Craig Lowell
Sytuacja się pogarszała. Na tym cholernym pływającym złomie nigdzie nie było widać czegoś, co wyglądało jak apteczka, a na górze nastąpiła wymiana ognia. Czas uciekał, po raz kolejny musiał improwizować, żeby Denton się zbyt szybko nie wykrwawił. Prowizoryczny opatrunek...
Wyciągnął (rozłożył) nóż i spojrzał na Dentona: -Muszę cię owinąć całego, utnę co zaraz całą nogawkę od spodni, dobra? - Potrzebował długiego bandaża, żeby opasać go w piersi. Choćby i dwa razy. Do tego gaza... Oczywiście nie miał. Poświęcił nogawkę własnych spodni do kolana. Zanim tu trafił spodnie były świeżo wyprane, Craig podobnie jak rzadko kiedy, ten cholerny materiał był najczystszy w całej okolicy, szczególnie jego wewnętrzna strona. jeszcze raz popatrzył na ranę, uformował odpowiedniej wielkości "tampon" i przyłożył go na ranę. Następnie zaczął zawijać opatrunek, związując go jak ranny zrobił wydech (inaczej obluzowałby się). .
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |