Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-08-2016, 13:10   #24
Fyrskar
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
2 Miesiąc 212 roku AL
17 dzień miesiąca, godz. 20.00
Ziemie zachodnie
Reaver’s Rest


Horton wpatrywał się apatycznie we wnętrze pucharu. Stare miecze, które były pieczęciami dla wielkich gestów. Mianowanie Seathana obrońcą rodu na weselu to głupi pomysł, stwierdził w myślach. Każdy, kto ma ucho otwarte na przepływające przez komnaty zamków wieści wiedział, że wrócił dopiero co z Żelaznych Wysp, w asyście całej bandy śmierdzących morską solą żelaznych ludzi. Nawet jeśli Lannisterowie o tym nie słyszeli, to nieżyczliwi Seaverom nie zapomną o wspomnieniu im o tym. Wziął łyk wina. Nieprzemyślane poczynania ciągnęły za sobą bolesne konsekwencje. Dopiwszy do dna zawartość kielicha, wstał od stołu. Serwetkę rzucił niezłożoną na swoje miejsce.

- Proszę o wybaczenie - rzucił w kierunku Sarsfieldów, po czym powolnym krokiem minął żonę i Kenninga. W sali było chłodniej niż na zewnątrz, ale dość duszno i cieszył się, że może odejść na chwilę od stołu. Zauważył, że zarówno Fowler, jak i młodszy brat lorda Tarbecka też opuścili ucztę. Oblizał usta i rozejrzał się dookoła. Nie było ich widać. Może powinienem się rpzejść po okolicy, pomyślał niepewnie, ale zdecydował, że na to jeszcze nie pora. Przechodząc w pobliżu szwagierki i jej rozmówcy, jednym uchem spróbował wyłapać ich słowa, ale postanowił im nie przeszkadzać. Eleanor nareszcie znalazła osobę, której słucha z uwagą. Uśmiechnął się pod nosem. Gdyby Snow nie był w drodze do Gwardii Królewskiej, kto wie, czy nie udałoby się z tego czegoś wykuć. Zachowuję się jak sprzedawca kur, skarcił się. Minął parę i podszedł do giermka Uśmiechniętego Wilka.

- Młody Velaryon - zagadał z uśmiechem. - Wypijesz ze mną kielich wina za młodą parę i biednego septona Wendela, który nieomal nie popuścił w spodnie podczas ślubu?

Młodzieniec, aż wypluł trochę wina, gdy usłyszał słowa o Septonie. Otarł jednak szybko usta chustą i wstał, aby nie okazywać przybyłemu braku szacunku. Widać było, że wypił już trochę. Uśmiechał się szeroko

-To dla mnie zaszczyt Ser - powiedział biorąc swój kielich. Przypomniał coś sobie patrząc na Cleverly’ego siedzącego obok -Przepraszam panie najmocniej na chwilę - stary raubritter wydawał się zadowolony i nieznacznie usmiechnięty skinął głową. Młody Valeryon skupił swoją uwagę na Haighu.
-Zdrowie młodej pary ser i pańskie, gdyż słyszałem, że to pan jest organizatorem tego wesela -

- Dziękuję za wzniesiony toast - Horton się uśmiechnął i skinął ręką na sługę. - Przynieś mi kielich. - Obrócił się z powrotem do giermka, po czym nalał sobie wina do wręczonego mu naczynia. - Pozwolisz, że cię obsłużę? - Zważył w dłoni butelkę arborskiego.

-Panie, ja jestem tylko giermkiem … to nie wypada. Może ja naleję wina nam obu? - widać było, że chłopak nie mówił tego tylko na pokaz, ale faktycznie chciał być pomocny -Naprawdę dziękuję jednak za propozycję - skłonił się przy tych słowach, a resztki wina przy tym ruchu wylały się z jego kielicha. Gdy podniósł wzrok zapytał bez ogródek -Przepraszam Ser, ale podobno walczyłeś na Polu Czerwonej Trawy? … jak … Jak tam było? -

