Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-08-2016, 01:03   #24
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Muszka ze szczerbiną zgrały się momentalnie. Broń kopnęła. Pocisk wgryzł się w czaszkę smoka tuż nad okiem. Niestety drugi pocisk spóźnił się na randkę z szarą masą mózgową kolejnego smoka. Trzeci tylko otarł się o zawadiacko przekrzywiony hełm. Czwarty zaś drasnął ostatniego w ramię.

Mrok nocy rozdarł piorun kulisty. Pomknął z trzaskiem wyładowań elektrycznych w środek grupy. Swąd spalonego mięsa leżącego w drgawkach smoka doszedł aż do komandosów.

Kamakiri pomknął do stojącego najdalej, ten niestety nie chciał uciekać. Właśnie podnosił broń do ramienia. Kamakiri padł na kolana ślizgając się po błocie. Długa seria kosząca płotek z patyków przemknęła tuż nad nim. Z zamachem wbił obie kamy w uda i szarpnął rozrywając tętnice udowe.

Ostatni, ranny w ramię smok także posłał serię w płotek. I na 30 pocisków w magazynku jeden okazał się fartowny. Trafiona w łoże snajperka padła tuż tuż koło Johna. Ten jednak miał chwilowo inne zmartwienia. Walił pocisk za pociskiem w najemnika ale ten stał niczym Samuel L. Jackson w Pulp Fiction. Ściana za nim była dziurawa niczym ser szwajcarski.
Od kolejnego pioruna kulistego zajęła się strzecha chaty.

Kamakiri zostawiając wykrwawiającego się bandziora doskoczył z boku. Smok sparował kamy karabinem i potężnym kopem w pierś odrzucił ninję w tył.


Nie macie nic przeciwko, że zrobiłem 2 tury od razu?
Został jeden minion leciutko ranny. Ale z niesamowitym fartem
3 Wasze ataki na niego w drugiej turze ocierały się o pecha
Snajperka zabita
Kamakiri - 1 średnia rana (możesz wymienić ją na aspekt, który zniknie po solidnym odpoczynku, albo dalej działać z modyfikatorem -1, po krótkim odpoczynku średnia rana zniknie.)

 
Mike jest offline