Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2016, 02:36   #12
Blackvampire
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Waldemar zbudził się jeszcze przed świtem, kiedy niebo zaczynało powoli jaśnieć. Wstawanie o tak wczesnej porze było dla niego czymś w rodzaju nawyku, którego nabawił się jeszcze za czasów swoich podróży po Sylvanii. W tamtej krainie każda godzina przed zachodem była śmiertelnie ważna, dosłownie. Po porannej modlitwie zaczął się ubierać i szykować do długiej drogi, która ich czekała. Kiedy już całe żelastwo było na swoim miejscu, a Targo zeżarł swoją porcję jedzenia łowca opuścił kaplicę Sigmara. Po drodze zaczepił patrol straży instruując ich by dokładnie opiekowali się miejscem kultu. Nie omieszkał zaznaczyć, że w razie zaniedbania ich obowiązku odnajdzie każdego z nich i pociągnie do odpowiedzialności. Zadowolony ich gorliwymi zapewnieniami ruszył na miejsce spotkania z ogarem u boku.

Łowca przyglądał się krukom, które obsiadły stosy. Ptaszyska przeszukiwały zwęglone resztki w poszukiwaniu jakiegokolwiek zdatnego do spożycia kąska. W tej kwestii nie różniły się od ludzi, którzy wzbogacali się na wynoszeniu resztek dóbr z cmentarzy, czy dotkniętych wojną gospodarstw. Ta myśl przypomniała mu dawne czasy. Skrzywił się na wspomnienie swojej niechlubnej przeszłości, która ciążyć mu będzie aż do śmierci, jeśli nie dłużej. Spojrzał na Targo starając się skupić na czymś innym. Z początku nie przepadał za tym bydlakiem, ale szybko dostrzegł jego zalety. Ogar był świetnie wyszkolony i wierny temu kogo przypadło mu słuchać, co czyniło go lepszym od większości ludzi, których w życiu spotkał. Ludzka nieuczciwość była chorobą, która trawiła Imperium od wieków. To dlatego Chaos za każdym razem znajdował tutaj podatny grunt pod swoje działania. Mamił ludzi małej wiary i chciwców, którzy za fałszywe obietnice potęgi zaprzedawali najbliższych kupcząc przy okazji także własną duszą. Między innymi dlatego łowcy czarownic byli tacy bezwzględni. Lud Imperium potrzebował nad sobą nadzorcy, osób, przed którymi obawa będzie silniejsza niż pokusy szeptów mrocznych potęg.

Te jakże miłe rozmyślania Waldemara zostały w końcu przerwane przez przybycie pierwszych członków jego nowej drużyny. Skinął głową każdemu, kto chciał się z nim w jakikolwiek sposób przywitać, jednak uśmiechów nie odwzajemnił. Przez ostatnie lata uśmiechał się coraz rzadziej, nie licząc sytuacji, w których uśmiechać mógł się tylko ktoś taki jak łowca czarownic. - Tak, to ogar o którym wspominałem. Wabi się Targo. - Odpowiedział Jinowi na jego pytanie mające pewnie za cel proste nawiązanie jakiejkolwiek rozmowy z łowcą. Kilka chwil później przybył kapłan wraz z pozostałymi. Sługa Sigmara od razu przeszedł do konkretów, co spodobało się Waldemarowi.
- Jestem podobnego zdania. Podróż rzeką odpada z powodów, które już wymieniliście. Dodatkowo znalezienie dobrego flisaka wraz z łodzią zdolną pomieścić nas wszystkich wraz z końmi zajmie bardzo dużo czasu, szczególnie biorąc pod uwagę aktualny stan rzeczy w tym rejonie. - Oparł dłoń na rękojeści miecza jak to miał w zwyczaju. - Na lądzie mamy znaczną przewagę w postaci ogara tropiącego. Niebezpieczeństwa czyhające na okolicznych ziemiach nie powinny zaś stanowić większego problemu. Nie, jeśli to co o was słyszałem jest prawdą. - Łowca czarownic przeniósł wzrok na pozostałych. - Trzy głosy za podróż lądem. Ktoś z pozostałych chce zabrać głos? Jeśli nie to proponuję nie tracić czasu i ruszyć. - Waldemar przestąpił z nogi na nogę czekając, czy reszta będzie chciała coś wtrącić. Zdecydowanie wolałby, żeby od razu przystali na propozycję drogi lądem. Czas był tutaj na wagę złota i nie chciał go tracić na bezsensowne dyskusje.
 
Blackvampire jest offline