Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2016, 14:33   #15
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Rozgrzane masy powietrza falowały nad głowami dwóch sylwetek żmudnie przeprawiających się przez pustynię. Choć ogromny żar towarzyszył im całe życie, nie było sposobu aby do niego przywyc. Pot lał się z dwójki, każda część ich garderoby była jakby dwa razy cięższa. Choć do celu mieli “ledwie” siedem mil, droga dłużyła się niemiłosiernie i wyciągała z ciał resztki cennych sił. Brak wierzchowców przypomniał jak mordercza była próba wybrania się gdziekolwiek pieszo.
Droga lawirowała między płytkimi nieckami, otoczonymi przez formy z piasku. Czasem mijali stare menhiry z wyciosanymi, krzykliwymi symbolami. Tego typu kamulce znajdowały się we wszystkich marchiach i nikt nie potrafił dowieść ich genezy. Z czasem człowiek zwyczajnie przestawał zwracać na nie uwagę.


W połowie drogi, kiedy wyszli już na pełny przestwór pustyni, zatrzymali się na chwilę. Tutaj droga rozwidlała się, prowadząc w różnych kierunkach. Na horyzoncie majaczyły skaliste formacje, ledwie karły w porównaniu z górami, w których jeszcze niedawno uciekali przed burzą. Choć teraz, tamta scena wydawała się równie oniryczna co wywołana gorączkami fantasmagoria.
Temperatura była zbyt wysoka. Musieli trochę odpocząć, wypić choć łyk wody, jeśli chcieli dotrzeć do Wildstar żywi. Dostrzegli przynajmniej trzy lokacje, które mogły posłużyć za potencjalny azyl.


Pierwsze miejsce przypominało rachityczny las. Tam gdzie teren nieznacznie się obniżał, wyrastały z ziemi wykręcone konary drzew. Tworzyły zagajnik wielkości dwustu hektarów. Zastanawiające pozostawało to, jakiego rodzaju rośliny były w stanie przetrwać w takich warunkach. Obserwując przypominające trupie ręce kształty, udzielało się dojmujące wrażenie że nie powstały one w naturalnych okolicznościach. Efektu dopełaniał fakt, iż część drzew mocniej wybiła się od ziemi, splecając wzajemnie korony i tworząc zbite sklepienie. Niniejszym w borze panowały głębokie ciemności, mimo iż pozycja słońca nie sugerowała nawet połowy dnia.


Po wschodniej stronie stały ruiny. Nie brakowało ich na pustyniach. Miasta powstawały i upadały, często niezdolne do samodzielnej egzystencji. Zapomniane miasteczko zobaczyli dopiero teraz, ponieważ znajdowało się ono w wydrążonej pod skarpą, ogromnej komorze. Budynki były głównie prymitywnymi szałasami oraz lepiankami. Poza tym część ludzi zamieszkiwała zwykłe jaskinie, których podróżnicy naliczyli około tuzina. Wiedzieli równocześnie co oznacza ich obecność. Ciemne i wilgotne groty często zamieszkiwane były przez jadowite pajęczaki lub cavelingi. Drapieżniki te przypominały ogromne jaszczury i potrafiły rozszarpać dorosłego człowieka w przeciągu kilku sekund.


W kierunku zachodnim rozciągał się kanion. Skały na które się składał posiadały intensywnie czerwony kolor. Mozna było się tam dostać wąskim przesmykiem. Z pewnością wyboista, upstrzona kamieniami droga była niebezpieczna, ale zarys płynącej dnem rzeki zdecydowanie kusił. Poza tym Ahab dostrzegł coś jeszcze. Jeden z wysokich klifów wydawał się być dziwnie wyciosany. I rzeczywiście, kiedy dobrze się przyjeć, można było zauważyć w nim kształt okien.
 
Caleb jest offline