Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2016, 09:19   #14
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Książę odpisał szybko:

Cytat:
“Myślę, że znajdę czas, skoro piszesz, że to ważne. Rozumiem, że w sprawach klanu wszystko układa się dobrze? Do zobaczenia wkrótce, H.”
Joker odpisał parę minut później:

Cytat:
“A co? twój łowca połknął kołka? :P to będzie kosztować ps: masz jakiś problem z glazurą? Sunniva z apartamentu obok, truła mi, że coś się u ciebie rozjebało w łazience. Jeśli jakiś kafelek nie styka daj mi znać, wyjebałem na ten marmur kilkanaście tysięcy, jak zaprawa puściła to z gwarancji naprawią mi za darmo. pozdro J XXX”
Nie mogła się nie uśmiechnąć. Jeśli Joker dowie się o tym, jak wygląda jej łazienka... przez najbliższe stulecie będzie musiała tańczyć na rurze w jego klubie. Albo gdzieś indziej. Na innej rurze. Coś musi wymyśleć. Pospiesznie wklepała odpowiedź:

Cytat:
“W łazience wszystko gra. Za panienki możesz mi doliczyć do czynszu, jak Ci moja przysługa nie wystarcza, zdzierco. Tylko zwróć uwagę, żeby były bardziej miłe niż ładne. To ważne. Całuję tam gdzie lubisz. A.”

Luty 2016, Oslo, Karl Johans gate 27, Elizjum, 22:38

W drodze do Elizjum, Wojtek wygrzebał na podłodze swojego Golfa puszkę coli. Tłumaczyłaś mu, że picie napoju to nie jest dobry pomysł ale facet się uparł. Faktycznie, niby nic mu się nie stało... do momentu kiedy zobaczył Huberta… Żeby oddać honor młodemu wampirowi, trzeba przyznać iż starał się ratować sytuację jak mógł i zrzygał się na “dusirybkę” to jest głównie nosem.

Astrid przewróciła oczami. “Przecież go ostrzegała”. Aby odwrócić uwagę Humerta, wykonała przed nim ukłon, zachęcając do tego samego Wojtka.

- Książę - choć zazwyczaj zwracała się do Huberta na “ty”, przy młodym wampirze chciała podkreślić, że ma do czynienia z ważną personą i należy odnosić się do niej z szacunkiem - Prosiłam o pilną audiencję, ponieważ te oto młodzian, chcąc okazać lojalność, przekazał mi bardzo ważne informacje, które może już są w posiadaniu większej ilości łowców. Należy założyć, że tyle o nas wiedzą. - powiedziała, podając plik dokumentów - Dużo. Za dużo...

Korzystając z zainteresowania Nosferatu papierami, zdjęła z Wojtka marynarkę, którą i tak już upstrzył swoją spontaniczną reakcją na widok paskudnego wampira i pomogła potomkowi trochę się powycierać i ogarnąć. Jeszcze raz spojrzała na niego wymownie.
Wojtek był świadomy, iż popełnił straszną gafę.

- Przepraszam… - szepnął kilka razy - kiedy twarz jego i matki znajdowały się w sąsiedztwie.

Hubert przeglądał wnikliwie papiery, po chwili otaczało go już stado jego ghulic-pokus.


[MEDIA]https://1.bp.blogspot.com/-U_DQ6EGGsLU/V95j-joZE4I/AAAAAAAAgjw/HIVKEwFTxMkHiyVlQroIcmt8oOaygzkPQCLcB/s1600/astrid16.jpg[/MEDIA]
[MEDIA]https://3.bp.blogspot.com/-bG5EICTL1kY/V95j-xpmERI/AAAAAAAAgj0/2H7tNVmzfPoVrgvVeEC092xnLgaYC0jGwCLcB/s1600/astrid17.jpg[/MEDIA]
[MEDIA]https://4.bp.blogspot.com/-Ag97DNUZw_k/V95j_JNLARI/AAAAAAAAgj4/R9soHefKb-k7BqAK_MXOUTJAedy4uT4EgCLcB/s1600/astrid18.jpg[/MEDIA]


Sukuby nocy, jak nazywał je sam Hubert, były przez pierwsze kilkadziesiąt lat swojego życia specjalstkami w różnych dziedzinach. Wywiad, zorganizowana przestępczość, prawo, polityka, finanse. Kobiety wyglądały na równolatki ale w rzeczywistości były między nimi ogromne różnice wieku, niektóre ghulice były znacznie starsze niż wiekowe wampiry. A przynajmniej tak mówiono. Niezależnie od tego schemat był w zasadzie ten sam. Kobieta dożywała zasłużonej emerytury a wtedy w jej życiu pojawiał się Hubert i dosłownie “rocked her world”

Astrid nigdy nie wiedziała ile ich naprawdę jest bo wiele duchów potrafiło wyglądać podobnie.

- Bomba atomowa… - zauważyła jedna z nich komentując dokumenty
- Jeśli to prawda jest gorąco - wtrąciła inna. Hubert pokiwał głową.
- Dziewczyny sprawdźcie mi to z naszymi źródłami… - powiedział po czym przytrzymał za rękę tą z kotem - nie ty Lucja… - babcia w okularach obdarzyła go bezzębnym uśmiechem i położyła dłoń tam gdzie Nosferatu “mógł” mieć pośladki. Kot swobodnie przelazł z ghulicy na wampira i usiadł na jego głowie.

- Astrid, świetna robota - pochwalił Książę. - Musimy to sprawdzić ale sytuacja jest poważna, załatw sprawę z Jednookim, Maklavianie to teraz twoja działka, niech się wyciszy na jakiś czas. Za dużo tych napadów na kobiety w mieście, nie można wszystkiego zwalać ciągle na imigrantów, w końcu ktoś się przyczepi.

Wampirzyca pokiwała głową.

- W porządku. - powiedziała. Po chwili zapominając o formie “szacunkowej” dodała - Wiesz, chciałam też zaproponować, żebyś brał Wojtka do większych akcji. On jednak posiada znacznie większą wiedzę na temat naturali niż inne świeżynki i znacznie szybciej “dorasta”. Ostatnio sam odkrył dyscypliny i to... spoza mojego wachlarza umiejętności. - na wspomnienie okoliczności owego odkrycia, Astrid uśmiechnęła się i spojrzała porozumiewawczo na potomka.
- Eeeym… - Wojtek się wyraził. Książę pokręcił głową z niesmakiem - co Astrid mogła wychwycić dzieki długiej znajomości.
- Nonono, łowca trupojad… - Hubert wyciągnął przed siebie rękę prosząc by rozmówcy zaczekali moment, odezwał się do mikrofonu bluetooth przy swoich ustach.
- Grete, skończ szukać trupojada, sprawa się wyjaśniła. - to powiedziawszy Książę przeniósł spojrzenie na Wojtka
- Obrzydliwe… - rzekł Nosferatu. Po chwili wymownej ciszy odezwał się jednak:
- Ale oczywiście twoje dziecko ma pewien potencjał który może być przydatny w zaistniałej sytuacji, tak jak powiedziałem musimy wszystko sprawdzić, powinienem wiedzieć więcej jeszcze dziś, tuż przed świtem.

Hubert jeszcze raz spojrzał na Wojtka:
- Bądź posłuszny swojej matce dziecko, dla własnego i jej dobra. - Wojtek odruchowo pokiwał głową, dyskretnie zerkając na Astrid.

Ta dyskretnym ruchem głowy wskazała mu drzwi. Jego audiencja została skończona. Matka sama chciała porozmawiać z Księciem.

Mężczyzna nie był przekonany co do pozostawienia kobiety samej z “ekscentrycznie” przynajmniej w Wojtka ocenie, wyglądającym Hubertem, ale kiwnął głową i oddalił się.

Kiedy wyszedł, Malkavianka przysiadła na biurku Nosferatu i pochyliła się w jego kierunku. Widać, że na niej wygląd wampira już dawno przestał robić wrażenie.

