Tymczasem spiczastoucha wartowniczka - ktora zresztą nie spała całą noc (po co ryzykować, ze obcy pijacy poderżną ci gardło?) - pluska sie wesoło w dalszym niż bliższym strumieniu (mam nadzieje ze coś wodnistego acz bezpiecznego jest niedaleko), przygotowując do dalszej podrózy. Po czym ide upolować jakies pomniejsze stworzenia nie-chaosu jako prowiant na drogę - a przynajmniej na sniadanie.
__________________________________________________ ____________
Skoro złapałam te dwa pechowe króliki, oprawiam je, wracam na polanę, rozpalam ognisko - bo pewnie zgasło piekę a przynajmniej opiekam na tyle, żeby nadawały sie na sniadanie i na drogę, ignorując resztę osób. Gdy juz sie upieką posilam sie, resztę chowam i zajmuję sie koniem, prowadząc nad rzekę / inną wodę by się napił. |