Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2016, 21:45   #11
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację


Volva znów Jelling opuściła przekraczając płot i okrążać osadę poczęła w poszukiwaniu swego brata krwi. Ogrodzenie było chyba jeno dla przyzwoitości postawione, bo choć wysokie na więcej niż chłopa, to nazbyt liche by palisadą je zwać, za co czynić miało. Silnego woja by nie zatrzymało gdyby sie uparł forsować miast o wejście do osady walczyć. Nie wiedziała czy to najlepszy pomysł, by właśnie ona przyszła mu oznajmiać, że ruszają... ale przy przygotowaniach do odjazdu, by się i tak na wiele nie zdała.
- Freyvindzie? - W przestrzeń rzuciła rozglądając się za Brujahem.
Coś zerwało się spod płotu w ciemności i skryta w mroku sylwetka zblizyła sie do niej. Freyvind, który siedział tu by się wyciszyć jedynie szum lasu mając za towarzystwo spojrzał na volvę i brwi zmarszczył, a w oczach coś mu błysnęło.
- Gdzie Volund - spytał zimnym głosem.
- Przygotowuje wóz do drogi. Zgodził się, że do Ribe nam śpieszno - odpowiedziała najłagodniej jak potrafiła.
- Przodem idź - rzucił obchodząc ją ostrożnie i czujnie. - Rozmawiał z Tobą. - Nie było to pytanie.
- Rozmawiał - potwierdziła ruszając zgodnie z poleceniem. - Inaczej by mnie tu nie wysłał.
- O ile wysłał. -
Nie dodając nic więcej szedł dwa kroki za nią kierując się tam gdzie wozy ostawili.




Bjarki z Volundem kręcili się przy wozach konie zaprzęgając. Na widok Pogrobca skald rozluźnił się z ulgą, myśli mu przechodziły i takie, że demon drzemiący (jak podejrzewał) w Elin zajął się nim i teraz w pułapkę go prowadzi. Skrzynie ładując i zdobycze, Godi uważnie zmierzył pana swojego bez słów sprawdzając czy z nim nic złego się nie stało. Aftergangerka tymczasem do skrzyni podeszła sprawdzając czy miecz jest ciągle tam schowany. Był tam wciąż, spoczywał tak jak go schowała i nie przyciągał szczególnie uwagi swym wyglądem, niepozorny i zapuszczony.
- Volundzie? - Skald przystanął mierząc berserkera wzrokiem. - Elin to czy nie?
- Elin, ponad wątpliwość - odparł Volund, ostatnią skrzynię na wóz ładując - po drodze jeszcze zapewne sama ci więcej opowie o tym… Styggrze. - Obrócił się do obydwojga. - Nie chcę ryzykować, że Gudrunn nas tu zastanie. Czyśmy gotowi? Gdzie jest Chlo? - zapytał Bjarkiego.
- Raz jeszcze to rzeknij, że to nie demon. - Frey wpatrywał się w twarz Pogrobca wzrok jego chwytając, jako że pierwej mówił odwrócony.
Pogrobiec zauważywszy spojrzenie Freyvinda podszedł do niego i powoli dłonie uniósł, by twarz jego ująć.
- Elin to. Włada sobą. Nie demon w niej. Nie wiem co. Duchem zbawczym się zdaje. Pomaga jej. Przeszkadzać zapewne może, leczli wierzę, że władzy żadnej nad siostrą naszą nie ma. - W pozie pozostał, czekając z niebywałą na Einherjar cierpliwością, czy Jarl Bezdroży potrzebuje jeszcze zapewnień.
Wieszczka przysłuchiwała się ich rozmowie ze swojego miejsca przy wozie bojąc się zrobić jakiś ruch w ich kierunku nim skald uzna, że nic jej nie opętało. Ten zaś powoli skinął głowa patrząc berserkerowi w oczy.
Nie był pewien.
Jeżeli to był demon - mógł go omamić, ale nie widział niczego takiego w Volundzie.
Wciąż nie wiedział co o tym myśleć, czuł się zaszczuty.
Wyciągnął miecz.

