Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2016, 12:23   #8
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Luty 2016, Oslo, Nedre Akershus festning, Muzeum Wojskowości, 19:10


Droga do muzeum zajmowała samochodem tylko siedem minut. Piechotą było by w zasadzie niewiele więcej. Muzeum było normalnie czynne tylko do czwartej, ale trwał właśnie jakiś festiwal kulturalny i godziny otwarcia zostały wydłużone do dwudziestej pierwszej.

Para wampirów wysiadła z taksówki i ruszyła w stronę budynku mijając armaty i czołgi stojące na szerokim placu.

Astrid uśmiechnęła się lekko, widząc, jak skupia na sobie spojrzenia przechodniów, odziana w zwiewną, wieczorową suknię i biały płaszcz, zarzucony tylko na ramiona. Schwyciła Wojtka pod ramię, patrząc na niego z zadowoleniem. Udało jej się przekonać mężczyznę do kupna garnituru. I choć oponował, gdy zaproponowała mu przypadkiem zestaw - zielona koszula+niebieski frak, wreszcie ugiął się i zgodził na zakup eleganckiego stroju. Jako para wyglądali teraz raczej na snobistycznych bywalców filharmonii niż turystów, zwiedzających muzeum.

- Chodźmy. - lekko szarpnęła za ramię młodszego wampira.
- No przecież idę… - Wojtek starał się uwolnić swoją szyję od kołnierzyka, zupełnie jakby mógł się przez to udusić…
- Co chcesz zobaczyć? pamiętam, że całkiem nieźle strzelasz… broń krótka? - wskazał jeden z drogowskazów.
- Najpierw wystawa. - powiedziała tajemniczo, po czym poprowadziła Kainitę ciemnym korytarzem, kierując się w stronę schodów zagrodzonych znakiem <POKAZ PRYWATNY>. Kobieta wyminęła go i ruszyła schodami w dół tak swobodnie, jakby wcale nie miała na nogach 11cm szpilek.

Wojtek rozejrzał się tylko czy nikt za nimi nie idzie oraz czy w ogóle ktoś jest w pobliżu. Nie było nikogo. Pieniądze wydane na oświetlenie muzeum przez te kilka dodatkowych godzin, raczej się nie zwrócą.
Tymczasem, gdy zeszli niżej, znaleźli się w nowym, bogato urządzonym korytarzu.

[media]http://fotopolska.eu/foto/450/450117.jpg[/media]

Na jego końcu znajdowały się drzwi, a przed mini stał prawie dwumetrowy ochroniarz.

- Pokaż mu wampirze kły - szepnęła konspiracyjnie Astrid do Wojtka, starając się ignorować bezgłowego wędrowca, który właśnie ich wyminął.

Wojtek zrobił pytającą minę która zdawała się mówić “czy to jest dobry pomysł?” ale nie zamierzał dyskutować kwestii, kiedy znalazł się w sąsiedztwie ochroniarza, wyszczerzył się kłami do olbrzyma.
Ochroniarz skrzywił się i poprawił okulary.

- Eh, goci… przerzucilibyście się na black. - skwitował. Kiedy Astrid podeszła bliżej, ochroniarz skłonił głowę.
- Ach to Pani, Pani Butter - naiwnie grał zauważenie jej dokładnie w tym momencie. - Zapraszam do środka - zrobił miejsce - pomyśleć, że już chciałem pokazać Pani towarzyszowi jak prawidłowo nosić koszulę - zmierzył Wojtka wzrokiem - ubrać psa w najdroższy garnitur a dalej będzie załatwiać się pod drzewem… - westchnął. Wojtek stał tylko i patrzył na ochroniarza bez entuzjazmu. czy sympatii.
- Całkowicie się zgadam, Panie Morgenstern. - powiedziała Astrid, mijając ochroniarza - Swoją drogą, ładny garnitur. - mrugnęła do byłego Łowcy, ciągnąc go za sobą, by znaleźli się w środku, nim Torreador zrozumie przytyk.

Już za drzwiami Wojtek ściszył głos i pochylił się nad wampirzycą:
- Wiesz, miałem go namierzonego… - wyznał nie mogąc czy też nie chcąc zamaskować pewnego zawodu.
- Zaczynam dostrzegać plusy twojego dawnego zawodu - powiedziała cicho, zachowując kamienną twarz. - No to... jesteśmy.
Kiedy to obwieściła, znaleźli się w ogromnym pomieszczeniu pełnym przeróżnych wynalazków i makiet. Ogromny napis nad nimi głosił:

WALKA Z LUPINAMI OD ŚREDNIOWIECZA AŻ PO WSPÓŁCZESNOŚĆ.

[MEDIA]http://www.bloblo.pl/image/329701/default/wa_vs_wi.jpg[/MEDIA]

- Tak sobie pomyślałam, że może cię to zaciekawi i... zechcesz się przebranżowić. - zachichotała.

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie!
Zaginiony: Wojtek.
Wiek: mniej niż tydzień
Ostatnio widziany: wystawa sklepu z zabawkami.
[MEDIA]https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/6/6a/Werwolf.png/220px-Werwolf.png[/MEDIA]

Tak można by podsumować następne kilkanaście minut. Łowca odpłynął między eksponatami. Wszędzie chciał zajrzeć, wszystko zobaczyć. Ciągał Astrid za rękę do każdej gabloty. Często wrzucał swoje komentarze.
- bez sensu.
- to nie mogło działać.
- ile to ma naboi.
- jak to naciągnąć.
- miałem podobne.


W Norwegii, szczególnie o tej porze roku, Kainita nie musiał specjalnie obawiać się braku czasu, ale Astrid zastanawiała się, czy jej childe starczy nocy. Była jednak zbyt zadowolona, że udało jej się zainteresować byłego Łowcę, więc nie przerywała mu niepotrzebnymi komentarzami. Stwierdziła, że w najgorszym razie zastosuje kilka sztuczek.

[MEDIA]https://i.ytimg.com/vi/dgfBynyGVK0/maxresdefault.jpg[/MEDIA]

Wojtek stał przy planszy ilustrującej walkę z wilkołakiem. Objął Astrid w talii i nie odwracając głowy od obrazu zapytał:

- To wszyscy istniejemy sobie w zgodzie i nikogo nie trzeba nigdy załatwić?

Była nieco zdziwiona jego śmiałym gestem, ale nie odtrąciła ręki. Oparła za to głowę na ramieniu potomka.

- Mówisz o Spokrewnionych czy masz na myśli jakąś konkretną grupę? - Mężczyzna spuścił wzrok z planszy i spojrzał na swoją Dame.
- Mam mętlik w głowie - wyznał i sprawiał wrażenie szczerego - spędziłem dziesięciolecia… - przezornie rozejrzał się po korytarzu, ale poza eksponatami i jakimiś dwudziestoma osobami swobodnie przenikającymi przez ściany nie było tu nikogo. - No wiesz. Ale ty, wydajesz się bardzo sympatyczna no i ja też czuję się normalnie. Czy wampiry nie knują wspólnie przeciw całej ludzkości, w zmowie z lupinami i innymi potworami? Wiedziałem, że czasami walczycie ze sobą, ale wydawało mi się, że ostatecznie działacie razem. Czy może wszyscy są podzieleni jak wśród ludzi? Wiem że są różne.. rodziny kainitów ale wszyscy jesteście razem? tylko ukrywacie się w tej maskaradzie?

A więc zaczęło się. Astrid uśmiechnęła się, lecz tym razem na jej twarzy zagościł też smutek.

- A czy byłam sympatyczna, gdy walczyliśmy? - zapytała retorycznie, by przypomnieć ich wzajemne polowanie - Nie ma jednego, bezwzględnego zła. Wszystko zależy od punktu, z którego patrzysz na zjawisko. Tydzień temu byłam dla Ciebie potworem, a Ty dla mnie zabójcą Ojca. Ale zmieniliśmy nasze punkty odniesienia i dziś... jesteśmy kochankami. Wampiry pod tym względem niewiele różnią się od ludzi. My też kłamiemy, zdradzamy, zabijamy, kradniemy, torturujemy... podobnie jak tworzymy sztukę, kontemplujemy ją, pomagamy słabszym, kochamy, opiekujemy się sobą... Wszystko zależy na kogo trafisz. Są tacy, którzy nie chcą krzywdzić ludzi i wyznają wartości Maskarady, starając się wtopić w ludzkie społeczeństwo, jak my. Są jednak też inni, którzy uważają się za wyższy szczebel ewolucji i twierdzą, że skoro posiedli moce, to mogą traktować ludzi jak... jak oni traktują świnie, przeznaczone na rzeź. Wyznają prawo silniejszego, nie widząc, że sile, winna towarzyszyć też mądrość i odpowiedzialność. - znów spojrzała na obraz, przedstawiający walkę z garou. - Nie znam wilkołaków, ale przypuszczam, że u nich może być podobnie. Po prostu nie ma jednego, wielkiego zła. Jeśli wydaje nam się, że wypełnia ono nasz świat, cóż, to znaczy, że zło jest w nas samych.

Przebywając ze swoim childe, Astrid zaczęła dochodzić do wniosku, że Wojtek również widzi świat jedynie w czerni i bieli, oraz jakiś tam ich odcieniach. Przy czym u mężczyzny nie chodziło bynajmniej o wzrok.
Wojtek przytulał Dame do siebie, bez podtekstów, po prostu cieszył się jej bliskością. Dla kogoś, kto nagle nie musi się kryć z tym kim jest, może swobodnie o tym opowiadać i to atrakcyjnej kobiecie, cała sytuacja była swoistego rodzaju odprężeniem. Maskarada? Wojtek prowadził swoją własną maskaradę, cholera wie jak długo, zawsze w cieniu, zawsze w tajemnicy. Ciekawe skąd w ogóle brał na to fundusze, przecież jeżdżenie po świecie kosztuje, broń także, no i człowiek musi też coś jeść. No i ile w ogóle miał lat? wyglądał na jakiegoś trzydziesto-, no może czterdziestolatka.

- Czyli my jesteśmy ci dobrzy? - w tym pytaniu podsumował idealnie swój światopogląd: zawsze jest jakiś przeciwnik, zawsze są jacyś oni. Wszystkie puzzle złożyły się w nowy wzór, są wampiry dobre: jak Wojtek, bo przecież on nie może być zły, jak Astrid, jak może jej znajomi, w opozycji do jakiś tam “złych” wampirów.
- Dopóki staramy się chronić, a nie zagarniać, to chyba tak. Jesteśmy dobrzy. - dziwnie czuła się z tą myślą. Powiedziała jednak to, czego oczekiwał od niej potomek. Chciała by chociaż dziś czuł się szczęśliwy... na miarę możliwości.

Mężczyzna stanął naprzeciw wampirzycy trzymał jej obie dłonie, jego twarz wyrażała podekscytowanie:
- Ja też chciałbym ci coś pokazać, czy… czy masz jakieś moje rzeczy? klucze? - spytał z nadzieją.
- Mam przy sobie klucze - odparła, podając mężczyźnie pęk - Reszta została w Elizjum.
Wojtek wziął klucze i schował je do kieszeni. Uśmiechnął się i pocałował ją w usta.
- Dzięki, że mi ufasz, naprawdę. - powiedział. - Jest trochę późno ale jak się pośpieszymy to zdążymy do banku. - chwycił ją za rękę i ruszył w stronę wyjścia.

Para Kainitów przeszła dwie ulice. w sumie jakieś dziesięć minut drogi. Wojtek zatrzymał się koło starego, przysypanego śniegiem golfa gti i wyciągnął pęk kluczy. Wygrzebał jeden, bynajmniej nie był to standardowy klucz do samochodu. nie posiadał typowego logo volkswagen’a. Aczkolwiek pasował. Mężczyzna wsiadł za kierownice po czym otworzył drzwi pasażera.

- Wskakuj, to niedaleko.


Luty 2016, Oslo, Kampen, Norderhovgata 14, Depozyt, 21:07
[MEDIA]http://s2.ifotos.pl/img/wwpng_ahwqqas.png[/MEDIA]


Wojtek wprowadził Astrid do budynku. Pracownik banku poprowadził parę do skrzynek depozytowych po czym sam opuścił pomieszczenie, zapewniając klientom prywatność. Wojtek znów wybrał klucz z pęku i otworzył jedną ze skrytek. Szuflada była po brzegi wypełniona… identycznie wyglądającymi kluczykami. Mężczyzna grzebał w nich ze skupieniem szukając właściwego. Kiedy znalazł to czego szukał, ruszył do przeciwległej ściany, gdzie znajdowały się większe schowki. Otworzył jedną z nich. W środku znajdowało się kilka dużych, solidnych walizek. Mężczyzna wyłożył je na stolik, który również znajdował się w pomieszczeniu.

[MEDIA]http://s5.ifotos.pl/img/wpng_ahwqqqp.png[/MEDIA]
[MEDIA]http://s2.ifotos.pl/img/wwwpng_ahwqqqh.png[/MEDIA]
[MEDIA]http://s10.ifotos.pl/img/wwwwpng_ahwqqqr.png[/MEDIA]

Poza bronią, pieniędzmi w różnych walutach i dokumentami na wiele nazwisk, znajdowały się akta, zdjęcia, wycinki gazet. Wojtek wziął jeden z folderów i pokazał Astrid:

- Tu są zdjęcia potencjalnych celów w Oslo, rozpoznajesz kogoś? Jeśli są tam twoi znajomi to są w niebezpieczeństwie, nie jestem jedynym… znaczy nie byłem jedynym łowcą na świecie i jeśli ja mogłem ich wytropić to ktoś inny też. A może rozpoznajesz kogoś z tych złych?

