Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2016, 21:50   #11
Hakon
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Bardag wyszedł na zaplecze i pozbył się płynów z pęcherza. poszedł pod stajnie i wymył się wodą z koryta. Jedyne co było dobre w koniach to to, że w zajazdach czy gospodach gdzie trzymano te czworonożne poczwary było koryto z czystą wodą.
Gdy tak się chlupał wyszedł stajenny i już zaczynał opieprzać, że brudzi wodę gdy umilkł gdy krasnolud się wyprostował i spojrzał na chłopaka.
- Mówiłeś coś synku?- Chłopak nawet nie pisnął i stał jak wmurowany.
- Jak skończę to se wodę wymienisz. Po całej nocy i tak świeża będzie potrzebna.- Parsknął i zabrał się dalej do czyszczenia brody z resztek jadła i napitku.

Wrócił do komnaty kiedy wszyscy byli już na nogach. Ubierali się i zbierali do wyjścia.
- No pospało się co? Teraz już gotowi?- Zadał pytanie stojąc w drzwiach podpierając się w pasie. Po chwili zorientował się, że oni są gotowi a on stoi jak dureń.
- Kurwa. Czekajcie na mnie psubraty!- Rzucił się do kufra i wyciągnął zbroję, którą zaczął skrzętnie na siebie zakładać. Kiedy był w połowie zakładania blach jeden po drugim wychodzili z komnaty.
- Gdzie psie syny? Dupy Was swędzą czy jak?- Warknął czy to do wychodzącego czy do siebie.

Zszedł na głównej izby gdzie spodziewał się towarzyszy pałaszujących śniadanie, lecz ci widocznie poszli na spotkanie z tym fanatycznym łowcą Waldemarem. Jeśli zjedli to błyskawicznie, przynajmniej tak się zdawało khazadowi. Podszedł do gospodarza już lekko wkurzony.
- Dawaj to jadło. Spieszy mi się.- Oparł się o ladę i chwilę czekał. Szybko pojawiła się dziewka z jego porcją. Bardag chwycił miskę i wszystko wlał do otwartej gęby. Spieszył się i nie miał ochoty zostać sam w tej osadzie. Część jadła wylała się mu na brodę co skomentował kilkoma wiązankami w khazalidzie. Odstawił michę i ruszył na miejsce spotkania.
- Eee. Kto ureguluje rachunek?- Zapytał karczmarz.
Bardag stanął jakby go w kamień zamieniono. Odwrócił się z wolna.
- Ile?- Wypowiedział przez zęby. Wziął sakiewkę i z głośnym trzaskiem walnął dłonią w blat pozostawiając monety.

Doszedł do towarzystwa, które stało i debatowało. A raczej Hans wygłaszał przemowę. Ten chłopak tak już miał. Jak zaczynał coś mówić to wczuwał się. Wydawało mu się chyba, że gada do gromady wyznawców. Oczyścił brodę ze świeżych resztek śniadania klnąc przy tym do siebie. W końcu dołączył do rozmowy.
- Mam dość tej jazdy na tych śerściuchach. Zbroja tylko mi się gnie.- Grimson zastanowił się nad opcjami podróży i teraz zobaczył tego bydlaka. Psa ze śliniącym się pyskiem.
- Czy to ten ogar co wspominałeś?- Zapytał łowcę.
- Na piekielnego on wygląda. Nie zajumałeś go przypadkiem z piekła?- Skomentował wygląd zwierzaka.
- Trzymaj go z daleka ode mnie.- Podsumował i wrócił do rozmowy. Poprawił sobie kuszę na plecach i sprawdził czy topór jest na miejscu.
- Że czym? Wodą ja pierdole. Co ja jakaś żabka jestem? Idziemy na piechtę do Hergig. Może po drodze na trop natrafimy.- Wyprostował się dumnie i wsadził koniec brody za pas jak i kciuki swoich dłoni.
 
Hakon jest offline