Saul spojrzał na swój kikut, jego zamysł okiełznania zielonej smugi częściowo się powiódł. Kość została pokryta mgłą i utwierdzona w ostrze z zielonego kryształu. Po ostrym i długim krysztale przechodziły błękitne wyładowania elektryczne. Mężczyzna ruszył w kierunku demona trzymającego Margaret. Potężny wyskok i cios zielonym kryształowym ostrzem pchnął demona na ścianę. Ostrze zostało wbite między żebra, z czerwonego cielska sączyła się fioletowa maź. - Kto śmiał ranić Aggadamona księcia piekieł! Rozerwę cię na strzępy parszywy robaku! - Potężna łapa uderzyła Saula w twarz i wepchnęła z impetem w podłogę. Margaret krzyknęła uciekając w stronę Ameli
Umysł Ameli był pogrążony w wielu pytaniach bez odpowiedzi, zaczęła się buntować na myśl o nadchodzącej śmierci. Uparła się, że chce żyć, że stanie na nogi chociaż nie miała już żadnych sił by się podnieść. Nagle poczuła jak jej ciało się porusza i podnosi przez coś podnoszone. Dziewczyna ze zdumieniem spojrzała jak podnoszą ją z ziemi zielone ostrza lub coś na wzór odnóża, które wystawały z jej spalonych pleców. Zamrugała oczami przyglądając się strzępom rozszarpanych i spalonych pleców, które spoiły się w cztery kryształowe długie, elastyczne odnóża, które czuła jak własne ciało.
Jack leżąc i wykrwawiając się uderzył wściekle rękoma o podłogę, on również nie podda się bez walki. Przeszedł tego wieczora zbyt dużo by teraz położyć się i wykrwawić na śmierć. Mgła owinęła jego ciało podziurawione przez dziesiątki ostrych odłamków. Każda rana zabłysła na zielono i zakrzepła w postaci ostrych zielonych kolców wystających z ciała. Z przebitego włócznią ramienia wysunął się duży kryształowy kolec, a cała ręka okryła się kryształami po czubki palców. Nowa siła krążyła w jego muskułach gotowa do zadania paru ciosów wielką ręką z zielonego kryształu. Wojownik wstał z upadku, lekko otumaniony rozejrzał się po okolicy. Po jego koledze nie było śladu. Sam nie czuł się jakoś szczególnie ranny, a nawet rana postrzałowa nie wdawała się we znaki. Gdyby był mężczyzną, który ogląda się za siebie to pewnie w gruzach znalazłby swoją nogę wyrwaną z uda i rękę z ramienia. On jednak skoncentrował się na 3 metrowym demonie przed sobą, który urządzał sobie sieczki z gości domu. Gdyby Wojownik nosił przy sobie lusterko i się w nim przeglądał to zobaczyłby, że jego ciało pokryte jest czarną mazią. Maź stopniowo utwardza się i rozpada zastępując jego utracone kończyny czarną pulsującą energią złożoną z mroku. Na myśl że chciałbym poczuć włócznię w ręku, jego ręka złożona z czarnej energii wydłuża się we włócznię. |