Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-08-2016, 15:43   #8
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
- Mr. Smith… przedstawiciel Omni-Fict.- tu znów ręka mężczyzny wykonała odruchowo staroświecki ruch po wizytówkę, którą pokazał muzie.- Prowadzę dochodzenie z polecenia pracodawcy pana Klytemenesa niezależnie od policji, a to moja… współpracowniczka.- wskazał na Opal.-Naszym celem jest ustalenie prawdy i ukarania winnych tej sytuacji.-
- Badamy sprawę okoliczności śmierci morfa twojego pana. Potrzebujemy informacji od ciebie. Będziesz chętna współpracować? - Opal starała się mimo wszystko wypaść pozytywnie w oczach muzy mimo, że włamała się do bazy.
Na sekundę muza zastygła w nienaturalnym bezruchu. Opuściła ręce wzdłuż ciała dwukrotnie mrugając i skinęła głową.
- Będę współpracować. Moją dyrektywą funkcyjną jest służyć Markowi Klytemenesowi. To śledztwo przysłuży się mu. Muszę jednak poinformować policję. Czy ktokolwiek kontaktował się z firmą ubezpieczeniową w której wykupił polisę na resleeving? Czy ktokolwiek skontaktował się z jego muzą osobistą?
- Nie wiem, muszę zapytać o to właśnie policję z którą współpracujemy… Panie Smith? - Opal zwróciła się do mężczyzny, który widać postanowił zostać jeszcze na moment. Miała nadzieję, że skoro jest od hiperkorporacji zatrudniającej Marka to coś wiedział. Jednocześnie dziennikarka wysłała wiadomość do Billa, że udało jej się uruchomić muzę kontrolującą mieszkanie. Ta jednak zamierza wysłać wiadomość do policji (jego), że oni są w mieszkaniu i zajmują się sprawą.
- Ostatnio pan Klytemenes zapomniał poinformować Omni-Fict. w jakiej to firmie wykupił tą polisę. Niby drobne przeoczenie zapewne, ale jednak… skomplikowało tą sytuację.- stwierdził smutno Smith.-Tym gorzej, że jego obecna świadomość została wykradziona, bo nie znajduje w okolicy jego ciała. Może ty masz informacje na temat owej polisy, albo testamentu pana Klytemenesa ?-
Właśnie… kiedyś ciężko było przeżyć. Teraz niełatwo było umrzeć do końca.
- Nie mam informacji o testamencie pana Klytemenesa - odpowiedziała podnosząc ręce i wykonując trochę sztuczny ale czytelny gest negacji. - Jest to informacja zastrzeżona dostępna jedynie jego muzie osobistej. Polisę ma wykupioną w firmie NMD. Niestety nie mam odpowiednich uprawnień by się skontaktować z przedstawicielami tego towarzystwa ubezpieczeniowego. Istnieje możliwość, że jakichkolwiek informacji udzielą wam. Istnieje wysoka możliwość, że z uwagi na informację o śmierci pana Klytemenesa już wszczęli procedurę resleevingu.
- Panie Smith dałby pan radę się skontaktować z tą firmą? - zapytała Opal zaraz wracając wzrokiem do muzy.
- Mogę się skontaktować.- potwierdził Smith. I podesłał uprzejmego maila przedstawiając się jako przedstawiciel Omni-Fict. którego ich klient był kontraktorem i w związku z tym prosząc ich o poinformowanie, kiedy nowy Mark będzie dostępny do rozmowy, a także o podanie daty ostatniego backupu w celu porównania ich z zawartymi przez Marka kontraktami z Omni-Fict. Wszystko uprzejmie i bardzo formalnie. Katon jak zwykle dopisał wszelkie uprzejmości i wygładził tekst.- Gotowe, teraz trzeba czekać na ich odpowiedź.-
Mr Smith natychmiast dostał zwrotkę w postaci automatycznie wygenerowanej wiadomości.
Cytat:
“Szanowni Państwo,

Dziękujemy za zainteresowanie naszą firmą. Zapraszamy do kontaktu w godzinach 8-18 codziennie, włączając w to dni świąteczne. Na wysłaną przez Państwa wiadomość odpowiemy w godzinach roboczych - już za 7 godzin i 54 minuty. Wykwalifikowany technik skontaktuje się z Państwem, by odpowiedzieć na wszystkie pytania.