- Musiałeś go tak potraktować? - zapytała z niezadowoleniem - Ten facet zdradził dla nas wszystko to, w co kiedyś wierzył, bo przekonałam go, że bycie wampirem to coś więcej niż rzucanie się ludziom do gardeł. Zobacz, jak się we mnie wpatruje. To typ żołnierza - potrzebuje prostych wartości i celu działania. Jeśli mu to dasz, zrobi dla Ciebie wszystko! Aa... nie muszę Ci chyba mówić, że wciąż masz przeciwników swojego panowania, prawda? Chciałeś, bym wybrała potomka i to zrobiłam. Mój rodzicielski majestat przeminie, ale jeśli ten chłopak uwierzy w swojego księcia... Już teraz zapowiada się na potężnego wojownika. Pomyśl Hubercie. Może warto, żebyś był dla niego milszy i... zaczął mu zlecać jakieś pomniejsze roboty w terenie? Co prawda, ja tego nie cierpię, ale mogę mu na początku towarzyszyć, by nie... opluł nikogo colą. - zachichotała cicho.

Hubert wysłuchał z uwagą co starsza Malkavianów ma do powiedzenia.

- Ktoś mógłby powiedzieć, że udziela ci się instynkt macierzyński - zauważył Nosferatu. - Astrid, ufam ci w kwestii twojego Childe. Dlatego chciałbym cię jeszcze raz upewnić, że nie traktuje młodego źle. Ktoś mógłby powiedzieć, że jest niebezpieczny, ale tak mówi się o większości Malkavianów i o spokrewnionych w ogóle. Pamiętaj, że młody polował na kainitów, posiłkując się przy tym vitae własnych ofiar, dla własnego dobra powinien uważać na to jak się odnosi do członków naszej społeczności i co do nich mówi. Pomyśl co by z nim zrobił Joker gdyby mu podpadł? - Hubert pokazał barmance dwa palce sygnalizując zamówienie dwóch drinków.

Barmanka - ghulica-rockerka Jokera pokiwała głową i odstawiła czekoladowego szeika którego właśnie popijała. Wyciągnęła nóż podcięła sobie żyły i wsadziła dłoń do szklanego naczynia. Odczekała aż odpowiednia ilość krwi naciekła do środka po czym zaleczyła ranę. Rozlała vitae do dwóch szklanek i przyniosła na tacy do biurka na którym siedziała Astrid.
Rockerka uśmiechnęła się.

- Proszę bardzo, jeśli chcecie czegoś jeszcze kochani, nie wahajcie się wołać mnie lub kelnera. - to powiedziawszy odeszła.
Hubert wziął szkło w dłoń.

- I właśnie to robię Astrid, z Jednookim jest naprawdę źle, atakuje ludzi, staje się zagrożeniem dla Maskarady. Mam złe przeczucia że twój “wojownik” może być ci potrzebny szybciej niż myślisz.
- No dobra. Jak zwykle jesteś o krok do przodu, a ja o krok w bok, ale... dobrze jest. Żyjemy. Tak jakby.
- stuknęła szklanką o szklankę Nosferatu i wypiła zawartość - Dzisiaj zajmę się Jednookim. Tylko coś załatwię w mieszkaniu. - zadeklarowała, po czym czym zeskoczyła z biurka obok Księcia i pocałowała go w policzek - Lecę. Życz mi szczęścia!

Hubert mruknął coś pod nosem, gdy dostał cmoka.
- Bądź pod telefonem, moi ludzie cały czas pracują nad informacjami od twojego Childe. Powodzenia w sprawach rodzinnych.

Kiedy znalazła się za drzwiami gabinetu księcia, rozejrzała się w poszukiwaniu swojego potomka. Odruchowo też zerknęła na zegarek.



Luty 2016, Oslo, Karl Johans gate 27, drugie piętro, 23:06

Astrid znalazła swoje Childe na korytarzu drugiego piętra, Wojtek nie był sam, rozmawiał z “sąsiadką”.

