16-08-2016, 12:48
|
#86 |
Banned | Cytat:
Liszaj
Johan, po zostawieniu cielska rzezimieszka na pastwę szczurów, przyczaił się koło Różyczki. W porę, bo zauważył, jak banda kuchcików wychodzi, razem zresztą z Baryłą. Liszaj czekał, aż akolita i cyrkowiec wreszcie wyjdą z karczmy. O ile wyjdą. Znalazł godziwą kryjówkę całkiem niedaleko stygnących trucheł karczemnych kafarów. Wyjścia towarzyszy jeszcze się nie doczekał, ale przytachał się najemny, który wcześniej uciekał w popłochu przed niedawno zabitym Kuchcikiem. Ten szybko podbiegł do towarzyszy, ukląkł, wzywając imię najświętszej Shallyi i począł niedorzeczne próby cucenia kamratów. Liszaj spostrzegł, że to młokos. Zmylić mógł obfity i gęsty zarost, ale młode, przerażone oczy mówiły prawdę. W miarę, jak kolejne próby pomocy kończyły się porażką, chłopakiem zatrząsł płacz.
| Zgubiłem się trochę. Kto to jest ten młokos? |
| |