Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2016, 20:35   #2
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Powiadają, że piekło jest wybrukowane dobrymi chęciami.
Shade przeszedł (malutki co prawda) kawałek piekła, i dobrej chęci nie uświadczył ani razu. Zbyt wiele bruku również nie uświadczył, ale to już całkiem inna historia.

Fragment piekła, do którego trafili tym razem, wybrukowany był (jeśli można użyć takiego słowa) truposzami. Jakiś zapaleniec wymordował mieszkańców wioski, a na dodatek - pozabierał wszystkie głowy.
Ze swego prawdziwego życia Shade pamiętał, że głowy się odrąbywało po to, by delikwent nie wstał po śmierci i nie zaczął prowadzić drugiego życie, przy okazji szkodząc wszystkim napotkanym żywym. Jaki był cel tego głowoodcinania, tego nie wiedział i, prawdę mówiąc, niewiele go to obchodziło, dopóki jego głowa tkwiła tam, gdzie powinna. Czy ktoś kolekcjonował cudze czerepy, czy może używał ich do jakichś niecnych celów albo grał nimi w tutejszą wersję kulek czy kręgli - jemu to nie robiło różnicy.
Cieszył się, że nie przyszli tu parę godzin wcześniej, bo zapewne nie uniknęliby losu tubylców.
Czy 'bezgłowi' osiągnęli wieczny spokój? Shade w to wątpił. A chociaż go to ciekawiło, to tylko odrobinę. Nie na tyle, by chciał się o tym przekonać na własnej skórze.


Wioska, chociaż (dosłownie) wymarła, mogła stanowić cenne źródło dóbr, które mogły się przydać żywym (jeśli tak można było nazwać stan, w jakim się znajdowali Shade i jego kompani). Ale stanowiła też źródło pewnego problemu, jakim był wylegujący się w środku wielkiej dziury anioł.
Wszystko, co wzleci do góry, musi kiedyś spaść. To wiedział każdy. Aniołek musiał zlecieć z wysoka, bowiem dziura, jaką wybił swą własną osobą, była nad podziw okazała.
Shade szczerze gratulował temu, kto zestrzelił skrzydlatego stwora. Co prawda takich sukinsynów z pewnością jeszcze wielu wałęsało się po tym świecie, ale cóż... Nie od razu coś tam zbudowano. Nazwa tego czegoś od zbudowania jakoś wyleciała łucznikowi z pamięci, ale zasada była taka sama - małymi kroczkami, a można było w końcu dojść do celu. Tu jeden anioł, tam drugi... i liczba aniołów się zmniejszy.
Teraz tylko trzeba się było upewnić, że ten nie wyrządzi już nikomu krzywdy.
 
Kerm jest offline