok, które znalazł w momencie pobudki. Jej ciepłe ciało dawało mu teraz tyle przyjemności. Była to kolejna niepojęta jeszcze dla Davida cecha wampirów. Delikatnie wysunął się z niej i przycisnął mocno.
- Zawsze robię wszystko, żeby uszczęśliwiać moją panią. Wszak jak mogę się odwdzięczyć za nieskończone istnienie? Zawsze tak długo śpisz jak dziś?
Carolina zrobiła ruch jakby chciała zejść z Davida i łożka, lekko się spięła.
- Jej, dokąd uciekasz - David mocniej przycisnął kobietę do siebie. - Trzeba dopić resztę, musisz mieć siły na całą noc kochana - sięgnął po pojemnik, w którym nadal było jeszcze blisko pół zawartości.
Carolina zabrała paczkę i oblała ze śmiechem twarz Davida. Z cichym pomrukiem zaczęła zlizywać spływającą krew z jego policzków, szczęki, szyji i zza prawego ucha. Resztę krwi wyłapywała dłonią. Wsunęła umorusane krwią palce w usta Davida. Wampir najpierw te palce lekko ssał, by później zacząć oblizywać dłoń latynoski. I tak powoli zataczał kręgi językiem po jej wewnętrznej stronie zmierzając do nadgarstka, który ucałował delikatnie.
- A gdybym cię ugryzł? - zapytał wysuwając delikatnie kły.
- Amado, ale ja nie chcę abyś mnie gryzł. - powiedziała lekko naburmuszonym tonem - Czemu chciałbyś mnie ugryźć, hm?
Kły Davida zniknęły równie szybko jak się pojawiły. Ucałował nadgarstek delikatnie po raz kolejny.
- Nie chciałem gryźć - odpowiedział szczerze - ale zastanawia mnie, jak smakujesz.
- Przecież wiesz jak smakuję, piłeś ze mnie, mi amado. Przy przemianie. - zaśmiała się i cmoknęła głośno jego szyję. Trąciła nosem, jak pies, jego ucho. - Masz, wypij resztę. - wzięła głęboki łyk krwi w usta i pochyliła się nad Davidem, powolutku sącząc krew w jego usta. Dłońmi pieści jego ramiona i barki. David spijał krew bardzo chętnie. Czuł, że mu bardzo zależy na aprobacie mentorki. Nie chciał jej zawieść w żadnym aspekcie. Gdy krew z ust wampirzycy wypływała coraz wolniej David szybkim ruchem podniósł głowę i pocałował ją. Któż zliczyłby, który to już raz tej nocy.





Zabawy łóżkowe i rozkosz wytarły nieco niemiłe wspomnienia poprzedniego dnia i David mógł na powrót poczuć się bezpieczny i spokojniejszy.
Carolina z przyjemnością obserwowała zmiany w swoim potomku, gdy z zestresowanego, zamkniętego faceta zmienił się w uśmiechnietego przystojniaka w jej łóżku. Pomyślała sobie, że pasuje tutaj, jego obecność nie przeszkadzała jej. Spędzili w łóżku jeszcze parę dłuższych chwil, podczas których Carolina odciągała jego myśli coraz dalej i dalej od trudnych przeżyć.


 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 21-08-2016 o 19:56.
Mi Raaz jest offline