Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2016, 21:26   #20
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Luty 2016, Oslo, Karl Johans gate 27, drugie piętro


Kolejnej nocy wszystko wyglądało jak zwykle i wydawało się być dokładnie na swoim miejscu.
No, może poza dziewczynką przy ścianie.

[MEDIA]https://1.bp.blogspot.com/-r7c_nnxT6vA/V-O8IN0iPGI/AAAAAAAAgkc/PFajA-_eo3wBV2c0Jz-fnuO9uN2q487dACLcB/s1600/astr20.jpg[/MEDIA]

Na stoliku obok łóżka leżał telefon, jego wyświetlacz świecił, świadcząc o nowej wiadomości.
To był tekst od jednej z ghulic Księcia. Jedna krótka wiadomość, która oznaczała, że w Oslo pojawiły się dalecy i mało asertywni krewni.

Cytat:
“Wróg u bram.”
Wampirzyca westchnęła, zerkając porozumiewawczo w stronę dziewczynki.
Cytat:
“Gdzie konkretnie? Ilu ich jest? Myślisz, że na obiad wolą krwawy befsztyk czy raczej hamburgera?”
- odpisała, zabierając z sobą komórkę i wychodząc z pokoju.*

W salonie było ciemno. Ludwik z shotgunem siedział na kanapie. Wojtek, który najwyraźniej budził się nieco wcześniej niż większość spokrewnionych siedział na przeciwko i segregował mały arsenał jaki zgromadził na stoliku. Widząc nadchodzącą właścicielkę, Ghul wzruszył ramionami.

- Pan Woytyeh nalegał na czujność.

Astrid, która dopiero po obudzeniu zdała sobie sprawę, że zasnęła w ubraniu, właśnie planowała wziąć prysznic. W tym celu szła do łazienki odziana jedynie w strój Ewy. Ze zdziwieniem spojrzała na mężczyzn.
- Skoro nalegał. - odparła, po czym zwróciła się do potomka - Masz jakieś poszlaki?
Ludwik pokręcił głową.
- Teresa zadzwoniła koło południa - powiedział nawiązując do ghulicy Huberta - poleciła żebym nie spuszczał z Pani oka i że Książę pewnikiem zwoła radę zaraz po zmroku.
Niemal w tym samym momencie zaczął dzwonić telefon, kolejny tekst tym razem od księcia:

Cytat:
“Za dwie godziny w E.
Pozdrawiam H.”


Za jakiś czas przyszła też odpowiedź od Teresy:

Cytat:
“Z trzech, Szef wyjaśni osobiście.”
Pokiwała powoli głową.

- No to idę się ogarnąć. Prysznic raczej nieczynny, prawda?

Wojtek pokręcił twierdząco.

- Nie no zamontowałem go z powrotem, po prostu nie lej zbytnio na ścianę żeby nie zalało kogoś z dołu, no i z wanną wszystko jest ok.
Pokiwała znów głową.
- Ludwiczku, przygotuj mi coś do ubrania. Dziś coś bardziej swobodnego i nierzucającego się w oczy. - powiedziała i ruszyła do łazienki.
Ludwik spojrzał na Wojtka który dał mu ruchem brody znać że ma jeszcze coś dodać.
- Tak, oczywiście proszę Pani. Pan Woytyeh zasugerował, że w tym - Ludwik stękną wyszarpując spod stolika kamizelkę kuloodporną - będzie Pani wyglądać wyjątkowo… - szukał słowa - pewnie.
- Zapomnij
- fuknęła i zwróciła się do młodego wampira, podpierając się pod boki i stając naprzeciwko niego - Jak mi nie dasz spokoju ze swoimi paranojami, to cię nakarmię... księdzem. Albo zakonnicą. - uśmiechnęła się szelmowsko.

Wojtek wymruczał coś pod nosem jak niezadowolone dziecko. Ludwik za to wydawał się rozradowany, zrobił minę starego lisa i wyciągnął dłoń w stronę młodego wampira. Wojtek ociągając się wyciągnął pomięte banknoty z kieszeni i wręczył je ghulowi - który najwyraźniej wiedział lepiej, jaką opinię o zakładaniu kamizelki ma jego Pani i postanowił to wykorzystać.
Ta, korzystając z chwili ich nieuwagi, zniknęła w łazience, by się odświeżyć


Luty 2016, Oslo, Karl Johans gate 27, Elizjum


Nawet tak z założenia vipowskie miejsce jak Elizjum spokrewnionych, posiadało własną salę dla vipów.

To właśnie tam miała miejsce kongregacja starszyzny Oslo, w składzie:
Hubert, Astrid, Joker i Sunniva.

Księże po przywitaniu się z wszystkimi przeszedł od razu do rzeczy:
Nosferatu odwrócił laptop na stoliku tak żeby każdy mógł zobaczyć ekran.
Nastąpiło wyświetlanie kilku klipów video:

Pierwszy film kręcił ktoś ukrywający się w bagażniku samochodowym. Przez uchyloną klapę było widać Jokera na parkingu gdzieś pod miastem, kainita trzymał jedną ręką jakiegoś dziadka dwadzieścia centymetrów nad ziemią, po czym przysunął go do twarzy.

- Co jest do chuja!? - wrzasnął Brujah, lecz Hubert gestem dłoni nakazał by ten się powstrzymał.

Następny klip był zapisem kamery bankomatu w centrum miasta.
Widać było jak Sunniva pozuje do szyby wyświetlacza jak do lusterka, wygrzebując coś spod obdarzonego wampirzego kła.
Starsza Venture fuknęła tylko oglądając nagranie.

Trzecie nagranie, było z kamery ulicznej i zostało spowolnione. Przedstawiało młodą kobietę idącą chodnikiem. W kadrze pojawiła się jadąca na rolkach Astrid, która chcąc zrobić sobie przejście, chwyciła piechurkę i rzuciła ją w bok wprost pod nadjeżdżający samochód.

Hubert wyłączył video.
- Wszystkie filmy zostały wykonane w mniej więcej tym samym czasie, kilka tygodni temu. Pogrzebałem trochę i jestem pewny, że przynajmniej dwoje z was nie mogło wtedy znajdować się w lokalizacji odpowiadającej scenerii tych materiałów.

