Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2016, 23:37   #136
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Kirstin (i Heinrich, Franz, Otto, Dmytko):
Po oddaniu mapy Dmytkowi weszłaś schodami na pierwsze piętro, a następnie skierowałaś się w stronę światła - to jest w część korytarza prowadzącą w kierunku tyłu domu, patio gdyby to był parter. (cd niżej)

Kirstin, Svein, Svein, Tankred:

Kobieta powoli zbliżyła się do otwartych drzwi prowadzących do pomieszczenia z zapalonym kominkiem. To z tamtego pokoju wcześniej wyraźnie było słychać głos jakiejś kobiety. Zanim jednak Kirstin tam weszła z drzwi znajdujących się trochę bardziej w głąb do korytarza wyszli Sveinowie - jeden z pokoju po prawej, a drugi z pokoju po lewej. Słowo pokój to trochę zbyt dużo powiedziane, bo oba stanowiły chyba największą ruinę. Korytarze były zniszczone, ale w tych pokojach sufity oberwały się, a i pękła ściana (do pomieszczenia ze znerwicowanym kusznikiem, ale ten ją zatkał dość szczelną barykadą jakiś czas wcześniej). Właściwie w tamtych pokojach nie bardzo było nawet co zbierać - widać było, że to jakieś niewielkie sypialnie, prawdopodobnie dla gości, ale większość mebli popękała. Natomiast to co spadło z drugiego piętra też było standardowym wyposażeniem niewielkich sypialni dla gości z wyjątkiem tego faktu, że nie było tam łóżek, a trumny. Obie były otwarte, a Sveinowie otwarli je obie... przynajmniej tyle pamiętali. Wewnątrz trumien znajdowały się świeże zwłoki - po prawej była to ludzka kobieta, a po lewej elfi mężczyzna. Sveinowie mają taki sam ekwipunek, a gdy mówią do kogokolwiek innego to jednocześnie - efekt ten nie istnieje, gdy mówią do drugiego siebie. [Avitto kontroluje jednak jednego Sveina z wyjątkiem słów wypowiadanych przez drugiego Sveina]

Tankred:
[opis pomieszczenia w poprzednim odpisie dla Sveina ([Warhammer] Porywacze Zwłok)]
Niestety przeglądane zapiski nic ci nie mówią. Usiadłeś na fotelu i gdy tak przeglądałeś to co tam było (był też rysunek przedstawiający coś magicznego albo mechanicznego, przypominało ci pułapki ze starożytnych grobowców) to nagle usłyszałeś kobiecy szept od strony łóżka:
- Malkolm. Bohran. Sawita. Svein. Tankred. Kirstin. - jakby to był szept z twojej wyobraźni, ale jednak istniał, a kierunek z którego dochodził był dość konkretny. Może to była brzuchomówcza sztuczka? No, ale wtedy widziałbyś osobę... wydaje ci się, że znasz czar, który przekierowuje głosy i to może być to. Dom nasiąknięty jest różnymi efektami magicznymi, a jeżeli w grę wchodzi iluzja to równie dobrze zwłoki, których poszukujesz mogą być na łóżku.

Heinrich, Franz, Otto, Dmytko:
Heinrich zabrał plecak nieprzytomnej Edyty, w którym znalazł: 2 koce, duża manierka, chleb, kubek, nóż, widelec, łyżka, woreczek z monetami, hubka i krzesiwo, 3 worki na zwłoki, 4 zapasowe świeczki, flet klasyczny, dziesięć par kości do gry, saperka, a przy dodatkowym przeszukaniu ubrania Edyty (bo tego chyba jej nie chciał zabrać?) odnalazł również klucz, który nadawał się do celu w jakim go poszukiwał. Klucz ten pasował do tylnych drzwi korytarza domostwa - tych, przez które Heinrich, Franz i Otto dostali się do budynku.
W tym czasie Otto zdarł buty z nóg bezgłowego biednego sukinsyna Bruckschmeihera i podszedł do Dmytka i Franza kombinującego coś przy Awerroesie.
Dmytko przyjrzał się mapie, którą otrzymał od Kirstin (którą to mapę zabrała ze zwłok Bruckschmeihera). Inteligencja Dmytko. Dmytko rozpoznał na mapie pozaznaczane najbliższe osady, dom Alchemika, tartak Zakapturzonego i kilka innych miejsc, które były kryjówkami Ponurego Elma. Dodatkowo Bruckschmeiher za życia pozaznaczał sobie kropkami miejsca pochówku zmarłych. W pewnym momencie tknęło Dmytka, że ta mapa - w momencie tworzenia - miała zaznaczone jedynie dwa miejsca: strzałkę wskazującą kierunek na Middenheim i dom Alchemika, ale ale. Tusz Bruckschmeihera co prawda zamazał w większości to co było pod miniryciną domu Alchemika, ale dało się rozpoznać symbol bramy - symbol bóstwa Morra? Im dłużej Dmytko przyglądał się tym bardziej widział tam symbol bramy i nic więcej.
Franz zajmował się natomiast Awerroesem i jego dobytkiem ([Warhmentarze] Porywacze Zwłok). Dodatkowo uzbroił się w halabardę, więc teraz nic nie było mu straszne! Pod koniec zabiegów (i ewentualnego przywłaszczania mienia) Awerroes powoli otworzył oczy.

Awerroes (i Otto, Dmytko, Heinrich, Franz):
Z trudem otworzyłeś oczy. Leżysz na lodowatej posadzce przeklętego korytarza parteru obok drzwi do piwnicy (no i przy schodach w górę). Nad tobą znajduje się Franz, a obok niego Otto i Dmytko. Gdzieś w tle znajduje się Heinrich - na patio w niemal całkowitych ciemnościach. Nie czujesz nosa. Nie masz nosa. Musisz oddychać ustami, ale i te teraz zdobi szrama ciągnąca się od nosa do brody. Szrama ta jest i wyżej: na czole. Miałeś sporo szczęścia, że tak równo ostrze poszło i nie straciłeś żadnego oka. Twoja głowa jest całkiem nieźle zabandażowana, krwotok niemal ustał. Widzisz nieźle (powiedzmy), no i mówić możesz. Trochę seplenisz, ale to nic.

Edyta, Edgar, Targein:
Nagle i bez żadnego ostrzeżenia Awerroes zniknął. Targein przemówił:
- Niestety to zależy od waszej nieprzytomności. Z przytomnymi nie mam możliwości rozmawiać w takich okolicznościach.
 
Anonim jest offline