Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2016, 11:09   #7
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Ta noc była wyjątkowo niekompletna. Seks nie usatysfakcjonował go, obicie mordy również nie. Oba skończyły się zbyt szybko. Głęboko w Matthiasie kłębiło się znacznie więcej emocji, o wiele więcej żądzy i wściekłości. Wszystko to kotłowało się tak bardzo, że nie zastanowił się nawet, jak Szepcząca Bryza weszła do środka. Nie miał pojęcia, dlaczego pojawiła się u niego, skoro zależało jej na czasie. Nie obchodziło go to, podobnie jak sąsiadka. Fakt, że był w samym ręczniku niewiele zmieniał, jeśli ktoś miał problem z nagością - całościową lub częściową, to powinien odwracać wzrok. Nie speszył się ani na moment, przechodząc od wyjścia Hannah do rozmowy z Indianką bez gubienia rytmu jego pędzącego życia.

- Ją jeszcze odwiedzę - wyszczerzył zęby w wilczym grymasie. - Jedziemy.
Nie zwykł zadawać zbędnych pytań. Już w ruchu zarzucił skórzaną kurtkę i wsunął buty, do kieszeni chowając kluczyki.
- Co wiesz?
- Mniej niż chciałabym wiedzieć. - Odparła z nutą złości w głosie. - Nawet jej do lekarza nie zawieźli, bydlaki. Od jej przyjaciółki wiem gdzie była. Miała tam spotkać się ze swoim chłopakiem, chłopakiem z miasta. Pewnie dlatego nie powiedziała rodzicom.
Zatrzymał się w połowie wciągania spodni i przeszył ją wzrokiem.
- Masz adres chłopaka? Miasto jest tu - warknął, z nieukrywaną sugestią w głosie, że miałby ochotę go przesłuchać. Na swój sposób.
- Rozmawiałam już z nim. - Odparła wpatrując się w niego z uważnie. - To nie on.
Głuchy warkot i powrót do ubierania się był całą odpowiedzią. Po kilkunastu sekundach był już przy drzwiach. Otworzył je i poczekał na nią.
- Opowiedz wszystko.
- Po za miejscem, w którym to się stało i tym, że chłopak tego nie zrobił niewiele wiem. - Szepcząca Bryza podążyła za Grantem. - To przyjaciółka ofiary mi o wszystkim powiedziała. -Jedź do Swamp Lake. - Zakomenderowała. - To spory obszar do przeszukania. Poprzednia ofiara tez tam została napadnięta. Jej rodzice też nie wnieśli oskarżenia. A policja nie kiwnie palcem bez tego.
Zamknął drzwi, zabierając wcześniej jeszcze strzelbę. Klasyczny shotgun był dobry na bardzo wiele problemów. Motor stał przed wejściem. Usiadł na niego, gestem wskazując na miejsce za sobą.
- Nie uda ci się namówić jej do opisu miejsca? Bez tego znów utkniemy.
Odpalił silnik.
- Ślad jest świeży. - Powiedziała siadając z nim i obejmując w pasie. Wyraźnie czuł jej zapach. Mydło, wiatr i jakieś zioła. -Zaczynam wierzyć, że to próba zastraszenia nas. Starszyzna dostała propozycję kupna ziemi tuż przy jeziorze. W okolicy widziano kręcących się obcych. Nie tylko tam byli. A gdzie się pojawili dochodziło do gwałtu. Wszystko zaznaczyłam sobie.
Grant wciągnął głęboko powietrze wraz z zapachem skór i Bryzy, a potem ruszył gwałtownie, nie mówiąc już ani słowa. Wybrał najkrótszą drogę do jeziora.

Ruch o tej porze był niewielki. Wybierał skróty i leśne drogi, tak jak z McMahonem. To co od razu rzuciło się w oczy, to świeże ślady samochodu pozostawione na drodze leśnej, które pojawiały się i znikały. Ktoś poruszał się częściowo tą samą drogą co oni. I to nie były ślady samochodu rudego Irlandczyka, któremu dwa dni wcześniej Grant towarzyszył.
- Samochód! - Krzyknęła Indianka.
Grant też go dostrzegł. Charakterystyczny, zielony ford super duty należący do miejskich zakładów drogowych stał zaparkowany przy drodze. Niemal w tym samym miejscy, kilka dni wcześniej on i McMahon zostawiali auto, by ruszyć piechotą do jeziora. Na motorze można było podjechać jeszcze dalej, ale nie autem. Grant zwolnił. Mógłby się zatrzymać i dalej podejść pieszo, dzięki czemu byliby o wiele cichsi, ale nie było to w jego stylu. Przejechał obok samochodu i pojechał dalej.
- Gdzie zaczynamy? - zapytał przekrzykując warkot silnika.
- Jedź prosto. - Odkrzyknęła mu.
Następnie pokierowała ich drogami dostępnymi dla jednośladów, czego dowodziły koleiny.
- Chłopak mówił, że jechał skuterem. - Tłumaczyła wybierając drogę. - Jest tylko kilka takich miejsc. A od miasta można dojechać tylko w dwa. I do obu łatwo i szybko można dojść od domu dziewczyny. -
Droga, którą wybrała prowadziła praktycznie nad samo jezioro.
Kamienisty, ale łagodnie schodzący brzeg dawał możliwość biwakowania. Trzeba było tylko przejść kawałek wzdłuż brzegu. Szepcząca Bryza pewnie prowadziła do ukrytego za krzakami i niewidocznego z drogi miejsca.
Była to idealna miejscówka na wypady w gronie przyjaciół jak i na romantyczne wieczory we dwoje. Musiało być też dobrze znane mieszkańcom rezerwatu i często odwiedzane, czego ślady zauważyli oboje.
- To nie tu. - Powiedziała z wyraźnym zawodem w głosie Indianka, gdy obejrzała ślady. - Od kilku dni nikogo tu nie było.
Miała racje i Grant też to czuł. Miejsce pachniało naturą. Chociaż jego nozdrzy i Indianki też, zaczęła wyraźnie węszyć, dotarł słaby zapach ludzkiej krwi. Mężczyzna spojrzał na towarzyszkę i warknął cicho. Sięgnął po broń i wciągnął głębiej powietrze. Bez dalszej zwłoki ruszył w stronę zapachu, bacznie rozglądając się na boki i trzymając przed Szepczącą. Zagrożenie go przyciągało, zachęcało do rzucenia się w jego objęcia. Stłumiony instynkt czasami krzyczał, że to on jest alfą, że to on jest przywódcą. Teraz szedł pierwszy, bez strachu i zawahania.
 
Sekal jest offline