Partridge machnął ręką.
- A żeby tych chromych dupków szlag trafił. Chodźmy już, bo od tego zaduchu boli mnie głowa i prostują rzęsy.
Jak powiedział, tak zrobił. Uwznioślony po zwycięstwie, ruszył pierwszy żeby choć przez chwilę czuć się niczem przywódca drużyny. Po drodze dokładniej wyjaśnił nowemu sytuację, w której się znajdowali.
- W gruncie rzeczy szukamy wieży jakiegoś gnojka, któremu trzeba spuścić manto. Skoro już się napatoczyłeś, chodź z nami. Widzę że lubisz się bawić w hienę cmentarną, a jeśli wyjdziemy z tego żywi to będzie co ograbiać.
Czując że powietrze się trochę rozrzedza i zmierzają ku powierzchni, odwrócił się do Lucyny.
- Wiesz w ogóle gdzie iść dalej? Chyba miałaś jakąś mapę. W przeciwnym razie możemy rzecz jasna improwizować. Tylko że wtedy to ty piszesz mi epitafium.