Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2016, 01:14   #1
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
[Wampir] Moje własne dziecko [18+]

Moje własne

dziecko















...

Madam

Listopad 1931, Nowy Jork, Manhattan, 635 Park Avenue, sypialnia

Wracając do zmysłów Belle, poczuła dotyk dłoni na swoim nagim biodrze. Nie musiała się odwracać by wiedzieć, że to John. Czuła zapach jego wody kolońskiej w powietrzu, na aksamitnej pościeli a nawet na własnej skórze. Z takiej odległości czuła nawet zapach krwi przelewającej się w jego ciele.
- Oh Johny… - wymruczała przeciągając się. Prężąc swoje nieludzko ponętne ciało nadała mu kolorów życia. - gdybyś był z dwadzieścia lat młodszy, zjadła bym cię na śniadanie...
Mężczyzna objął płaski brzuch kobiety, muskając przy tym włoski na jej łonie, przekręcił ją na plecy.
- Nie ma takiej potrzeby Pani Brezing, śniadanie podajemy do łóżka. - zażartował i klasnął w dłonie, do sypialni weszła młodziutka służąca z której Belle lubiła ostatnio pijać.

Niespełna szesnastoletnie blond dziewczę, nie było oczywiście tego świadome. Gdy odzyska przytomność, przekonana będzie iż znowu dostała ataku padaczki na którą cierpi. W jej małej główce, została zabrana z sierocińca z litości.
Bogata Pani Brezing potrafiła wesprzeć cele charytatywne w tych ciężkich dla wszystkich czasach. Najbardziej urocze było to, że gdy dziewczyna budziła się po drzemce spowodowanej utratą krwi, zawsze wszystkich w koło przepraszała. Lily, bo tak się nazywała, była w domu Bele garderobianą. “Owieczka” wchodziła właśnie do sypialni “wadery”, myśląc o tym iż będzie pomagać swojej Pani w ubieraniu się. Belle czuła, że puls Johna przyśpiesza, wiedziała iż podnieca go obserwowanie jej, przy jedzeniu.
- Dobry wieczór proszę Pani. - Lily wciąż mówiła z dość plebejskim akcentem, ale Belle pracowała już nad tym. - Pani suknia na premierę jest już gotowa. - Uszyta specjalnie na tą okazję. Za parę godzin w Capitol Theatre odbędzie się premiera Frankenstein’a w reżyserii James’a Whale. Na pokazie nie zabraknie nowojorskiej śmietanki w tym kilku spokrewnionych. Betty Grable rzecz jasna, ale i Billy Hall a nawet jej “własna” Marie Brendt, eh ta młodzież...
Po filmie odbędzie się afterparty na którym pojawią się gwiazdy produkcji, między innymi Colin Clive.







...




Karl

Grudzień 1943, Karkonosze, Spokojna noc w Wielkich Niemczech
Karl wygramolił się z barłogu. Zerknął obok.

Aghatha ciągle jeszcze spała? wampir położył dłoń na jej nogę. chłodna… czy aby nie przesadził? powinien przestać objadać się przed snem… Karl szybko przewrócił, bezwolne, nagie ciało ghoulicy i przyłożył palce do jej szyi. Wciąż miała puls. Dobrze. Reinhardt przykrył swoją kochankę prześcieradłem i pogładził po włosach. Gdzieś w szafce powinien mieć jakąś czekoladę którą wygrał ostatnio w karty.
...
Karl ogarnął swój ubiór po czym wyszedł do pomieszczenia obok gdzie… czekali już na niego Frans i Emma w pozycji zasadniczej. Trójka oddała sobie saluty po czym wszyscy spoczęli z tym, że tylko Karl na krześle.
- Herr Sonderführer - zaczął Frans - Od kilku godzin oczekuje się od pana stawienia się w kostnicy.
- Dobrze, że nie ociągał się Pan z wstawaniem… - Wtrąciła Emma, aż za dobrze świadoma tego kto jeszcze znajduje się w łóżku przełożonego - zaczynało brakować nam pomysłów na zbywanie ludzi Hauptsturmführera. - Sytuacja musiała być naprawdę poważna skoro stojący na czele kompleksu Hauptsturmführer Wolfgang Oettingen we własnej osobie, przypomniał sobie o swoim ekscentrycznym Sonderführerze.
...
Podróż do kostnicy trwała kilkanaście minut. Po drodze Karl i towarzysząca mu dwójka ghuli minęli kilku strażników.
W samej kostnicy znajdowało się czworo ciał ułożonych na stalowych szpitalnych łóżkach.
- Zasadniczo chodzi o to, Herr Sonderführer - Frans pospieszył z wyjaśnieniami - że nie ma żadnych ran…
- ani żadnej krwi… - dodała Emma.
Poza swoim Sire, Karl nie spotkał jeszcze żadnego wampira. Przynajmniej nie osobiście. Wiedział na pewno o istnieniu dwóch innych. Jeden z nich rościł sobie prawa do Hirschberga i za pośrednictwem swojego ghula - tamtejszego księdza, dał wyraźnie do zrozumienia Karlowi, iż nie życzy sobie by ten polował mieście i jego okolicach.
O drugim dowiedział się gdy poznał na własnej skórze czym jet telepatia: Głos w jego głowie dał mu wtedy jasno do zrozumienia, że jeśli choćby znajdzie się w sąsiedztwie pewnego sudeckiego kompleksu zamkowego, dane mu będzie podziwiać wschód słońca...

- Pozostałej szóstki żołnierzy jeszcze nie odnaleziono. - Głos Fransa wyrwał wampira z rozmyslań.








...






Astrid

Luty 2016, Oslo, Karl Johans gate 27, drugie piętro
Astrd złapała się na tym, że myśli. Obecność świadomości była dowodem obudzenia się. Kobieta wybadała ręką swoją twarz. Oczy miała otwarte, jednak przed nimi malowała się jedynie czerń. Astrid po omacku odnalazła przewód od nocnej lampki, jak po nitce do kłębka doszukała się włącznika.
“pstryk”
Ciemność rozrzedziła się tysiącem odcieni szarości.

Kobieta chwyciła leżący przy lampce telefon, sprawdziła godzinę i apkę z pogodą. Oslo, 16:57, ciemno, bezchmurnie. Przeniosła spojrzenie w bok, obok niej leżała dziewczyna której sobie nie przypominała.

Kainitka niepewnie wysunęła dłoń by szturchnąć nieznajomą. Palce przeszły przez bezcielesną marę i zatrzymały się na jedwabnej pościeli.

Astrid wstała i przeszła do drugiego pokoju. Okna wciąż były zasłonięte grubą, ciężką zasłoną. Ile to roztoczy musiało na niej żyć? trudno było to na pewno oszacować, choć Astrid przypuszczała iż te małe domowe zwierzątka odpowiadały przynajmniej za połowę ciężaru materiału. Kobieta ostrożnie chwyciła za łańcuszek i pociągnęła go bardzo powoli, stary mechanizm skrzypiał okrutnie rozsuwając płachty na boki. Astrid mogła by oszczędzić swoim uszom tego koncertu, szarpiąc za łańcuszek zdecydowanym, szybkim ruchem, ale to zaowocowało by zasłoną dymną kurzu.

Oslo pulsowało zimnym, elektrycznym światłem.

Wampirzyca usłyszała telewizor w pomieszczeniu obok. Przeszła przez korytarz, mijając trzy dziewczyny stojące przy ścianie.

- Ludwiczku? - Astrid zawołała swojego ghula - masz jakiś gości? - jej apartament wydawał się dzisiaj wyjątkowo tłoczny... Z pokoju obok słychać było odgłosy gwałtownego podrywania się z kanapy i rozsypywania się czegoś na dywan.
- Nie, nie Proszę Pani, to tylko telewizor. - odpowiedział znany jej głos ghula. Moment później sam Ludwik otworzył przed Astrid drzwi i skłonił głowę.
- Pani Astrid, piękną mamy noc tego wieczoru dzisiaj, nieprawdaż? - nie czekając na odpowiedź ustąpił drogi swojej właścicielce - Czy życzy sobie Pani coś do picia? a może napuścić wodę do wanny? - Astrid wyczuła od mężczyzny delikatną woń whisky oraz diablo intensywny
zapach wody kolońskiej… tej prawdziwej, z Kolonii. Kainitka wiedziała, że stary Ludwiczek źle zniósł ostatnie stresujące dni, kiedy to jego Pan, ojciec Astrid, został zniszczony przez…
No właśnie.
Ludwik zdążył wyłączyć telewizor zanim kobieta weszła do salonu. Na sofie stała miska z popcornem, który rozsypany był też na podłodze.
Gdzieś tam, kilka pięter niżej w zimnym lochu budziło się właśnie zapewne childe Astrid.
Kobieta przymknęła oczy i przypomniała sobie jak syn wyglądał gdy widziała go po raz ostatni wczoraj.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.

Ostatnio edytowane przez Amon : 11-09-2016 o 22:43.
Amon jest offline