Z poważaniem
Zakład NMD

Ta wiadomość została wygenerowana automatycznie. Proszę na nią nie odpowiadać. W przypadku pilnych zgłoszeń proszę o kontakt bezpośredni pod numerem 7734992011182.
- A dokładnie około osiem godzin, jeśli nie chcemy ich nastawiać negatywnie do siebie. Zresztą pewnie i tak cała procedura tworzenia morpha i wgrywania kopii osobowości trochę zajmie.- dodał po chwili.
- Uch, no trudno… jakie osoby zwykle odwiedzają pana Klytemenesa? Wiesz kto u niego był w ciągu ostatnich dwóch tygodni?- Opal zwróciła się z powrotem do Muzy.
Muza skupiła swoją uwagę na Opal.
- W przeciągu ostatnich dwóch tygodni, Pana Klytemenesa odwiedziło pięć osób. Sprzątaczka wizytuje dom dwa razy każdego tygodnia. Łącznie była tu trzy razy, cztery jeśli dzisiaj również się pojawiła, podczas mojego snu - doprecyzowała. - Drugą osobą, która złożyła panu Klytemenesowi wizytę, jest EGO Kate Celeste. Z zaobserwowanych relacji, wnioskuję, że jest to była partnerka mojego pana. Wciąż trzyma jej zdjęcia na widoku, a jej obecność zawsze niosła ze sobą twórczą inspirację. Pojawiła się tu w ubiegłym tygodniu.
Hologram na moment zadrżał w wyniku błędu odświeżania, nienaturalnie wykrzywił się i wrócił do niemal nieodróżnialnej od rzeczywistości formy.
- Trzecią osobą - kontynuowała - jest Petro Mahakavi. Osoba mi nieznana, spoza towarzystwa pana Klytemenesa. Pojawiła się tu trzy dni temu, w celach handlowych. Czwartą osobą jest Belinda Eli. Jej obecność wprowadziła pana Klytemensa w ponury nastrój, cztery dni temu. Piątą osobą jest Izabella Pawlina, sąsiadka zamieszkująca drugi apartament na tym piętrze. Była tu trzykrotnie w ostatnich dwóch tygodniach, chociaż ostatnia wizyta, dwa dni temu, trwała bardzo krótko.
- Czy zaobserwowałaś coś niezwykłego podczas tych wizyt? - Opal kontynuowała przesłuchanie.
Muza analizowała pytanie oraz zapisany w pamięci materiał przez dłuższą chwilę.
- W pewnym sensie, tak. Przez ostatnie tygodnie, pan Klytemenes miewał melancholijne i złe nastroje. Jego wskaźniki biometryczne nie wychodziły poza niski, ale dopuszczalny poziom. Wizyty sąsiadki, nie licząc ostatniej trochę pomagały windując poziom zadowolenia o 2%. Wizyta EGO Kate Celeste wpierw ucieszyła mojego pana, lecz później sprawiła że wpadł w jeszcze gorszy nastrój, a wskaźniki obniżyły się o 8%. Kolejny spadek został odnotowany po wizycie EGO Belindy Eli. Dopiero wizyta EGO Petro Mahakavi zaowocowała stałym wzrostem zadowolenia, aż do poziomu euforii która miała miejsce wczorajszego dnia.
- Co takiego się wydarzyło, że Markowi poprawił się humor? Masz informacje o tym co powiedział, albo zrobił Petro? - Opal wyraźnie zainteresowała się poprawą nastroju pisarza.
Podczas gdy Opal przepytywała Muzę, Smith wraz z katonem przeszukiwał oficalne rejestry meshu i portale społecznościowe pod kątem nazwisk: Petro Mahakavi,Kate Celeste,Belinda Eli,Izabella Pawlina… w celu zebrania jak najwięcej przydatnych informacji na ich temat.
- Pan Petro dokonał transakcji z panem Klytemenesem - odpowiedziała muza. - Nie jest mi wiadome jakiego była charakteru. Mój pan otrzymał pamięć przenośną oraz kartkę papieru. Przed spotkaniem zostały wyłączone mikrofony zbierające głos w mieszkaniu.
Tymczasem Mr Smith przeszukiwał mesh. Już na pierwszy rzut oka jasnym było że znalezienie jakichkolwiek informacji o Petro czy też Izabelli będzie zakrawało o cud. Co innego w przypadku Celeste i Belindy. Miały otwarte profile na serwisach społecznościowych. Dostęp do zdjęć i wpisów był nieograniczony. Tony informacji wśród których pojawiała się również osoba Klytemenesa co pokrywało się z wcześniej stworzoną przez Opal mapą relacji.
Opal zwęziła oczy słysząc odpowiedź muzy.
- A więc coś jednak kombinował - mruknęła zerkając na Smitha. - Teraz za późno aby go odnaleźć, ale coś czuję, że jeśli Petro jest zamieszany w śmierć Marka to nie będzie łatwo go wytropić… Ma pan jakieś pytanie do Muzy?
-Jak wyglądał Petro Mahakavi? Możesz go pokazać? Albo przesłać plik graficzne z jego twarzą i postacią? To samo dotyczy pani Izabelli Pawliny. Oraz… jak wyglądała owa przenośna pamięć. Może były nadrukowane na niej jakieś cyfry, litery? Może inne charakterystyczne znaki?- zapytał Smith mało zaskoczony relacją domowej muzy. Wszak podejrzewał od początku Marka o jakieś intrygi.
Muza nie odpowiedziała. Znów zastygła w nienaturalnym bezruchu, po czym obok niej pojawiły się dwa nowe hologramy. Pierwszy z nich przedstawiał młodego mężczyznę z papierosem w ręku, ubranego w dobrze skrojone ubranie. Ciuchy nie wyglądały ani na modne, ani na przedawnione. W jego spojrzeniu kryła się pewność siebie i pewna doza władczości.


