Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-09-2016, 20:47   #5
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Mina strzelca gdy Tarocistka używała swych kart zawsze dziwnie tezniala. Oczy jego skupiały się tylko na niej, jakby nie do końca było pewne czy jej nie ufa i obawia się jej mocy.

Pomieszczenie było małe ale wydawało się bezpieczne. Trup przykryty stertą szmat zdawał się czuć bezpiecznie. Strzelec podszedł do niego i włożył mu palec do ziejącej po środku czaszki dziury.
- Jeff umie zmiażdżyć swoimi argumentami - mruknięcie. Masz coś przeciwko trójkątom? - uśmiechnął się szeroko, jednocześnie mrużąc swoje błękitne oczy.

Kobieta po chwili wahania również zeszła do pomieszczenia, zatrzaskując za sobą klapę.

- Nic lepszego nie znajdziemy - powiedziała, zupełnie ignorując żart Strzelca. A może niezupełnie? - Teraz mnie dotknij - szepnęła.

Ręka strzelca powędrowała pierw ku pupie Tarocistki ale w ostatniej chwili złapał ją za rękę. Strzelec klęczał spoglądając do góry prosto w oczy kobiety. Nie powiedział słowa tylko patrzył. Prawie się zapomniał. Prawie.

- Zaraz zmienię kartę na ochronną. Obejmie też ciebie, dopóki będziesz mnie dotykał. - wyjaśniła, po czym z błąkającym się na ustach uśmiechem dodała - Mm nadzieję, że nie boisz się ciemności...

- Z tobą przy boku - wstał tak że prawie ich ciała musnęły się - Nie. A jak rozpalimy tu świeczki może być nawet romantycznie - cicho zaśmiał się.
- Sądzisz że tu powinniśmy przeczekać to co nadchodzi?

- Masz lepszy pomysł? - zapytała, wymacawszy w dłoni kartę Kapłanki. Choć jeszcze jej nie przywołała, poczuła spokój, gdy palce dotknęły znajomej faktury. Kapłanka budziła w niej poczucie bezpieczeństwa niby matka. Karty były całą jej rodziną. Tylko im Tarocistka ufała.

- Nie. Ogarnij tutaj to miejsce, tylko nie podrywaj Harolda - rzucił puszczając do Tarocistki oko, a potem udał się na górę


Musiał zabezpieczyć drzwi i okna oraz powyciągać resztki z knota. Lampy nadawały się na wyrzucenie niestety. Do zabezpieczenia idealnie miały nadać się deski i gwoździe. Niestety młotka nie udało się znaleźć lecz metalowy pręt również nadawał się do wbicia idealnie. Trzeba było przygotować tą ruderę do nadejścia prawdziwego sztormu. A ta nadchodziła. Burza dotarła do doliny. Buczenie docierało do ich uszu, tak samo jak odgłos sieczącego piasku, a wraz z nim także inny dźwięk. Czym on był tego Strzelec nie chciał wiedzieć, bowiem osobliwe tony nabierały mocy. Mężczyzna nie czekając na to co się wydarzy “skoczył” do pomieszczenia niżej.

- Zaczyna się. - rzucił do Tarocistki, w tym samym momencie gdy zamykał klapę.

Tylko kiwnęła potakująco głową. Niewiele mogła zrobić, po prostu ogarnęła kąt piwnicy z walających się przedmiotów i przewróciła na bok stół, by w razie czego służył im za tarczę. Schowała się za tą barykadą, czekając na Strzelca. Po chwili wyciągnęła nad sobą kartę Kapłanki, skupiając się na przepływającej mocy.

- Żegnaj Dzikusie - szepnęła ledwo słyszalnie.

Strzelec usiadł za stołem koło Tarocistki, zdejmując wcześniej płaszcz, którzy podał Haroldowi do popilnowania. Ten z pewnością nie zamierzał nigdzie się udawać, więc jego odzienie było bezpieczne. W milczeniu usiadł koło dziewczyny, trzymając dłonie na kolbach rewolwerów. Czekali na co to miało nadejść. Siedzieli koło siebie. Blisko, ale ta bliskość została pogłębiona przez dziewczynę, która w milczeniu po prostu przysunęła się do mężczyzny. Objęła go, przytulając się do niego. Pozostało im czekać, a mina Strzelca była bezcenna. Dobrze że, było ciemno. Nie opierał się jednak tej bliskości.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline