Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2016, 00:52   #13
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
Volund


Odbiegł w las gnany, napędzany uczuciem rozpalającym go do żywego, zasłaniającym wszystko inne. Nie czuł gdy gałęzie zimowych drzew drapały jego skórę. Bestia wrzała w jego wnętrzu, próbując wydostać się. Pokazać swą moc raz jeszcze w tak krótkim czasie.
Biegł zaślepiony, choć krew wciąż szeptała, śpiewała nienawistnie. Wytrzymałość woli ulatywała tak szybko, ciągle narażana na próbę. Nie pamiętał czasu gdy tak szybko jego nieugiętość tak mocno osłabła. A jednak w tej chwili była wszystkim co powstrzymywało go przed popadnięciem w objęcia Bestii. Powoli rezon mu wracał i opanowanie a gdy się ocknął w lesie był głęboko, znowu zagubiony jak dziecko.
Wspomniał Jorika…i ruszył z powrotem po swych śladach.


Powrót


Bjarki cmoknął na konie i sam na piechotę ruszył trzymając wędzidło jednego z rumaków. Nie chciał widać sił zwierzyny nadszarpywać przed długą drogą. Jorik podskakując niemalże szedł obok niego zostawiając Jarla Bezdroży w spokoju.
Volva pogrążona w rozmyślaniach w skrzyni leżała, oddech śpiącej Chlo co jeno na chwilę się przebudziła za kołysankę miała. Volva niespokojnie zakręciła się w swym drewnianym schronieniu. Przez myśl przebiegł jej obraz Svena.

W milczeniu przebywana droga dłużyła się niemiłosiernie. Monotonię przerywał jedynie niepokój o Volunda.


Tissø

W halli prócz jarla i jego żony zebrało się czworo przedstawicieli najważniejszych rodów.
Mężczyzna o szerokich ramionach i długich blond włosach stał najbliżej jarla. Obok niego młoda rudowłosa kobieta w ciężko zdobionej zielonej sukni. Kolejnym był starszy mężczyzna o orientalnej urodzie, który z pewnością nie rodził się w Skandynawii. Wyglądał na kogoś, kto mógłby być ojcem większości zebranych. Kontrast rzucał się w oczy zwłaszcza dlatego, że po jego lewej stronie stał młody mężczyzna z krótką brodą. Tak wyglądali możnowładcy Tissø. Na środku stał Szeptacz. Rozprawiali o czymś zawzięcie, gdy naradę przerwało im wejście młodego, ciemnowłosego podróżnego. Ten nieco zaskoczony ilością zebranych, pokłonił się krótko.
- Jarl Agvindur z Ribe z posłannictwem mnie przysyła. - spojrzał na jarla bez lęku i z dumą wynikłą z piastowanej roli. - Prosi o Twą pomoc, jarlu, w związku z zaginionym synem krwi swym, jarlem Einarem z Aros. Sam Agvindur nie może podjąć wyprawy, doglądając inne istotne dla Denemerki sprawy na północy. Ciebie, jako sąsiada najbliższego Einarowi prosi o wsparcie dla siebie i swych wybranych zauszników i zapewnieniu, że świetności Aros nikt i nic nie zagraża. - potoczył spojrzeniem po obecnych - W zamian oferuje swe wsparcie dla Ciebie u króla Eryka.
- Niechaj słońce nigdy nie gaśnie nad Ribe i oby zimy srogie nigdy go nie nawiedziły. Cóż to stało się z jarlem Einarem? Jakąż pomoc mógłbym nieść?
- Erik postanowił wykorzystać nowe źródło informacji.
- To zbadać należy bliżej, acz podejrzenia są, że Chrystian działanie to. Agvindur prosi byś wsparł jego wysłanników swymi talentami. Wysłannicy Agvindura wkrótce do Aros ruszą. Spotkać się mogą na miejscu z Twymi ludźmi lub Tobą samym, jeśli osobiście się podejmiesz wyprawy.
Sugestia była jasna. Agvindur domagał się wsparcia od jarla na Jeziorze Tyra, wzywając go pośrednio do pomocy królowi Dunów.
Erik wstał i ruszył w stronę posłańca. Lekko przechylił głowę jakby oceniając mężczyznę. W końcu zaś rzekł:
- Krześcijanie wypędzili mą matkę z jej domu, skazując na tułaczkę. Na samą myśl o tym, że ktoś mógł mą krew tak pokrzywdzić goreje we mnie. Toteż przekaż swemu jarlowi, że jak najszybciej wyślę swych ludzi by sprawdzili cóż z jego synem się stało. Nawet osobiście pofatyguję się, by pomoc ową nieść. A którzy zausznicy jarla z Ribe wyruszają?
- Agvindur brata swego prosił o pomoc i Volunda zwanego Pogrobcem. Wraz z nimi ludzi swoich śle, by wsparcie zapewniali, gdyby przyszło miasto odbijać. Przekazać zatem Agvindurowi mogę Twe zapewnienie o pomocy
- raczej stwierdził niż zapytał posłaniec - A kiedy ruszyć zdołasz, jarlu?
- Zatem Óvinurinn eini guð i berserker krześcijan nękać będą. Zacna to kompanija. Przekaż, że wyruszę tak szybko jak w mocy mej będzie siły zebrać. Wszak łodzią do Aros w noc jedną dotrę. Ruszaj i przekaż te wieści Agvindurowi. Na chwałę Jednorękiego!


Droga


Volund tuż przed świtaniem dołączył do Freyvinda i Elin.
Ostatnim widokiem jak ujrzał była twarz Jorika wpatrująca się w niego gdy chłopiec opuszczał wieko skrzyni.
Wóz ruszył dalej.

Okolice Ribe

Elin obudziła się jak zwykle pierwsza i poczuła, że wóz stoi.
Gdy w wieko skrzyni zastukała, odbito je mocnym ruchem. Jednooki Grim dłoń ku niej wyciągnął.
- Do Ribe niedaleko... - wskazał kierunek w dół niewielkiego zbocza, uprzedzając pytanie Elin.
Na horyzoncie, w niewielkiej niecce terenu widać było znajomą osadę, na widok której volvę opłynęło poczucie bezpieczeństwa i niepokoju zarazem. W bladym świetle księżyca Ribe wyglądało na spokojne i uśpione.
Chlo nie spała, lecz ułożona wygodnie na wozie z Jorikiem wtulonym do boku przyglądała się na przemian Grimowi i Elin.
- Już całkiem niedaleko, acz radziłam poczekać aż Frey i berserker się obudzą. Uzgodnić czy wjechać wprost do Ribe, czy nie…
- Część osady spalona, niecała. Palisada jednak nienaruszona, przynajmniej na tyle zobaczyć stąd można było.
- dodał Bjarki.
- Podróż spokojna była, na drodze jeno kupców spotkaliśmy, nic strasznego - uśmiechnęła się słodko Franka.

Cichy szept rozmów przedzierał się do świadomości Lenartssona i Volunda.
 

Ostatnio edytowane przez corax : 08-09-2016 o 00:57.
corax jest offline