Layla

Tego wieczora w L'Anguille lało jak z cebra, ale Hugo Lavallois zupełnie się tym nie przejmował, uciekając wąskimi uliczkami miasta tak szybko, że aż obijał piętami o pośladki. Ze dwa razy poślizgnął się na mokrych kocich łbach, ale zebrał się równie szybko, a potem narzucił jeszcze szybsze tempo. Ścigali go, choć tak naprawdę nie wiedział, dlaczego. Przecież nic im nie zrobił, do cholery! Zbiegał coraz głębiej w slumsy i zwolnił dopiero wtedy, gdy poczuł ostry ból w płucach, jakby te płonęły od wewnątrz. Serce waliło mu tak mocno i oddychał tak szybko, że niemal nie mógł sprecyzować, czy napastnicy wciąż za nim podążają. Szum lejącego deszczu również robił swoje.

Przez chwilę nasłuchiwał, ale nie przyniosło to żadnych rezultatów, więc zerwał się do biegu. Uciekał, tak, jak robił to całe swoje marne życie, które nie było nic warte. Był złodziejem, fakt, ale dzisiaj niczego nie ukradł. Może ktoś odkrył jego wcześniejsze występki i się o niego upomniał w ramach zemsty? Tak mogło być, przecież był znany w dokach L'Anguille. Przeciął dwie pogrążone w ciszy ulice i biorąc zakręt wpadł na postać, która wyrosła przed nim nagle. Wywalił się w kałużę i zerknął w górę, nie dostrzegając twarzy mężczyzny, którą skrywał kaptur.
- Mógłbyś, kurwa, uważać jak łazisz! - Warknął przez deszcz, choć coś mu podpowiadało, że to nie był dobry pomysł.
- Jesteś żałosny, tak jak wszyscy inni, których złapaliśmy. - powiedział spokojnie Zakapturzony.

Hugo w chwilę się podniósł.
- Czy... czy ktoś wysłał cię, żebyś mnie odnalazł? Jeśli ktoś ma do mnie jakąś zadrę, to mu zadośćuczynię. Powiedz tylko, co mam...
Zakapturzony sztywnym ruchem uniósł dłoń, a Lavallois zamilkł, jakby został właśnie skarcony. Nawet się nie zorientował, gdy za jego plecami pojawiło się czterech mężczyzn, którzy wcześniej go gonili. Otoczyli go, uniemożliwiając ucieczkę.
Trząsł się cały, obserwując tę sytuację. Nie chciał umierać, przecież Ranald miał go chronić, nie po to dawał tyle datków na jego świątynię. Przez moment chciał rzucić się przed siebie i przerwać pierścień otaczających go przeciwników, ale wiedział, że to wszystko na marne. Byli od niego więksi, a przy biodrach nosili miecze.
- Ja nie rozumiem, naprawdę nie rozumiem... - Lavallois rozpłakał się jak dziecko, czując jednocześnie ciepło między udami. Pęcherz nie wytrzymał.
- I najlepiej będzie, jak nie będziesz próbował zrozumieć - mruknął Kaptur, a potem skinął głową.
Hugo odwrócił się, jakby próbował wzrokiem odnaleźć kogoś, kto mu pomoże, lecz tego zimnego, jesiennego wieczora nie było nikogo, kto pofatygowałby się, by stanąć w jego obronie. A potem wszystko zniknęło w fali zalewającej umysł ciemności.

Witam!

Postanowiłam spróbować wrócić do grania i pisania na forum, a ta sesja będzie moim sprawdzianem, czy się do tego jeszcze nadaję, więc mam nadzieję, że znajdą się chętni, którzy mi zaufają w tej kwestii .

Przygoda, którą chcę poprowadzić pochodzi z jednego z dodatków do WH, a gracze zaczynają grę w wielkim bretońskim porcie L'Anguille i tam też ma się kończyć historia bohatera. Z założenia BG już się znają i podróżują od jakiegoś czasu, więc nie będę się skupiać na zapoznawaniu drużyny ze sobą, tylko od razu zaczniemy główną grę. Sam scenariusz to miks śledztwa i walki, będzie też okazja do pobiegania po lochach, zatem każdy znajdzie coś dla siebie.

Będziemy grać na mechanice drugiej edycji, wszystkie rzuty będę wykonywała przed monitorem i nie będą one do wglądu gracza. Statystyki losujecie sami, liczę, że obejdzie się bez oszustw przy rzutach . Postacie na pierwszej profesji, 300PD do rozdania + darmowe rozwinięcie (no i Łaska Shalyi), na ekwipunek macie do wydania 10 koron, a oprócz tego można sprzedać niechciane przedmioty z profesji za cenę z podręcznika. Preferowane postacie walczące, działające drużynowo, skłonne do heroicznych czynów. Bez zwierząt typu psy, koty, tresowane sokoły - konie przejdą, ale tylko przy profesjach je wykorzystujących (np. Błędny Rycerz).

Dopuszczam wszystkie rasy z podręcznika głównego. Dobrze by było, gdyby choć jedna postać była Bretończykiem, bądź osobą znającą język bretoński. KP tworzycie według szablonu z podręcznika, dołączacie do niego awatar waszego bohatera (200x200 pikseli, kolorowe, klimatycznie związane z WH), opisujecie wygląd i charakter bohatera, po czym wysyłacie do mnie na PW. Historia postaci nie musi być długa, w końcu dopiero co zaczęli swoją awanturniczą przygodę ze szlakiem, poza tym nie przewiduję wątków pobocznych dla bohaterów.

Zauważyłam, że ludzie tutaj grają czasami (często?) przez dokumenty Google. U mnie tego nie będzie, gramy tylko na forum. Wszystkie dialogi rozwiązujecie w postach, lub jakoś inaczej na własna rękę. Co do długości postów - jak kto lubi, defaultowo jednak trzymajmy się panującego w niektórych sesjach terminu "na długość awatara", choć tutaj wolalabym posty trochę dłuższe, niż te 200 pikseli .

Częstotliwość odpisów to 5 dni dla graczy, 2 dla mnie. Fajnie, gdyby zgłosili się ludzie, którzy nie zostawią sesji po dwóch postach. Wszelkie nieobecności będziecie zgłaszać w komentarzach, a po trzech nieusprawiedliwionych postać gracza zostanie uśmiercona. Jestem osobą raczej niekonfliktową i z ludźmi o podobnym podejściu chciałabym zagrać.

Przyjmę od 3 do 5 graczy, a rekrutacja zakończy się 25/08/2016 o północy. Jeśli do tego czasu nie otrzymam satysfakcjonujących KP, sesja się nie odbędzie.

Jeśli o czymś nie napisałam, bądź zapomniałam, proszę pytać w temacie. Gorąco zapraszam do wzięcia udziału w rekrutacji .

• Ulli jako Phillip Gurllit, żeglarz
• Hakon jako Louis Coriolis, łowca
• Dnc jako Kazak „Szalony Kaz” Drong-son, górnik
• kinkubus jako Friga Kargasdottir, woźnica
• Asmodian jako Pierre Terrail, błędny rycerz
• Morel jako Jin, leśnik
• Kerm jako Gaspard de Prony herbu Złoty Dąb, błędny rycerz
• Komtur jako Rene Krzywagęba, pachołek
• Leoncoeur jako Asleif af Bretge, rzezimieszek

 

__________________
Every next level of your life will demand a different version of you.