[MEDIA]https://1.bp.blogspot.com/-Rcb-r8Nj5RA/V95j_Bh2NqI/AAAAAAAAgj8/vl08kn-sMB8voSBE_Qt5hLNSDHg8ZjUIwCLcB/s1600/astrid19.jpg[/MEDIA]

Sunniva uśmiechnęła się wymownie widząc zbliżającą się Astrid. Ona tymczasem nawet nie zatrzymała się na moment. Szła żwawym krokiem w stronę wampirów, przeklinając w myślach w rytm kroków:

“- Ty czarci pomiocie, wszawico zaawansowana, niechby cię trzymiś popieścił tam gdzie kij w dupę co rano wsuwasz a później masz minę, jakbyś go wysrać nie mogła, ty suczo przenajświętsza z rzyci ciemnej wyjęta, niechby ci ten uśmiech, co nosisz na pysku skisł niczym ogóry twojego starego, co pod mostem, w ciemne noce bezdomnym laskę robi...”

- Witam zatroskaną o naszą łazienkę, sąsiadkę
. - przywitała się, gdy już stanęła przed Ventrue. Badawczo spojrzała na minę Wojtka, by ocenić jak bardzo ten zdążył się pogrążyć.

Oczy Wojtka zdawały się mówić Dame “mam wszystko pod kontrolną” - przynajmniej póki nie odezwała się Starsza Venture.

- Oh Astrid - kobieta westchnęła - świetnie, że jesteś, to dziecko właśnie zabawia mnie udając, że mówi po niemiecku znacznie gorzej niż potrafi i że jest hydraulikiem. Oczywiście nie ulega wątpliwości, że w twoim apartamencie jest jakaś stara rura, która wymaga przepchania. - Sunniva uniosła teatralnie brew i uśmiechnęła się podle.

Wojtek zamrugał oczami chyba wykorzystał sytuację i połknął cichaczem jeden ze swoich kołków. Astrid tylko uśmiechnęła się pięknie.

- To zadziwiające jak szybko potrafisz ocenić czyjeś zdolności oralnie, kochana. Osobiście mogę jednak ręczyć za zdolności hydrauliczne Wojtka. Świetnie przepycha stare rury. Może twoja kanalizacja też powinna się czasem odświeżyć?
Sunniva z uśmiechem spojrzała Astrid prosto w oczy.
- Gdybym tylko chciała, poszedłby teraz za mną - zerknęła na Wojtka - prawda maleńki? - Wojtek zrobił naiwną minę
- Tak, jasne - powiedział i już stawiał krok do przodu ale Venture zatrzymała go gestem dłoni.
- Spokojnie szczeniaczku, zostań przy swojej pani - Sunniva odwróciła się do Astrid plecami i ruszyła w stronę swojego apartamentu.
- Aha, gratuluję świeżo upieczonej Starszej.

Malkavianka przewróciła oczami, jak miała w zwyczaju. Ventrasy zawsze podniecały się takimi pierdołami. Zachichotała, widząc jak mała dziewczynka pokazuje odchodzącej wampirzycy język.

[MEDIA]http://www.erikaviktor.com/wp-content/uploads/2014/04/sticktongueout.jpg[/MEDIA]

- Chodź. - powiedziała do Wojtka - Odpoczniemy trochę i potem zasuwamy na misję.
Wojtek długo patrzył za odchodzącą Sunnivą i Astrid aż musiała go pociągnąć za ramię.
- Chciałbyś z nią iść? - zapytała niewinnie.
Childe potrząsł głową jakby starając się obudzić
- Właściwie to tak, nawet bardzo, trudno to wytłumaczyć. - mężczyzna czuł się nieswojo.
- To proste. Użyła na tobie dominacji. Możesz z tym walczyć, jeśli jesteś tego świadomy. Dlatego najważniejsze, to analizować swoje odczucia. Jeśli nie potrafisz zrozumieć, dlaczego nagle czegoś pragniesz, to prawdopodobnie to pragnienie zostało ci naddane.
Wojtek zrobił wielkie oczy.
- Łał! Czyli to prawda, co mówią o wampirach. Ty też tak potrafisz? - zaciekawiony mężczyzna przestał zerkać na drzwi za którymi zniknęła Venturka.
- Tak nie. Ale inaczej, owszem. - mrugnęła porozumiewawczo, prowadząc potomka do apartamentu. - Niedługo ci pokażę, a może nawet czegoś się nauczysz. Póki co jednak musimy zadbać, byś był w pełni sił, żeby czuć swój potencjał. Przygotowałam dla ciebie małą niespodziankę, a właściwie... dwie.
Po tych słowach tworzyła drzwi i przepuściła Wojtka przodem.

Z głębi apartamentu słychać było chichoty i szczęk szkła. W salonie para wampirów zastała Ludwika opowiadającego jakieś sprośne żarciki młodym dziewczynom. Pierwsza z nich wlazła na stolik gdzie spoczywały drinki całej grupy.

Dwie pozostałe siedziały na sofie, na przeciwko Ludwika.
[MEDIA]https://2.bp.blogspot.com/-111JzGFjo5A/V95POFCY-1I/AAAAAAAAgjc/eqB-1MHNpsMasrNmCeVh0V5Eg9byLXJygCLcB/s1600/astr09.jpg[/MEDIA]

To właśnie one natychmiast skupiły uwagę na no nowo przybyłych.
- Cześć - powiedziała zalotnie ciemnowłosa - Jestem Krista, a to jest Serena. - przedstawiła blondzię, zerkając w jej kierunku. Sama Serena uśmiechnęła się słodko i pomachała łapką na przywitanie.
Ludwik potarł kolana.
- No tak… Pani Astrid, Pan Woytyeh, a na mnie już chyba czas. - powiedział stary ghul i ruszył ku wyjściu z pomieszczenia… zreflektował się i zabrał ze sobą jedną z butelek stojących na stoliku. Gdy mijał wampirzycę skłonił jeszcze głowę.

Wojtek obserwował wszystko z pewnym rozbawieniem, potarł własny kark i odwrócił głowę w stronę Astrid.

- Te “niespodzianki”? - jakby starał się upewnić.

Astrid zmrużyła oczy, przyglądając się dziewczynie na stole, ponieważ jednak nikt inny na nią nie patrzył, doszła do wniosku, że to duch, a nie gratis do zamówienia Jokera. Czasem ciężko było się w tym połapać.

- Owszem. - odparła z uśmiechem i popchnęła lekko potomka w stronę kobiet. - Te panie z pewnością nie będą dla ciebie traumatyczne jak bezdomni. Zabaw się. Najedz. Sypialnia na lewo była przeznaczona dla gości, myślę, że od dziś możemy uznać ją za twój pokój. - nachyliła się jeszcze nad uchem Wojtka i szepnęła do niego - Możesz z nimi zrobić, co zechcesz, tylko nie wolno ci ich zabijać. Pamiętaj.

Wojtek słabo najwidoczniej jeszcze kontrolował dystrybucję vitae w swoim organizmie, gdyż jego policzki nabrały nieco ciemniejszego odcienia szarości.

- Nie zrobię nikomu krzywdy, obiecuje. - popatrzył przepraszająco na Dame, wciąż pomny zapewne ekscesów w łazience.

Wojtek podszedł w stronę dziewczyn, które zdążyły już wstać. Stanął między nimi, były spokojnie niższe od mężczyzny o głowę, nawet w butach na obcasie. Szczególnie cicha blondynka. W zasadzie makijaż miał po części za zadanie nadania im buziom wyrazu większej dojrzałości, pewności i doświadczenia niż dziewczyny w istocie posiadały.

- Super… - wykazał się asertywnością Wojtek, kładąc dłonie na taliach obu dziewczyn.

- Serena, ty zawsze taka cicha? - spytał, blondynka tylko się uśmiechnęła. Krista przyszła z wyjaśnieniem.

