Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2016, 00:09   #16
Betterman
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
z Mirą w skórze Lisy

Lisa wracała od łowczego. Nucąc pod nosem, rozglądała się mozolnie na boki, jakby podziwiała świat dookoła. Zamyślenie jednak spowodowało, że nie zauważyła Harla. Przynajmniej nie tak od razu.
On za to niczego nie zostawił przypadkowi.
- Ejże! - zawołał i ruszył żwawo naprzeciw dziewczynie. - Znalazłaś Fresnela?
Dziewczyna pokręciła przecząco głową i zbliżyła się do szeryfa.
- Zostawiłam mu wiadomość. Czy coś stało się z ooj... z grabarzem? - zająknęła się, wskazując niepewnie na domek.
- Nie wiem, kurwa mać. Jego też nie ma. Kiedy są potrzebni, wszyscy muszą gdzieś łazić. Żeby jeszcze na tym zadupiu było gdzie. - Szarpnął ze złością brodę. - Chyba, że go zeża… - zaciął się na chwilę, odchrząknął i dokończył łagodniej, chociaż nadal zrzędliwie: - Chodź, sprawdzimy, czy nie zostawił otwartych drzwi. Mimo wszystko jesteś z rodziny, to poświadkujesz, że nic nie wziąłem. Choć nie bardzo wiem, co miałbym staremu moczymordzie podprowadzić.
Dziewczyna skurczyła się w sobie, słysząc przekleństwo z ust szeryfa i - choć nie było wymierzone w nią - nie mogła powstrzymać naturalnej reakcji, wyuczonej przez lata mieszkania z Nicolasem Miletem. Posłusznie uchyliła drzwi. Odór brudu i fermentu uderzył w nich z taką siłą, że Liska niemal zatoczyła się. Uchwyciła się jednak framugi i weszła dzielnie do środka.
- Jest tutaj, ale chyba nic nie powie - rzekła bezbarwnym tonem.
Dopiero, gdy Harl wszedł za nią do domku i zobaczył grabarza, leżącego na podłodze koło przewróconego krzesła i walających się wszędzie, lepkich od brudu butelek - zrozumiał. Dla Nicolasa każda pora była dobra, żeby się najebać.
Tak naprawdę powinien się tego spodziewać. Przez lata szuwarskiej służby miał wystarczająco dużo do czynienia ze starym Miletem. Gdyby nie bajdurzenia Lisy i - przede wszystkim - cały ten magiczny bajzel wokół wieży, nawet by nie pomyślał o innych możliwościach. Ani nie puścił smarkuli nieopatrznie przodem.
Chwilową konsternację zamaskował nieokreślonym burknięciem. Potem wszedł głębiej i przyjrzał się pijaczynie z bliska. Magią ceberka czy dwóch albo - lepiej - koryta wody pewnie zdołałby doprowadzić go do względnej używalności. Tylko czy to, co ów mógłby mieć do powiedzenia, rzeczywiście warte było zachodu i moczenia butów?
- Niech śpi - orzekł po zastanowieniu. - Póki co sam się oprowadzę po cmentarzu.
 
Betterman jest offline