- To nie ja!
- warknęła Astrid - Wolę wrotki! Każdy to wie!
Hubert pokiwał głową.
- Tak wiemy. Poza tym, nikt jeszcze nie widział cię w zielonym. Padliście ofiarą prowokacji, zaplanowanej by naruszyć Maskaradę i zwrócić na nas uwagę łowców. Co oczywiście się udało.
- No to dorwijmy ich i spuśćmy im manto!
- warknęła wampirzyca, zastanawiając się czemu Ludwiczek nigdy nie wybierał jej zielonych ubrań. Będzie musiała z nim o tym porozmawiać.
- Problem polega na tym - zaczęła Sunniva - skąd będziemy wiedzieć kto jest kto?
Joker przewrócił oczami.
- No bez przesady, podejrzewała byś mnie albo Astrid o coś takiego? - Sunniva wymownie nie odpowiedziała. Joker się skrzywił.
- Ta… nie dłub w mordzie.
- Wystarczy.
- wtrącił się Hubert. - Każdy musi skupić się na bezpieczeństwie swojej własnej domeny. Jeśli intruz się ujawni, skontaktujcie się z pozostałymi. Wróg działa wspólnie, my też musimy.
- Mamy jakieś inne poszlaki?
- Malkavianka usiadła na biurku - Te filmiki to trochę mało.Kiedy w ogóle je zarejestrowano i czy nie da się po kamerach na sklepach i bankomatach prześledzić gdzie te typy potem się udały?
Hubert wsiąknął głębiej w fotel.
- Te “typy” zmieniają swój wygląd kiedy im się podoba Astrid. Powchodzili do budynków i nigdy już z nich nie wyszli jeśli o to ci chodzi. - Książę zrobił przerwę. - Nasi ludzie na bieżąco śledzą ślady pozostawiane przy ofiarach i zatuszowują je. Lekarze w dwóch szpitalach szepczą już o epidemii niedokrwistości, wśród młodych ludzi. To znaczy mówili by o epidemii gdyby nie fakt że nie mówią...
- Czyli co, krwawe łowy? Tylko nie wiemy na kogo.
- dopytała Malkavianka, machając wesoło nogami.
Hubert oparł dłonie o poręczach fotela.
- Wiemy na kogo: adepci sztuki Zniekształcenia są znani wśród fanatyków Sabatu. Wiemy też jak wyglądają: jak my. Dlatego zarządzam aby nikt nie opuszczał swojej domeny aż do zażegnania zagrożenia. Spokrewniony, znany czy też nie, który znajdzie się w waszej domenie musi zostać zniszczony. Dotyczy to także tego miejsca, Elizjum zostanie zamknięte do odwołania a wszyscy rezydujący nad nim muszą oddalić się do swoich domen.
- No wiesz co? Przecież jak się rozdzielimy, będziemy mieć mniejsze szanse na przetrwanie, jeśli te wampiry nie są młode.
- fuknęła Astrid - Pomyśl Brzydalku. Nie lepiej mieć nas wszystkich w jednym miejscu, to jest w Elizjum i obserwować miasto przez kamery internetowe? A jak któreś z nas się pojawi na mieście, to będzie wiadomo, że to Sabatnik zły, bo my będziemy wszyscy tutaj. I będziesz miał też kontrolę nad tym, co się z nami dzieje.
Sunniva pokiwała.
- Nic nie zaskakuje mnie bardziej, niż fakt iż absolutnie zgadzam się ze stanowiskiem Astrid. - Venturka wydawała się zaskakiwać samą siebie. Hubert przekrzywił głowę.
- Nosferatu kontrolują policję, Venture media, Brujah większość gangów i rozrywki. Maklavianie resztę gangów i rozrywki. Ale jak długo? jeśli my będziemy zamknięci w twierdzy a nasze sobowtóry w tym czasie wysadzać nasze domeny od środka? Jeśli to nie są młode wampiry, to nasze śmiertelne pionki są jeszcze bardziej narażone na ich destruktywny wpływ. Zamknięci tutaj będziemy mieć coraz mniejszy wpływ na domenę, aż w końcu nasze własne siły przyjdą nas wykończyć. Tego oczekuje od nas nieprzyjaciel. - Hubert wstał i przeszedł się po pomieszczeniu. - Nasza własna mała społeczność, jest po części odpowiedzialna za taki stan rzeczy. Pod panowaniem poprzedniego księcia zaczęliśmy nawet mieszkać w tym samym budynku, wystarczy jeden nalot łowców na to jedno miejsce i po nas, po nas wszystkich. - Joker pokiwał głową.
- Racja
Wciąż daleka od przekonania Sunniva wykrzywiła usta w cynicznym uśmiechu.
- Z całym szacunkiem, mam wrażenie, że obecny suweren może być ostatnim księciem Oslo.
- Na pewno jeśli pozwolimy na wewnętrzny rozłam. Niech ci będzie Brzydalku, ty tu rządzisz
. - Malkavianka udała, że wzdycha dramatycznie, a tak naprawdę chodziło tylko o to, by zakołysać piersiami, które były zdecydowanie większe niż przymioty Ventrue.
Sunniva przełożyła nogi wzdychając ostentacyjnie.
- Wariactwo, naprawdę. Cóż… idący na śmierć pozdrawiają cię. - kiwnęła głową Hubertowi.
Wyjście Ventrue zakończyło naradę.
- Uważaj na siebie, Brzydalku - powiedziała do Księcia Malkavianka, nim sama wyszła z jego gabinetu.

Swoje kroki skierowała do mieszkania, gdzie obaj mężczyźni siedzieli w salonie nad bronią i o czymś dyskutowali. Duzi chłopcy. Astrid ze smutkiem przypomniała sobie, jak Wojtek zignorował jej nagość na rzecz swoich zainteresowań. Miała jednak cichą nadzieję, że ludzkie namiętności dłużej będą nim targać.