Z obnażonym ostrzem ruszył w kierunku volvy, lecz raczej bardziej ku wejściu do zagrody gdzie konie trzymano, a wcześniej i woły, które do szczętu z krwi wypili przysparzając osadzie tony mięsa. Kobieta lekko przestraszona się zdała gdy począł się zbliżać, ale uspokoiła się widząc dokąd zmierza.
- Chciałem by nas tu zastała - powiedział nacinając sobie skórę na przedramieniu. - Wyjaśnić z nią… by złości za sobą nie zostawiać.
Krew nie płynęła w jego ciele jak w śmiertelnych, musiał sam nią kierować. Wolą wypchnął z siebie strumień jaki zaczął barwić czerwienią wodę dla koni przygotowaną. Obrócił się i spojrzał na Elin i Volunda nie przerywając tej czynności.
Widząc co robi volva do Pogrobca podeszła i wyjaśniła:
- Zastanawialiśmy się czy konie silniejsze dzięki krwi nie będą i szybciej nas dzięki temu na miejsce zawiodą.
- Przysięgła Ci przemoc. Nic z nią nie wyjaśnisz, jeśli słów nie cofnie i nie będzie komu po temu zaświadczyć. Jeśli przybędzie, poleje się krew i zakończy życie… w najlepszym razie rozpocznie blodhævn z hańby płynące. -
Volund wyjaśnił rzeczowo, bez cienia emocji zwracając się do Freyvinda.
Decyzja należała do skalda, który spojrzał znów na volvę jakby się nad czymś zastanawiał.
- Bjarki, przynieś Chlo, a wygodne miejsce na skrzyniach jej wpierw zrób. Wy zaś napojcie tym konie, ja jedną ostatnią rzecz tu muszę uczynić. Wnet wrócę, nim gotowi do wyruszenia będziemy.
Elin rzec już coś chciała ale zmilczała i jedynie głową kiwnęła. Pogrobiec jedynie odprowadził go wzrokiem, bardziej jak niema mara niż człowiek, nim zamknął deko własnej skrzyni skrywające teraz chustę i ziemię skażone krwią, płynącą i w jego żyłach.
Volva po konia jednego poszła i przystanęła z nim przed pełnym wiadrem czekając na reakcję zwierzęcia, lecz bydle nie sprawiało wrazenia jakby pić zamierzało zaprawiona krwią wodę.




Prócz głosów w jego głowie szepczących mu o czymś co być mozęopętało Elin, były tez i takie, co uspokajały. Wszak Volund znał się na tym jak nikt inny kogo Frey by znał. Rzekł, że nie ma w niej złego.
"Tak twierdził, że się na tym zna" - wmawiała paranoja.
"W Chlo demona rozpoznał wnet" - mówił rozsadek.
"Nie wnet… oj nie wnet, dopiero nad Engelsholm".

Bił się z myślami nie wiedząc co czynić. Chciał całym sobą by Volund miał rację, ale w oczach jego nie znalazł tego czego szukał, pewności. Nie znalazł wszakże też fałszu, omamienia.
Skald zaklął i załomotał do drzwi rodziny Jensa i Jorika.
Najstarszy z braci otworzył drzwi ostrożnie.
- To Ty… - Otworzył je szerzej i wyszedł nieco na próg. - Coś się stało? - Spoglądał na Freya zaskoczony.
- Jorik jest?
- Śpi.
- Nie śpi! -
doleciało zza drzwi i przez uchylonych ich szparę przecisnął się młodszy z braci. Rozczochrana szopa jasnych włosów nadawała mu wyglądu nieopierzonego orzełka.
- Świata zobaczysz kawał, choć nie wiada czy tyle ile byś chciał. Nie licz na bezpieczeństwo i nie pierwszym będziesz kogo w chwili grozy ratować się rzucę. Wierności wymagać będę, za zdradę nie popuszczę. Gotowyś na to?
Chłopaczek najpierw się wysztywnił i gębę niemal otworzył z zaskoczenia, ale szybko sobie przypomniał, że dorosłym ma być.
- Gotowym! - Skinął raz jeden głową choć widać po nim było, że najchętniej by skakał z radości. - Nie zawiedziesz się na mnie, jarlu - powiedział lekko łypiąc na starszego brata. Jens też emanował dumą.
Do niego teraz skald się zwrócił.
- Rękę wystaw spodem w górę.
Chłopak wysunął ramię przyglądając się skaldowi ze zmarszczonymi brwiami, Jorik zaś ciekawskim spojrzeniem strzelał od jednego do drugiego. Skald wyciągnął rękę i jakby przesypywał coś na dłoń chłopca ku niemu wyciągniętą.
- Nic więcej nie mam, co bym mógł ofiarować. Tako rzeknij Gudrunn to przekazując. Powiedz jej, ze wrócę, nie w gniewie, nie w złości. Choćby i ubić chciała. - Odwrócił się do Jorika na powrót. - Ruszamy zaraz, jak zmarudzisz zostaniesz. Słuchaj mnie teraz uważnie. Nóż jakiś mieć będziesz, kij niewielki ostrugasz. Gdyby nastała chwila, że jednooka volva, Elin, nie sobą się zdała, przeciw nam czynić poczęła jakby złe w nią nagle w zajadłym szale wpadło… w serce wbijesz. Na Ciebie nikt uwagi nie zwróci. Obaj pojęliście?
Jens i Jorik na raz głowami pokiwali w takim samym geście.
- Biegnij się przygotować - rzekł Jens.
Gdy sami zostali rzekł cicho:
- Gudrunn dzika i nieokiełznana. Odejść może zechcieć. Wstrzymać jej nie zdołam. Co wtedy?
- Wtedy Ty ich chronić musisz. -
Skald odwrócił się i skierował ku miejscu gdzie wóz stał nie oglądał się za siebie.


 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 07-09-2016 o 22:04.
Leoncoeur jest offline