Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-08-2016, 09:01   #16
Ardel
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Wyglądało też na to, że Lola nie miała jakoś chęci opowiadać o sobie. Była zmęczona wrażeniami z całego dnia i chciała się położyć. Całe szczęście, że Yin posiadał te latarnie. Zyskali dzięki nim wygodny środek transportu. Dziewczynka zrobiła się później bardziej rozmowna, kiedy dotarli do bardziej znajomych sobie okolic. Z rozmowy wynikło, że dziewczynka chciała znaleźć mamę i tatę, a do Wieży trafiła przypadkiem. Dziecko miało dużo szczęścia, że trafiło na bardziej sobie przyjazną drużynę, mimo iż niektórzy z jej członków, na przykład tygrysołak, nie sprawialiby wrażenia przyjaznych takim małym dzieciom. Yin na bazie gawędy małej dowiedział się, jak bezlitosne były prawa Wieży nawet wobec takich małych i niedoświadczonych w życiu istotek, które jak walec zrównywały wszystkich. Nie miało to znaczenia, kim wcześniej byłeś ani jakie zasługi miałeś w poprzednim życiu. Na testach rządziło prawo silniejszego, sprytniejszego czy częściej też bezwzględnego. Jeśli trafiło ci się szczęście, to kto wie - może Bóg Wieży łaskawie przydarzył ci szczęścia. Jednak w miejscu, gdzie takich rywali były miliardy i więcej, Yin wątpił, żeby z jakiegoś powodu Bóg interesował się szczególnie takimi regularnymi jak oni.
Dotarli szczęśliwie do Jastrzębiej Górki, gdzie nie spotkali już nikogo. Yin mógł w spokoju przeanalizować dane i nie zostać przez kogoś zaskoczonym. Odkryli już jakiś kawałek lasu, wiedzieli już, że można w nim spotkać Kostka czy Wilczura, jak to określiła napotkane stwory Lola. Zastanawiające było to, że Kostek uciekł dokładnie wtedy, kiedy usłyszał bębnienie. Więc możliwe, że nie tylko wiedział już co nieco o lesie, ale też z kimś współpracował, a kto wie, może to nawet on nasłał na nich tego wilka, a uciekał jedynie dlatego, bo dziwnie by wyglądało, gdyby ulubiony gryzak wielu psowatych wystawiał się jak na tacy.

Dzień definitywnie był męczący i Yin nie miał zamiaru przejmować się już niczym poza jedzeniem i piciem. Zamówił dla siebie i Loli napar z mięty i cytryny, do swojego poprosił dodać nieco ziaren zielonej kawy. Poprosił także o jakąś sycącą kolację na ciepło. Opowiedział Loli nieco o swoim świecie - o krwiożerczych wróżkach, miłych psowatych i potężnych slaanach. Nie pamiętał, czy ma kontakt do Dana, więc sprawdził ATS, czy może się z Danem połączyć. Jeżeli tak - chciał nawiązać kontakt. Jak nie - poprosił właściciela, by przekazał Danowi, jeżeli ten się pojawi, że Yin chętnie z nim pogada i dał mu namiar na swój ATS. Potem Yin wybrał się przespać.