Ponieważ Nosferatu nie mówił nic o poufności, wampirzyca w skrócie przedstawiła swoim współlokatorom problem, po czym poprosiła Ludwiczka by spakował jej rzeczy na jakiś tydzień nieobecności i to samo zleciła Wojtkowi z jego własnymi gratami. O ile bowiem potomek powinien jej towarzyszyć, nie chciała niepotrzebnie narażać służącego ghula.
Gdy wydała polecenia, sama schowała się w sypialni pod pozorem “przemyślenia strategii”. Ta jednak powstała w jej głowie jeszcze zanim weszła do apartamentu. Potrzebowała wsparcia Ojca. A skoro ten przestał jej się ukazywać nawet jako duch, zamierzała sięgnąć po jego vitae. Wyjęła termos z niewielkiej lodówki, którą miała w pokoju na “przekąski”. Na samo wspomnienie smaku wampira, oblizała wargi. Chciała tej krwi... pragnęła jej, a jednocześnie czuła jakiś opór. Czuła, że wypijając ją straci... no własnie, co? Więź z Ojcem? A może poczuje pełny ciężar odpowiedzialności, jaki na niej spoczywał? Usiadła na fotelu, wpatrując się w termos, jakby miał przemówić. Czas mijał... sekundy... minuty. Wreszcie, gdy usłyszała, jak za zamkniętymi drzwiami Ludwik mówi “To chyba wszystko”, przechyliła naczynie i wlała jego zawartość do gardła, przełykając kilkoma zachłannymi łykami.

Niektórzy mieszkańcy wschodniej europy praktykowali spożywanie sfermentowanego mleka. W tych społecznościach zdania były zawsze podzielone - jedni go nie lubili, inni przeciwnie uwielbiali jego smak. Astrid oczywiście nigdy nie dane było spróbować, jednak konsystencja starej krwi nieumarłego przywodziła właśnie na jej myśl sfermentowane mleko.
Smak był obłędny, niestety nieco wyblakł od czasu gdy skosztowała krwi ojca ostatnim razem, ale za to teraz piła ją duszkiem! Jej ciało więdło w ekstazie niemal rozpływając się w fotelu. Nogi kobiety wykręcały się w spazmach. Przed oczyma przelatywało jej całe życie, wspomnienia były nawet nieco inne niż jak je do tej pory pamiętała. Zrozumiała że to dlatego iż nie jest to “jej” życie a “ona” w pamięci swojego ojca. Informacji było za wiele by natychmiast je zrozumieć, Astrid mogła mieć jedynie nadzieję, że zostaną one z nią na dłużej, że nie opuszczą jej na zawsze.

Odchyliła się na oparciu fotela i spojrzała na sufit, jakby od niego oczekując odpowiedzi czy dobrze zrobiła.

- Tatusiu... - wyszeptała, wiedziona jakimś dziwnym odruchem.

Zobaczyła tatusia. Nie jej Sire ale tego ludzkiego. Zobaczyła jak stara się zasłonić swoją żonę, mamę Astrid. A potem czarno biały obraz wspomnień zapełnił się czerwienią.

To była dziwna wizja. Przecież jej rodzice... zginęli w wypadku. Wampirzyca zamrugała oczami, próbując wrócić do wspomnienia. Dokładnie wiedziała, co chce sobie przypomnieć, jednak z jakiegoś powodu zwyczajnie nie mogła, zamiast wspomnienia pożaru miała pustkę, kompletne zero. To trochę tak jak wtedy gdy jeszcze jako ludzkie dziecko spała. W czasie snu były pewne sztuczki które szybko pozwalały sobie uświadomić, że coś nie jest rzeczywistością. Wystarczyło na przykład po prostu spróbować sprawdzić która jest godzina, albo coś przeczytać. We śnie, takie rzeczy po prostu nie były wykonalne. Zupełnie tak samo czuła się teraz, gdy próbowała zwizualizować sobie wspomnienie o pożarze. Wiedziała, co to oznacza. Fałszywe wspomnienia. Sama czasem zasiewała je w umysłach innych, dlatego doskonale znała różnicę. Ojciec ją jej nauczył... Ojciec, który zamordował jej ludzką rodzinę.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline