Pola trochę pojaśniały
świt się zaczął – to wiadomo;
w swojej norce zając mały
wstał i ziewnął po kryjomu.
Zając wcale nie był śpiochem
jak na zwierzę to przystało,
ale pospać jeszcze trochę
właśnie dziś mu się zachciało…
Jednak słońce, jednak ptaszki
tak z oddali go kusiły,
że rozpoczął swe igraszki
i od razu nabrał siły.
Najpierw ze swej nory wyjrzał
i wystawił długie uszy,
swojej miedzy szybko przyjrzał
i jak co dzień – w świat wyruszył.
Hop do przodu, hop na boki
to w zająca jest zwyczaju;
tak on stawia swoje kroki
nieodmiennie wciąż kicając.