Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2016, 12:14   #25
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Wewnątrz skrzyni rozległo się stukanie. Rękojeść młota uderzała w wieko. Rytmicznie. Trzy razy, dwa razy, znów trzy razy. Erik nie spał. Wiedział, że słońce zaszło, jednak jego sługa zdawał się być przewrażliwiony. Po chwili łysy brodacz z tatuażem na twarzy podniósł wieko.
- Panie
Erik wyszedł ze skrzyni, która leżała obok dwóch innych na pokładzie łodzi. Wymusił na swoich podwładnych, żeby tytułowali go na modę południowców. Choć wiedział, że nie wszyscy patrzą na to przychylnie. Jego Ghul myślał podobnie, dlatego gdy Erik stał wyprostowany przy skrzyni dodał:
- Jarlu. Szaty.
Podał długa przeszywanicę aftergangerowi.

Ten zanim cokolwiek powiedział przywdział ją i poprawił na sobie. Najpierw pas, później rękawy, na końcu rękawice i pasy, które je mocowały. Mimo zbroi był niższy od swojego ghula. Powiódł wzrokiem po zebranej załodze. Teraz nikt nie wiosłował. Czekali na to co powie ich jarl. Ten jednak jedynie wyciągnął dłoń, w którą natychmiast Gunnar włożył podłużny patyk ponacinany co kilka centymetrów. Afterganger powiódł wzrokiem po niebie. Dość szybko znalazł kvennevagn. Wóz Freyi. I na końcu ją - Gwiazdę Przewodnią. Wyciągnął przed sobą przygotowany patyk. Skupił wzrok na gwieździe i podziałce. Coś policzył w głowie.

Gunnar nie zawodził. Kurs był ustalony prawie idealnie. Skały które widzieli na horyzoncie były brzegiem, nad którym stało Aros. Erik splótł ręce za plecami. Powolnym krokiem ruszył po kołyszącej się łodzi miedzy ludźmi, którzy z nim popłynęli. Ich twarze były mu dobrze znane. Nie byli to wojowie, którzy co roku wypływali na wiking. Byli to wierni słudzy rodów Tisso. Jego podwładni. Na rufie stała okutana w futra Ingeborg.


Nie patrzyła w stronę ich celu. Zamiast tego zerkała na zanurzony w wodzie log. Kawałek drewna wyrzucony na linie przez Jerkera służył do określenia ich prędkości. Wiatr wiał ze strony wschodniego airta. Uderzał w żagiel delikatnie z boku. Płynęli wolniej niż by mogli. Wojowie jakby czekali na komendę zanurzenia wioseł. Jednak nic takiego nie miało miejsca. Afterganger wiedział, że ruszają z rozpoznaniem. Ale nie wiedział co mogą spotkać na miejscu. Wolał mieć wszystkich w pełni sił. Położył dłoń na ramieniu rudowłosej. Ta wzdrygnęła się lekko zanim zobaczyła na twarzy jarla uśmiech.
- Nie martw się Ingeborg. Pewnie jeszcze przed świtem będziemy płynąć z powrotem. Chodzi tylko o wyjaśnienie tego co stało się z tutejszym jarlem.
Patrzył w jej oczy. Patrzył wyzywająco. Oceniał ją. Nie była tak piękna jak jego ulubione niewolnice. Z drugiej stronie w głowie już wizualizował sobie dziewczynę w łańcuchach. Chyba właśnie ciężar tego spojrzenia spowodował, że serce młodej kobiety zaczęło bić szybciej. Oto stał przed nią jarl jej rodzinnej osady. Afterganger. Istota o mocy przerastającej moc jakiegokolwiek mężczyzny. Stał i trzymał swoją dłoń na jej ramieniu. Jego bestia to wyczuła. Hrym jak o nim myślał. Hrym był głodny. Nie dlatego, że Erik był głodny. Hrym był głodny zawsze. Hrym już słyszał szumiącą krew w jej żyłach. Hrym chciałby wbić się w jej gardło i wyssać życiodajną moc. I Hrym dostanie to czego chce. W swoim czasie.
- Ja… - rzuciła zmieszana dziewczyna, Erik zaś pogładził jej policzek dłonią w rękawicy.
- Nic nie mów. Chciałbym, żebyś gdy dopłyniemy do Aros była cały czas przy mnie - przysunął się do jej twarzy i nie zdejmując dłoni z prawego policzka szepnął do lewego ucha:
- Zresztą, liczę na to, że nie tylko w Aros będziesz blisko.
Mówił powoli. Cicho. Z bardzo bliska. Kończąc zdanie nawet musnął ustami ucho dziewczyny. Usłyszał jej cichy jęk, gdy wypuszczała powietrze z płuc, a jej usta musnęły jego dłoń w rękawicy. Hrym był bardziej niż zadowolony. W końcu Erik się odwrócił i ruszył na drugi koniec niedużej snekki. Kadłub przyozdobiony głową węża rozcinał fale. Statek nie był zbytnio obciążony. Poza skrzynią w której za dnia zamykał się jarl były jeszcze dwie mniejsze. Asa i Warik zgodnie z obietnicą przekazali “dary”. Skrzynia Warika była cięższa, gdyż wypełniały ją monety. Jednak gdy się ją otworzyło, to wyglądała bardzo skromnie. Stos miedziaków i srebrników sięgał ledwie jej połowy. Na szczycie było dosłownie kilka złotych monet. W dodatku połowa z nich była oberżnięta. Erik nie miał żalu. Młodzieniec nie dysponował wielkim bogactwem. W zasadzie skrzynia miała być jedynie prztyczkiem w nos wobec Asy. Jej skrzynia była dużo lżejsza, choć wypełniona po brzegi. Paciorki, koraliki, bursztyny. Dużo błyskotek. Jarl szczerze wątpił czy jej zawartość jest cenniejsza niż zawartość skrzyni Warika.
- Gunnar, Ulf. Do mnie.
Ghul o wytatuowanej twarzy stał praktycznie przy Eriku, zaś Ulf Szeptacz zerwał się z lewej burty i niemal natychmiast skoczył na równe nogi.
- Tak? - rzucił mężczyzna z cieniami pod oczami.
- Gdy dotrzemy na miejsce, oddalisz się od reszty hirdu. Znajdź swoich informatorów. Dowiedz się co dokładnie się stało. Zasięgnij języka. Ty zaś Gunnar jako mój hirdman zadbasz o należytą oprawę naszego przybycia. Upewnij się, że wszyscy będą wiedzieć kto przybył.
Afterganger spojrzał ponownie na pokład łodzi. Przy jego skrzyni znajdowała się reszta jego rzeczy. Ponownie sprawdził ułożenie swojej przeszywanicy. Zabrał ze skrzyni tarczę i jednoręczny młot. Wolałby swój miecz, jednak ten spoczywał już na dnie jeziora poświęcony Tyrowi.
- Zwinąć żagiel. Zanurzyć wiosła - wydał krótką komendę i samemu zasiadł do wiosła obok swojego ghula. Nie znosił tego. Jego umysł cierpiał, gdy musiał stawiać siebie na równi z innymi. Jednak logika nakazywała mu pomagać swoim ludziom. To takie gesty budowały lojalność wobec jarla. Mieszkańcy północy nie byli klękaczami jak Frankowie, czy Germanie. Oni nawet ze swoimi bogami rozmawiali stojąc. Potrafili wykrzyczeć bogom prosto w twarz, to co im się nie podoba. W następnej chwili wszyscy równo z Erikiem na czele wiosłowali, żeby przybić do portu w Aros.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 14-09-2016 o 13:20.
Mi Raaz jest offline