Saul warknął, widząc wyłaniające się z podłogi zjawy. Tak jakby nowi przeciwnicy tylko podsycili jego wolę walki i niszczenia wszelkiego „diabelstwa”.
Bijące zieloną poświatą prawe oko padło na oszpecone sylwetki dziewczyn. Za wszystkie trzy pod koniec ich przygód czuł się w pewnym stopniu odpowiedzialny. Teraz nie żyły, a on się za to obwiniał. Tym bardziej wzmógł się jego gniew, kiedy zobaczył, jak ich ciała zostały zbezczeszczone.
Wtedy usłyszał krzyk Margaret. Była jedynym żywym człowiekiem w tym pomieszczeniu. Jeśli więc Saul wciąż miał jakiś szacunek do życia, to musiał zatroszczyć się o jej bezpieczeństwo.
- Amelia! - zawołał dudniącym głosem, starając się zwrócić uwagę towarzyszki i wskazał kościstym kikutem w stronę małej dziewczynki.
Jeśli Amelia postanowi ruszyć Margaret na ratunek, to Feldmann będzie ją osłaniał i odtrącał przeciwników próbujących ją spowolnić. Poza tym będzie starał się dopilnować, by dziewczynka opuściła pobliże demona.