Mając towarzystwo Awerroesa, Tankred postanowił jednak nie wyjmować zza paska swojej broni. Z założonymi do tyłu rękoma obszedł cały budynek. Przyglądał się każdej ścianie, wypatrywał szczegółów i wskazówek. Obaj mężczyźni zauważyli kominy wystające z dachu tej budowli. Tankred wskazał na nie skórzanym palcem.
- Zapewne coś na wzór gabinetu alchemicznego - Mówił nie zwalniając kroku - Albo czegoś o wiele gorszego. Zresztą, nawet Halfling się nie przeciśnie.
Kiedy wrócili przed front budynk, dostrzegł ostatnie migające lampy i pochodnie. Zwrócili uwagę na lichą kłódkę. Zbyt wiele grobowców zwiedził, cmentarzysk i prastarych piramid, aby nie zauważyć typowych śladów masakry. Cofnął dłoń, która już wcześniej ruszyła w kierunku łańcucha.
- Prawdopodobnie to jedna z pułapek chytrego starucha. Tam musi być coś cennego, a ten nieszczęśnik wiedział o tym... - przyglądając się zablokowanym wrotom, w zamyśleniu podrapał się po siwiejącej brodzie. - Ale teraz nic tu po nas... - wypowiedział te słowa z ogromnym trudem, a ogniki w jego oczach ponownie zaiskrzyły. Hmm, mimo upływu lat zakład nadal jest aktualny. Jednak będąc martwym z pewnością go nie wygra.
- Proponuję powoli dołączyć do drużyny, która jak widać wzięła się już do roboty. Budynek ten nam nie ucieknie, prawda? - Odszedł kilka metrów żwawym krokiem, lecz nagle zatrzymał się. - Chyba, że ty Awerroesie masz wspaniały, czarodziejski pomysł. - zwrócił się do towarzysza naciskając na słowo 'czarodziejski'. Daleko na południu pracował już z kilkoma szalonymi magikami. Zazwyczaj jedni kończyli gorzej od drugich, ale dzięki swoim talentom dawali sobie radę z chroniącymi grobowce pułapkami. Jeżeli Awerroes nie wpadnie na żadne rozwiązanie, Tankred wzruszy ramionami i będzie kontynuował marsz za resztą drużyny. Dobrze wie, że tam również czeka niemała fortuna.