Arianne de Lenfent
Traktuje nas jak psy zasrany burżuj. To, że ma pieniądze jeszcze o niczym nie znaczy. Nie to żebym niewdzięczna była. Jakąś robotę odwalę i uciekam nie mam zamiaru się przed nim płaszczyć co jak co ale honor posiadam. Powoli wywołują innych łącząc ich w trójki. Staję sobie pod ścianą opierając się o nią i obserwuje całe zamieszanie. Na koniec zostaję ja z innym dwoma osobami. Jeden z nich Fra...cośtam puszy się jakby wszystkimi władał i był dużo lepszy albo on nowy albo idiota. Ja już mu ten uśmieszek zetrę z tej twarzyczki niech tylko stąd wyjdziemy. No chyba, że przestanie to pomyślimy. Wychodzę za nim nie oglądając się na ostatnią osobę w komnacie. Staję w odległości półtora metra od tego Fra...cośtam. Nie znam go a potencjalnych, nieznanych nieprzyjaciół lepiej nie jest nie doceniać jeszcze jakiś psychiczny i mu odbije. Wtedy lepiej w zasięgu takiego człowieka nie być.
__________________ :swir: I don't suffer from my insanity, I enjoy it. :swir: |