- Jeśli tak wolisz - zarządca podał Velaryonowi butelkę z winem. - Nalewaj, póki możesz, kiedy zostaniesz lordem Driftmarku nikt ci na to nie pozwoli. - Puścił do chłopaka oko. Ten młodzieniec w przyszłości będzie jednym z największych możnych w Siedmiu Królestwach. O ile śmierć nie stanie mu na drodze, pomyślał. Szkoda by było. - To prawda, walczyłem na Polu Czerwonej Trawy. Pytasz jak tam było… Bardowie opowiedzą ci o młocie i kowadle, o planie Baelora i Maekara, a także o starciu nieprawo urodzonych synów i wnuków Aegona Niegodnego. Ale prawda jest taka, że bitwa była jak każda inna, pełna śmierci, bólu i błota. Wielu zginęło, ludzie których ja znałem i ci, o których nawet nie słyszałem. Ale wiesz, co ta bitwa ukazała najwyraźniej. To, jak równi są ludzie, gdy stają twarzą w twarz, pośród szczęku mieczy. Wiesz, jak zginął ser Quentyn Ball, zwany Kulą Ognistą?

Młodzieniec skinął głową
- Zabił go łucznik - po czym obniżył trochę głos -Ser Adden mówił, że był to jeden z Zębów Kruka. Czy to prawda? -

Horton zerknął kątem oka, czy ser Adden go słucha.
- Obawiam się, że twój pan nie ma tym razem racji - Horton odstawił kielich na stół. - Widzisz, człowiek, który zabił Kulę Ognistą nie był jednym z łuczników lorda Riversa, a zwykłym prostaczkiem. Ser Ball zsiadł z konia przy strumieniu, żeby napić się wody. I wtedy ten nisko urodzony człowiek, którego imienia nigdy nie poznamy, przeszył mu gardło strzałą. Wielcy rycerze i lordowie mają w rękach władzę, ale każdy człowiek może wziąć do ręki broń i zabić wysoko urodzonego pana. Dlatego właśnie ci, którzy twierdzą, że strachem kontrolują swoich poddanych, to głupcy. Pewnego dnia, ci którzy dotychczas im służyli mogą obrócić się przeciw nim. Władca nie może być zbyt dobry wobec swoich prostaczków, ale nie może być wobec nich okrutnym. Musi być uczciwy, bo cała ta wojna pokazała, że na polu bitwy, nawet doświadczony rycerz może polec z ręki nisko urodzonego człowieka. - Uniósł kielich w toaście. - Wypijmy za ciebie, chłopcze. Życzę ci długich rządów w Driftmarku, aby żadna strzała nie zakończyłą twojego życia. Nie zapominaj, że władza jest też obowiązkiem, z którego trzeba się wywiązać, a będziesz wspaniałym lordem. - Wziął łyk z kielicha. - Rozmawiałeś wczoraj z bardem Vaenorem?

-Dziękuję Ser Hortonie - powiedział młodzieniec spełniając toast -To pouczająca historia, Ser Adden też dużo mówił o cnotach rycerskich, o tym, że mamy wobec naszych poddanych również obowiązki. I twoją naukę zapamiętam … - uśmiechnął się lekko, po czym dodał -Tak, tak rozmawiałem z nim. Pytał mnie o pieśni, której lubi mój pan -

- Spryciarz - zarządca uśmiechnął się. - Wspominał, że jest twoją rodziną?

-Tak … poznałem go, ojciec nie wiele o nim mówił …ale … ehh. Wydaje się spokojny i był dla mnie miły -

- Jest miły, choć nigdy nie był zbyt spokojny. Zawsze był marzycielem, ale jest dobrym człowiekiem. Wychowywał się z moją żoną. - Zerknął na Alerie, rozmawiającą z Kenningiem. - Ona nie ma wielu przyjaciół poza nim. Dziękuję ci za wszystko. Jeśli chciałbyś porozmawiać, to mieszkamy w tej samej wieży. - Uśmiechnął się i wstał. - Muszę cię przeprosić. Raz jeszcze dziękuję. Twoje zdrowie. - Uniósł kielich w toaście i wypił resztę.
 
Fyrskar jest offline