Zeszyt Wojtka zawierał zdjęcia z ukrycia kilkudziesięciu osób. Był tam Jednooki i Salih, kilkoro ghuli oraz cała masa nieznanych Astrid twarzy. Było też kilka bardziej znanych w mieście osób, o których wampirzyca wiedziała, że nie tylko wampirami nie są, ale i nie mają z takowymi nic wspólnego.

- Mam też to… - Wojtek podał kobiecie termos. - należała do twojego… Ojca. Nie wiem czy to ma dla ciebie jakąś wartość ale, tyle mogę zrobić. - podał jej pojemnik. - biorąc go w rękę Astrid wyczuła iż jest pełny.

Malkavianka zajrzała do termosu i wsunęła go pod płaszcz, który miała na sobie. Znała Ojca, wiedziała, że to może być zarówno nic, jak i coś niezwykłego.

- Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy. Nawet nie chodzi o informacje, ale wiesz... że mi zaufałeś. - pogładziła Wojtka po policzku - Chciałabym to przekazać Hubertowi, naszemu Księciu. Wiem, że dla nieobytego wampira jego powierzchowność może wydawać się odrzucająca, ale to dobry władca. A te informacje mogą pomóc mu pozostać na tym stanowisku. Myślę też, że Hubert może mieć do ciebie kilka pytań. Czy zgodzisz się na rozmowę z nim o twojej... poprzedniej pracy? Oczywiście, nic nie odbędzie się wbrew twojej woli. Mogą cię nie lubić, ale jesteś teraz pełnoprawnym Spokrewnionym.
Wojtek machnął dłonią.
- Jaasne, jeśli to pomoże twoim przyjaciołom. Ej pamiętaj z kim masz do czynienia - uśmiechnął się łobuzersko - raz widziałem wampira który wyglądał jak prawdziwe zombie, dobrze się chował….
- urwał rozumiejąc ze opis polowania jest raczej nie na miejscu.
- Wiesz… a jak trzeba kogoś… no wiesz “powstrzymać” to też mogę pomóc. - dodał z nadzieją.
- Naprawdę cieszę się, że cię wybrałam. - powiedziała - Zanim jednak porozmawiamy z Księciem o twoich talentach, myślę, że powinniśmy zastanowić się gdzie będziesz mieszkał. Jeśli o mnie chodzi, możesz być moim gościem jak długo zechcesz. Mam osobną sypialnię lub - jeśli wolisz - szerokie łoże. - mrugnęła porozumiewawczo.

Mężczyzna przyległ do wampirzycy, wygłodniały, marnujący te wszystkie lata na uganianiu się po świecie i gnębieniu nieumarłych.
- To twoje mieszkanie w ogóle nie jest bezpieczne, można ściągnąć ścianę nośną z granatnika i wrzucić ładunek do środka. Lepiej zostanę z tobą dopóki nie zastanowimy się nad czymś bezpieczniejszym. - Wojtek najwyraźniej jednogłośnie ogłosił się osobistym rycerzem swojej Dame, dzieląc się z nią swoimi paranoicznymi wizjami ataku.
- Podoba mi się twój tok myślenia, choć... ta kamienica ma swoje tajemnice. To co, idziemy się spotkać ze starym brzydalem?

Wojtek, do niedawna nieustraszony pogromca wampirów, obecnie samozwańczy, osobisty obrońca Starszej swojego klanu pokiwał ufnie głową.
Gdy tylko wsiedli do samochodu, Astrid wysłała smsa do Księcia, by uprzedzić go o wizycie. Po chwili namysłu napisała też do Jokera:

Cytat:
Możesz załatwić mi dziś dwie dziewczynki na 23 do apartamentu? Towar z wyższej półki. Najlepiej dzieciate lub kochające zwierzęta - żeby miały w sobie coś fajnego poza cyckami. Będę ci winna przysługę.
Całuski. A.


Wierząc, że foch Brujaha nie jest jednak tak silny, by zignorować jej prośbę, wysłała na koniec informację do Ludwiczka, by spodziewał się gości i - o ile nie wrócą na 23 - zabawił czymś panie (w domyśle - najlepiej sobą).
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline