Gdy Amelia dostrzegła co się dzieje, a do jej uszu dobiegło wołanie Margaret, nie musiała się nad niczym zastanawiać. Z całego tego piekła, dziewczynka była już chyba jedyną która mogła wyjść z tego cało i zdrowo... przynajmniej w znaczeniu fizycznym, bo rany dokonane na jej psychice to już zupełnie co innego. Wszystkie te okropieństwa na pewno pozostawią w jej świadomości wyraźną skazę... Oczywiście jeśli mała przeżyje cały ten pogrom.
Bez wahania, Amelia rzuciła się do ataku na... Cokolwiek to było - nie był to już Bruno, którego poznała i polubiła. Teraz był to jakiś potwór, zombie marionetka kierowania przez złego demona i ewidentnie zagrażająca małej Margaret. Musiała go powstrzymać i zapewnić małej bezpieczeństwo. I to szybko! |