Obok niego stała piękna kobieta o długich, różowych włosach. Już pierwszy rzut oka wystarczył, aby stwierdzić że jej morph musiał kosztować majątek. Zaskakujące było jednak to, że nosiła przedawnione ubranie, które było w modzie dwa lata temu.


Dopiero gdy oba hologramy nabrały wyrazistości, muza ponownie zabrała głos.
- Niestety nagranie z kamer nie pozwala stwierdzić czy na pamięci przenośnej było cokolwiek nadrukowanego.
Obraz muzy nagle zamigotał, a jej twarz wykrzywił grymas głębokiego smutku. Ułamek sekundy później przerodził się zaskoczenie, radość i gniew, tylko po to, by na końcu tego nieoczekiwanego cyklu wrócić do standardowego wyrazu. Trwało to ledwie dziesiątki milisekund i towarzyszyło temu zakłócenie hologramu.
Smith zlecił Katonowi zapisanie obu obrazów w pamięci i zaczęcie przeszukiwania pod ich kątem meshu. Przy tak wyrazistych morphach, mogło coś się trafić.
Smith zaproponował Opal.- W takim razie, zajrzymy do sąsiadki przed wyjazdem?
- Proponuję, nad ranem - dziennikarka ziewnęła. - Dogadam się z Billem abyśmy spokojnie mogli się tym dalej zajmować…
Opal urwała jakby sobie coś przypominając.
- W sumie to znalazłam jeden przenośnik danych- wyciągnęła z torebki plastikowy bank danych z nadrukiem ExoTechu.- Mogę go przejrzeć w domu. Pańska oferta z podwózką jeszcze obowiązuje?
- Oczywiście… Proszę za mną.- rzekł z uśmiechem Smith ruszając pierwszy do windy, acz zerkając na Opal czy podąża za nią.
- Dziękuję ci Iphigeno. Dzisiaj w późniejszych godzinach pewnie ponownie odwiedzimy mieszkanie. Do widzenia - Opal pożegnała się z Muzą,. podążając za Smithem do windy.
Smith ruszył przez podziemny parking z nonszalancką pewnoscią siebie. Dotarł do białego i klasycznego pojazdu ze średniej półki.


Naturalnie klasycznego jak i on sam.
-O której po panią wpaść rano?- zapytał otwierając drzwi przed Opal.
- Hm… patrząc na godzinę, myślę, że powinnam się do około ósmej rano spokojnie wyrobić, że spaniem, przeglądaniem nagrań i resztą porannych czynności. Ale gdyby było to dla pana za wcześnie to dla mnie żaden problem - oznajmiła dziennikarka uśmiechając się na widok samochodu. Nie umiała odnaleźć czasu aby pomyśleć chociaż o zakupie samochodu i skillware do ich prowadzenia.
-Zatem ósma…- rzekł Smith notując u Katona sygnał pobudki. Ruszyli z miejsca dość sprawnie i szybko. Pojazd wyjechał z garażu i Smith rzekł.-Teraz będzie musiała mnie pani poprowadzić. Coś jeszcze powinienem o pani wiedzieć? Jakieś nawyki, które jutro powinienem wziąć pod uwagę?-
- Nawyk? - Opal się nieco zdziwiła. - No skoro już pan pyta, to niestety mój morf nie jest idealny. Muszę znacznie więcej jeść aby utrzymać się na chodzie.
To mówiąc kobieta sięgnęła do swojej torby wyciągając kolejny batonik energetyczny. Gdy go nadgryzła wydała z siebie cichy pomruk zadowolenia, ciesząc się z jedzenia.
- Jeśli mogę odbić pytanie panie Smith, to ma pan imię?
- Tak…- odparł Smith i zamyślił się wyraźnie nad czymś zastanawiając się. W końcu jednak rzekł.-Prywatne. Smith jest… to moja biznesowa ksywka. W mojej profesji to raczej wymóg, oddzielać prywatność od interesów.-
- Czyli jak rozumiem skoro prywatnie to raczej go nie poznam? - kobieta spojrzała się na mężczyznę z lekkim uśmiechem na twarzy.
- To wymagałoby obustronnego przejścia na prywatną stopę.- wyjaśnił Smith spokojnie i z uśmiechem dodając.- Choć… może przyjdzie czas, że złamię tą zasadę. Jest pani raczej osobą odmienną od tych, z którymi się zwykle stykam.-
- Dobrze wiedzieć. Choć to może być mylące, ja doceniam bardziej prawdę ponad rozdmuchiwanie sensacji. Jeśli lubisz być rozsądnie poinformowany zachęcam do częstego odwiedzania mojego bloga, o ile już tego nie robisz.
Opal zrobiła nagle dziwną minę po czym pokręciła głową.
- Przepraszam zboczenie zawodowe. Niestety aby utrzymać swoje nazwisko na wyższych notowaniach muszę korzystać z każdej okazji.
- Nie wydaje mi się bym miał medialną osobowość, bym mógł przyciągnąć widownię.- stwierdził z uśmiechem Smith, po czym dodał.-A bloga zacznę przeglądać. Lubię interesujące historie. A przy okazji… zakładając, że jutro utkniemy na cały dzień razem, jakieś kaprysy co do posiłków?-
- Nie jestem wybredna. Jak znajdziemy coś obok czego akurat będziemy to pewnie mi wystarczy. Hmm… - Opal zamyśliła się nagle. Powinna jeszcze przewidzieć jakiś wypad z Billem. Byłoby łatwiej gdyby chciało mu się towarzyszyć jej w śledztwie.
-Zdecydowanie… Jak tutaj skręcisz w lewo i pojedziesz estakadą, prawym pasem to powinniśmy zaoszczędzić do mnie nieco czasu.
-Ok.- Smith automatycznie niemal skręcił wykonując jej polecenie.-Zajmujesz się takimi morderstwami, czy to jest pierwsze twoje… ze względu na nośność nazwiska?-
- Zajmuję się przeróżnymi przypadkami panie Smith. Najgorsze było dziesięć lat temu jak straciliśmy Ziemię. Po tym była masa różnorodnych przypadków. Uciekający ludzie byli łatwymi celami. Do tego Lost Generation. Tytan był swoistym hasłem napędowych paniki i całej serii nieprzyjemnych zdarzeń. W swojej karierze nie widziałam podobnych zdarzeń i mam nadzieję, że więcej nie zobaczę. A przynajmniej nie na taką skalę - spojrzenie Opal na chwilę uciekło wracając wspomnieniami do tamtych wydarzeń. Po chwili się z nich otrząsnęła.
- Jednym słowem jesteś osobą z silnym poczuciem misji. To… rzadkość.- stwierdził z delikatnym uśmiechem Smith.-W dzisiejszych czasach trudno o idealistów. W pewnym sensie podziwiam takie podejście do życia.-
- Dziękuję. Ale o ile łatwiej by było gdybym sobie to darowała? Na szczęście nie tylko pan docenia tego typu podejście i dzięki temu mam jakąkolwiek porządną robotę. Poza tym bądźmy szczerzy rozwiązuje sprawy policji, której nie che się zajmować “nieistotnymi” sprawami. O! - Opal wskazała palcem jeden z kilku wieżowców. - To tamten. Jakby dał pan radę podlecieć w okolicę chodnika na ósmym piętrze była bym wdzięczna.
-A ile spraw udało się już pani rozwiązać?- zapytał zaciekawiony Smith przełączając na pionowy ciąg i poruszając pojazdem w górę.
- Nie wiem czy mogę przypisywać sobie większość zamieszczonych na moim blogu. Czasem wystarczało, że odnajdowałam odpowiednią poszlakę co pozwoliło policji rozwiązać sprawę. Czasem tylko relacjonowałam poczynania. A czasem ktoś mi zarąbał poszlaki sprzed nosa. No a czasami trzeba było się wycofać. Mogła bym podać panu dokładną liczbę, ale nie mając odniesienia nie wiem czy cokolwiek panu powie. Nie mniej może sobie nam wyobrazić, że na sto lat pracy w zawodzie nieco musiało się uzbierać - Opal mrugnęła do mężczyzny uśmiechając się szeroko. Dotarli na poziom i kobieta zebrała się do wyjścia.
- Dziękuje za podwiezienie. Interesującymi pytaniami odwdzięczę się rano, jak wyśpię się. Dzisiaj nadwyrężyłam nieco swoje możliwości.
Opal ziewnęła zasłaniając usta po czym wysiadła i kiwnęła głowa jeszcze raz na do widzenia.
-Do widzenia.- rzekł z uśmiechem Smith, poczekał aż Opal wejdzie do domu. Po czym wyruszył do swojego mieszkania… zapewne.

Takoż i uczynił przełączając pojazd w tryb autopilota i wyznaczając kurs do domu. Kilka oddechów dla osiągnięcia Zen. Spokój i uwolnienie od wszystkiego, myśli, pragnień i emocji. Oczywistym było, że bliskość panny Blackwater wpływała na ciało Smitha. Tym bardziej że jej strój stanowił dodatkowe bodźce dla gospodarki hormonalnej organicznego morpha. Cóż… nie można było uciec od chemii własnego organizmu i genetycznie zaprogramowanych w nich reakcji. A używać mechanicznego morpha Smith nie mógł. Organizm ludzki wywoływał w 80% napotykanych osób bardziej pozytywne reakcje niż jego cybernetyczny odpowiednik. I zawierał coś co nigdy nie udało się dokładnie skopiować: mieszankę reakcji chemicznych na bardziej subtelne bodźce, których maszyna nie potrafiłaby wykryć i zdiagnozować poprawnie… a tym bardziej zareagować odpowiednio… coś co ogólnie nazywano “instynktem” bądź “intuicją”. Rozum skopiować więc łatwo, tej drugiej części już nie. Więc przy wszystkich swoich wadach, organiczny odpowiednik ludzkiego ciała przewyższał syntetyczny odpowiednik.

Nie był jednak bez wad, dlatego Smith był wyznawcą “pragmatycznego Zen” , sztuki oddzielania się od emocji gdy było to potrzebne. Sztuki pozbawionej całego tego religijnego bagażu jaki buddyzm niósł ze sobą. Kilka oddechów i kilka mantr potem, nadal jadąc kazał Katonowi włączyć parę losowych podcastów i vlogów panny Blackwater. Skoro była jego partnerką w tej misji, musiał ją poznać na wylot i zrozumieć sposób jej myślenia. By ta współpraca była jak najbardziej sprawna.

Odkryte już informacje sugerowały matactwa ze strony Marka. Jakieś zakulisowe gierki być może dotyczące Omni-Fict.. Na ile to było prawdziwe? Smith nie wiedział, ale wyglądało na to że miał będzie pełne ręce roboty.Wpierw należało ustalić co nieco osób Petro Mahakavi i Izabelli Pawliny. Ich brak obecności w meshu był podejrzliwy, bardzo podejrzliwy. Smith nie zdziwiłby się gdyby jutro okazało się, że sąsiadka Izabella nie istnieje. Tak samo Petro Mahakavi mógł być widmem. Niemniej ich morphy były całkowicie realne, a to oznaczało że ktoś je zaprojektował i ktoś je stworzył. I być może poprzez ich twórcę da się znaleźć obecnego właściciela tych skorup. Tyle że to była żmudna robota, przeznaczona dla kogoś kto żył wirtualnie bardziej niż realnie. Robota którą można komuś zlecić. Komuś udzielającemu się w Guanxi, bo kto wie do kogo należą morphy i w jakie miejsca trzeba wdepnąć by się tego dowiedzieć. Smith tego nie mógł zrobić. Po pierwsze brakowało mu do tego umiejętności, po drugie po co miałby brudzić własne ręce, skoro można było do tego wynająć jakiegoś freelancera o “swobodnym” podejściu do kwestii prywatności jak i prawa.
Toteż Smith przeszukiwał swoje dawne kontakty, by znaleźć kogoś kto się do tej roboty nadawał. I tak dotarł do swojego dumu. Mieszkania w jednej z lepszych dzielnic, acz przeznaczonego wyraźnie dla singla… bo dość małego mieszkania.


Dość sterylnego, małego i ascetycznego mieszkania. Za to wyposażonego w działającą kuchnię. Smith w zasadzie starał się nie przywiązywać za bardzo do rzeczy, osób, czy nawet własnego ciała. Wszystko wszak można było stracić, wszystko mogło się zmienić. Nawet on sam. Ale nawet on sam nie mógł uniknąć pułapki sentymentalizmu. W jego przypadku zogniskowanej w małej roślince.


Drzewku bonsai, które obejrzał zaraz po wejściu i sprawdzeniu wilgotności jego podłoża. Wyglądało że nic złego się z nim nie działo odkąd je zostawił, acz prędzej czy później będzie musiał je znów przyciąć, by zachować jego formę. Miał kilka godzin snu dla siebie, więc po zmianie garderoby i umyciu się udał wprost do łóżka. Na inne przyjemności przyjdzie czas później.
-Katon… monitoruj fora oraz kanały informacyjne i natychmiast powiadamiaj, gdyby pojawiło się coś ważnego.- rzekł wkładając pod poduszkę przedmiot który ciążył mu przez całą podróż. Dość spory pistolet, noszony w kaburze po lewej stronie. Ostrożności wszak nigdy za wiele.
[Katon] Oczywiście sir.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 22-08-2016 o 20:58. Powód: poprawki
abishai jest offline