Yeon-inowi naszły na myśl wspomnienia z akademii dla regularnych,na pierwszym piętrze. Kojarzył, że belfrowie mogli między sobą porozumiewać się za pomocą ATSów, ale jakoś zawsze mu umykało z głowy, aby spróbować, czy za pomocą tych ciekawych sfer także i regularni mogli się komunikować. Nigdy nikogo o to nie zapytał, nigdy tego nie próbował, a i również chyba nikomu z regularnych to się nie udało. Pamiętał, że jeden mackowaty z ówczesnych raczkujących regularnych, gdy zobaczył, jak rankerzy używają ATSów do komunikacji, sam spróbował użyć swej Kieszeni w identyczny sposób i w identycznym celu, lecz jemu to się nie udało. I Yeon-in’owi również nie było to dane - ujawnił przezroczystą kulę z płomykiem tańczącym wesoło we wnętrzu sfery. Poobracał ją i sprawdzał, lecz poza swoją podstawową funkcjonalnością magiczna kula nie odkryła swych tajemnic, o ile takowe posiadała. Latarnik nie mógł za jej pomocą porozumieć się z innymi, najwyraźniej to nie ten poziom. Zresztą po co miał to czynić, skoro latarnie pełniła funkcję komunikacyjną w o wiele większym i lepszym stopniu? Mężczyzna popukał się w głowę wtenczas, zauważając prędko to wygłupienie. Przywołał na szybko bazę operacyjną, prędko szukając w niej informacji odnośnie możliwości skontaktowania się z Danem. Analiza danych pozwoliła stwierdzić, że to Yeon-in dał Danowi kontakt do niego, ale za pośrednictwem Jastrzębiej Górki. Toteż jeśli Dan miałby zadzwonić, do jedynie do jego pokoju i w odpowiedniej chwili. A i włócznik nie miał pojęcia, czy białowłosy towarzysz posiadał urządzenie do komunikacji na odległość. Czasem na pierwszy rzut oka czy siekiery trudno stwierdzić, który regularny był przydzielony do jakiej klasy. Dan bardziej przywodził na myśl łowcę, sugerując się orężem, które chłopak wówczas miał przy sobie.
W takim razie musiał się udać do sali jadalnej, by spotkał się z ogniogłowym pracownikiem. Rzecz jasna, potwora spotkał; ten napełniał beczkę bursztynowym napojem, pachnącym jak miód i owoce cytrusowe. Uwijał się za ladą, a w ten chwili nikt nie wymagał obsługi. Yeon-in musiał się zmierzyć jedynie z rosłym humanoidalnym krokodylem, który ku jego niemiłemu przez chwilę zdumieniu przypominał kogoś znajomego. Lecz gdy dobrze się przyjrzał, umysł ogarnęła błoga ulga - to nie był nikt, kogo znał, “krokodyl” konsumował surowe, cholernie krwiste mięso - aż zapach krwi uderzył w jego nozdrza, kiedy mężczyzna znalazł się przy ladzie. Zaczepił w odpowiedniej chwili pracownika, aby przekazać mu wiadomość dla kolegi. “Ifryt” zgodził się w pośpiechu, gdy z pojemnika, który wcześniej zapełniał, coś prysnęło i ochlapało kawałek podłogi. Kreatura zaklęła pod nosem w języku, którego Yeon-in albo nie zrozumiał, albo który brzmiał jak trzask płomieni. Niemniej to musiało być przekleństwo, ifryt uwijał się jak mrówka za ladą, a gad konsumował sobie w spokoju strawę.
Tak więc sprawa z białowłosym przyjacielem została rozwiązana. Teraz przed Yeon-in’em stało nowe zadanie - znaleźć sobie zajęcie na teraz. Nie było to specjalne trudne - wszak zdecydował, że po dniu tak pełnym wrażeń przydałoby się wypocząć.

Dzień był stanowczo zbyt męczący, przez co umysł Yina nie pracował jak należy. W przypadku latarnika mogło skończyć się to fatalnie, więc musiał wypocząć. Musiał z pewnością wypocząć. Tylko czy mógł sobie na wypoczynek pozwolić? Musiał iść w górę Wieży. Wiedział, że zajmie mu to jeszcze resztę życia i jeszcze trochę, jednak... Czuł presję. Chciał kontynuować wyprawę. Dlatego przed snem, kiedy był już w pokoju, przywołał bazę operacyjną i grzebał jeszcze w strumieniach danych, starając się znaleźć jakiekolwiek informacje na temat tajemniczego lasu, rankera, który miał przeprowadzić test, idiotycznego szkieletu, który tak wkurwił go w lesie oraz jakiejś pracy dla siebie i Loli, gdzie mogliby pracować wspólnie i zarobić nieco na lepszy ekwipunek, gdyby okazał się być potrzebny. A potem... Zasnął.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline