Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2016, 22:15   #20
Turin Turambar
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Wciągnął głęboko filtrowane przez maskę powietrze. Zawsze miało to dziwny, słodki smak. Większość żołnierzy narzekała na tą oczywistą chemię, ale jemu to zawsze się podobało. O gustach się nie dyskutuje, jak to kiedyś podsumował go Kentin.
Nie licząc niespodziewanego skoku w nadprzestrzeń, to na razie jest nieźle, przeszło mu przez myśl. Tym bardziej musiał się skoncentrować. Rozluźnienie bywało częstą przyczyną niepowodzeń w teoretycznie opanowanych sytuacjach.
Zastygł w bezruchu, gdy usłyszał głosy.
Heh, oszczędzają mi fatygi, sami się do mnie garną. Dobrze wychowani piraci…

Nie było się nad czym zastanawiać. Stanął tak, by otwierające się drzwi przesłoniły go. Dawało mu to szansę ukrycia swojej obecności przez sekundę dłużej. Wszystko wskazywało na to, że po drugiej stronie oprócz kilku piratów jest również ktoś z obsługi statku. Fala uderzeniowa mogłaby się źle dla niego skończyć.
Uniósł broń na wysokość głowy z palcem na spuście. Ogłuszy każdego kto wejdzie jako pierwszy.
Odgłosy zbliżały się, aż w końcu drzwi, z metalicznym skrzypnięcie, otworzyły się na oścież. Turianin odruchowo cofnął się by nimi nie oberwać i zaraz zobaczył łysą głowę jakiegoś człowieka.
- Ruszaj się kurwa! - warknął batarianin, którego jeszcze nie wiedział, bo stał po przeciwnej stronie skrzydła drzwiowego co Yrthun.
Nie czekał ani sekundy dłużej. Kopnął drzwi, które uderzyły z siłą w pirata stojącego za nimi. Turianin przesunął się potrącając barkiem człowieka, by mieć czyste pole widzenia na sytuację przy i za drzwiami, a jednocześnie usuwał cywila z potencjalnej lini ognia. W przeciwieństwie do znacznej części swoich kolegów po fachu zawsze starał się ograniczać postronne ofiary.
Tymczasem okazało się, że przeciwnikiem była ponownie dwójka batarian. Jeden teraz na wpół leżał po grzmotnięciu, jakie mu zafundowało Widmo, a drugi z rozszerzonymi oboma parami oczu próbował ogarnąć co się właśnie stało. Yrthun nie miał zamiaru dawać mu więcej czasu. Nacisnął spust trafiając go między oczy. Następnie przyłożył lufę do karku pierwszego z batarian i również go ogłuszył. Szybko wyjrzał na korytarz w poszukiwaniu następnych celów, ale było czysto.
Odwrócił się do leżącego na platformie technika.
- Jestem Widmem. Zachowaj spokój.
Ten dopiero słysząc jego głos zaczął powoli odwracać się w jego kierunku. Spojrzał na niego niepewnie, ale ledwo widoczne w tym świetle insygnia widmowskie tylko potwierdziły słowa turianina, co wywołało westchnienie ulgi u człowieka. Pokiwał zaraz głową.
- Ich szef jest na mostku. Mają tam też zakładników, kilku batarian ich pilnuje - zaczął mówić chcąc jak najwięcej informacji przekazać swojemu wybawcy.
- Kilku to znaczy ilu? W jakim stanie jest statek? - dopytał.
Mężczyzna pokręcił głową.
- Nie jest dobrze, systemy zaczynają padać, podtrzymanie życia działa tylko na kilku poziomach - wyznał. - Na mostku jest ich dziesięciu, plus ich szef. Zakładników trzymają na lewo od wejścia, przy ścianie na końcu pomieszczenia. Wszyscy są związani i siedzą na podłodze.
- Ok. Zwiąż tą dwójkę - szturchnął nogą jednego z ogłuszonych - weź ich broń i pilnuj tego przejścia.
Odwrócił się i ruszył w kierunku wejścia na mostek. Informacje od człowieka były nad wyraz przydatne.
- Ale czym? - jęknął technik starając się mówić cicho. - Ja nigdy w życiu nawet pistoletu nie trzymałem! - panika zaczynała pojawiać się na jego twarzy.
- Zawsze musi być pierwszy raz - wskazał na leżącą na podłodze broń batarian. - Znasz ten statek, poszukaj kabla czy czegoś w tym stylu, a najlepiej to jakąś opaskę zaciskową. One zazwyczaj są w stanie wytrzymać wybuch nuklearny, więc tutaj w zupełności wystarczą.
- A czy... - jeszcze większa niepewność pojawiła się w głosie mężczyzny. - Nie mógłbyś ich po prostu zastrzelić? - nuta prośby pojawiła się w tym pytaniu.
- Nie - odparł od razu. - I nie mam czasu się tłumaczyć dlaczego. Bierz się do roboty. - ponowił kroki w kierunku mostka.
- Użyję trytytek... - mruknął wyraźnie niepocieszony odpowiedzią Widma. Ale przynajmniej pochylił się nad nieprzytomnymi batarianinami i wziął się za to co kazał mu zrobić turianin.

Korytarz którym szedł Yrthun był opustoszały. Do tego stopnia, że mógł usłyszeć jak w pomieszczeniu do którego zmierzał szef piratów opieprzał swoich podwłanych. Widmo doskonale wiedział jaki układ miał mostek, więc był w stanie z opisu jaki dał mu technik określić gdzie znajdowali się zakładnicy. Ponad to miał jeszcze element zaskoczenia. Wszystko wskazywało na to, że wciąż nikt nie spodziewał się, że to on przyczynił się do pewnych niedogodności jakie napotkały batarian do tej pory.
Nie zatrzymywał się. Poprawił chwyt na Dominatorze i przełączył go w tryb letalny. Skończył się dzień dziecka. Dziesięciu przeciwników w jednym miejscu mogło stanowić już wyzwanie, którego nie można było zlekceważyć.
Wchodząc do pomieszczenia miał zebraną w lewej ręce energię biotyczną i wyzwolił ją w formie fali uderzeniowej. Miał zamiar zmieść za jednym razem wszystkich piratów pilnujących zakładników. Mógł przypuszczać, że będą w lini, sądząc po budowie mostka. Jednocześnie zacznie strzelać do znajdujących się najbliżej batarian. Gdy tylko będzie gotów rzuci na znajdujących dalej spustoszenie. Powino mu to pozwolić na utrzymanie formy przez całe starcie, podczas którego będzie wystawiony na ostrzał. Praktycznie nie było tam naturalnych osłon. Będą się strzelać praktycznie jak za czasów wojny secesyjnej na Palavenie, dobre tysiąc lat wcześniej. Musiał działać szybko, jego tarcze miały ograniczoną moc.
A mama zawsze powtarzała, żeby się nauczyć bariery…
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.
Turin Turambar jest offline