- Nie ona nie mówi, ale to chyba nie będzie problem…? - zapytała ciemnowłosa gdy jej towarzyszka przesunęła dłoń Wojtka w górę swojego ciała.
- No to chyba odpuścimy sobie po prostu rozmowę. - powiedział mężczyzna zachodząc dziewczyny od tyłu i popychając je delikatnie ku drzwiom “swojego pokoju”.

Astrid patrzyła na to z uśmiechem przyklejonym do twarzy. Była nieco zdziwiona tym, jak łatwo jej potomek odnalazł się w sytuacji. Może nawet po cichu liczyła, że faktycznie się w niej zakochał i będzie miał wyrzuty. Niemniej tak było prościej.

- Wojtku - zagadnęła go, nim trójka zniknęła za drzwiami - Chcę byś o 1:30 był gotowy do wyjazdu. Mamy jeszcze coś do zrobienia dzisiaj.

Wojtek popatrzył lekko zdziwiony.
- Nie no to moment tylko przecież, co ty myślisz. - powiedział bardziej rozbawiony niż urażony. Zanim zatrzasnęły się drzwi do pokoju.
Faktycznie, Astrid nie zdążyła nawet dobrze obejść mieszkania gdy usłyszała, że drzwi otwierają się ponownie.

Mężczyzna wyszedł do salonu ubrany dokładnie tak samo jak przed kwadransem. Wycierał dłonią krew z kącika ust. Kiedy znalazł swoją Dame uśmiechnął się, ciągle miał ciemne zęby.

- To gdzie chcesz jechać?

Pokręciła głową lekko rozbawiona.

- Na razie sama chcę odpocząć i... czymś się zająć. - odruchowo mocniej chwyciła termos, który cały czas miała w wewnętrznej kieszeni płaszcza. - Tak, jak powiedziałam, dopiero po 1 będę Cię potrzebować. Tymczasem zabaw się! Te dziewczyny są dla ciebie. Jeśli nie chcesz się z nimi kochać, niech zrobią ci masaż albo idźcie do klubu na dół. Tylko staraj się za bardzo nie wchodzić w drogę Jokerowi. Pamiętasz który to, prawda?
Wojtek pokiwał głową.
- Ta, ten metroseksualny.
Po czym wciąż wycierając zęby językiem podszedł do okna i konspiracyjnie wyjrzał przez okno.
- Co ja niby miałbym zrobić z tymi dzieciakami. - wzruszył ramionami.
- A jak tata wróci znów pijany… - potrząsnął głową starając się odgonić jakieś wspomnienie.
- Dobra, dzieciary same znajdą drogę do alfonsa jak się obudzą, ja wezmę Golfa i pojadę po trochę sprzętu, strzeżonego pan bóg strzeże.
- Niedługo wszyscy ludzie będą dla ciebie dzieciakami
- rzekła Malkavianka, po czym podeszła do komody i czegoś zaczęła szukać w niej. Po chwili wyjęła stamtąd dwa całkiem nowe telefony - jeden nowoczesny, drugi starszy, ale z bardziej solidną obudową.
- Wybierz sobie jeden. - powiedziała - Na obu pod 1 masz zapisany mój numer. Gdybyś miał problemy, dzwoń. W sumie nawet jeśli coś będziesz przeczuwał, że jest nie tak - daj mi znać. I nie wyłączaj GPS-a, dobrze?

Wojtek wziął w dłoń starszy model. Po kilku uderzeniach serca którejś z leżących w sypialni dziewczyn, aparat był już w kilku częściach, które mężczyzna wnikliwie obserwował.
- Okej. - powiedział w końcu składając spowrotem telefon.
- Kto mnie namierza, ty? Książe? ktoś jeszcze? - spytał rzeczowo.
- Mój Ojciec... czy raczej jedna z jego osobowości - poprawiła się - miał małą obsesję na punkcie zabezpieczeń. To jest nasz wewnętrzny system namierzania. Tylko ja i Ludwiczek mamy do niego dostęp.
Wojtek pokiwał głową.
- Okej, będę w pobliżu.
Nim wyszedł, wampirzyca pogładziła go delikatnie po policzku.
Wojtek uśmiechnął się i cmoknął kobietę w czoło.
- Zamknij drzwi do pokoju, żeby przyjaciele mamy do ciebie nie weszli.
Udało jej się zachować niezmieniony wyraz twarzy, gdy to powiedział. Cóż, przynajmniej wiedziała jakie piętno Malkava odcisnęło się na mężczyźnie.

***

Kiedy została sama, skierowała się do swojej sypialni. Najpierw zamknęła drzwi, potem zasłoniła wszystkie okna. Wreszcie usiadła w bujanym fotelu, odrzucając płaszcz na oparcie. Niespiesznym ruchem wyjęła z kieszeni termos i uniosła w dłoniach do góry, pod światło lampy, oglądając dokładnie pojemnik.

Naczynie ważyło jakiś kilogram. Rysy i stłuczenia na brzegach wskazywały na długie już użytkowanie. Wampirzyca zmarszczyła brwi. Nie wiedziała czego się spodziewać. Wszystko zależy od tego, która osobowość Ojca zostawiła to naczynie.

Na moment zanurzyła się we wspomnieniach. Choć początkowo trzymała Wojtka w lochu, jego życie i tak było bajką w porównaniu z tym, co przeszła ona mając za rodzica osobę nie tylko niestabilną psychicznie, ale też jakby... cały pułk osób, które nie zawsze podchodziły do niej z sympatią. No i najgorsza była ta ciągła niewiadoma... Jednego wieczora Ojciec zabierał ją na przedstawienie teatralne z udziałem samych gwiazd, odziewając w najdroższe suknie i klejnoty, po to tylko by następnej nocy przywiązać ją do drzewa w parku i pozwolić miejscowym kloszardom zabawiać się z młodą, piękną kobietą. I choć mówił, że chodzi mu tylko o jej dobro i zahartowanie, nie mogła nie dostrzec błysku obłąkanej fascynacji, gdy...

Potrząsnęła głową. Nie chciała do tego wracać. Znów całą uwagę skupiła na termosie. Po chwili wahania, przystawiła go do ust i przechyliła zawartość, by tylko skosztować smaku krwi.

Ciecz była gęsta, lepka, zapach przeszedł już blachą naczynia. Aczkolwiek smak był obłędny, świadomość tego, że krew jest przecież nieświeża i utraciła większość swojego bukietu był wręcz niepokojący. Jeśli to jest wino podeszłe octem to jak smakuje to właściwie? Astrid nie mogła nie rozważyć w umyśle kwestii przeżyć ghuli, którzy zawsze obcowali z takim właśnie smakiem. W takiej chwili można było zrozumieć ich oddanie, wolę uczynienia wszystkiego dla swego dominatora. Astrid niemal czuła zazdrość. No i Wojtek… jak długo polował na spokrewnionych, jak wiele razy napełniał ten termos, jak bardzo ta jego krucjata była jedynie wytłumaczeniem sobie samemu potrzeby spożywania tego nektaru?

Powstrzymując pragnienie, by jeszcze raz poczuć ten smak krwi, Malkavianka zakręciła termos dokładnie i... przytuliła do piersi.

- Tatusiu... - szepnęła czule.

Kiedy Ojciec umarł, czuła pustkę. Tak wiele było z nim związanych emocji, że... poczuła nawet ulgę, gdy dane jej było nieco odpocząć, przestać zastanawiać się z którą osobowością ma do czynienia i co zrobić, by jej nie podpaść. Niemniej choć był czasem Sadystą, Neurotykiem, Tyranem... był też jej Kochankiem i Przyjacielem - jedyną osobą, która - bez względu jak się zachowa - zawsze będzie obok i przytuli ją, gdy jakieś widmo zakradnie się znów do jej łóżka.

Teraz mogła liczyć tylko na siebie.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline