Carond ponownie się uśmiechnął.
- To miasto, wbrew pozorom, nie jest takie duże, a wieści szybko się roznoszą - powiedział. - Nie masz nawet pojęcia, jak szybko.
- Co prawda nie wiem, czy tak do końca można to nazwać łaźnią - mówił dalej - ale jestem pewien, że spełni twoje oczekiwania.
Przeniósł wzrok z brunetki na rudowłosą najemniczkę, po czym podniósł się.
- Możecie tutaj zostawić swoje rzeczy - powiedział, ściągając kaftan i rzucając go na krzesło. - To tylko parę kroków stąd.
Wskazał zasłonę, znajdującą się niedaleko wezgłowia łoża. |