Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2016, 16:41   #19
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
A co do cholery było to, co łaziło po rzece?!
W obecnej chwili Lidię mało to obchodziło. Prawie by pisnęła ze strachu. Przez chwilę ją sparaliżowało ze stresu, ręka poruszała się niezgrabnie, chowając spray i zasuwając torbę w pośpiechu. Zaraz po tym Lidia zaczęła jak najszybciej schodzić na dół. Starała się nie zwariować. Po drodze źle się chwyciła, przez co część drogi na dół “ześlizgnęła” się po pniu drzewa, orząc sobie przy okazji skórę na dłoniach i niszcząc rękawy kurtki. Gdy znalazła się na ziemi, czmychnęła w kierunku centaura. Ani jej w głowie było spytać, jakim cudem rozumie centaura i o co tu w ogóle chodzi. Czemu akurat ona? Czy była jakimś niechcianym świadkiem zbrodni, którego za wszelką cenę trzeba było skasować? I co więcej - co ona w tu w ogóle robiła?
Dała rady wejść na konia… nie, nie należało obrażać w tym momencie, nie wypadało. Lidia nie myślała już trzeźwo. Starała się robić wszystko, żeby stąd uciec, nawet gdyby miała chcący-niechcący urazić dumę centaura, traktując go jak pospolitego wierzchowca.
Pomijając to, że to sam centaur się zaoferował pomóc w ucieczce.

- Co to do cholery jest?! To co za mną łazi?! - pisnęła zdenerwowana dziewczyna, wczepiając się mocno w grzbiet centaura.
- To łowca Maski, Niebieskowłosa. trzymaj się! Z całych sił! Mojej grzywy!
Popędził przebierając kopytami, z trudem nabierając prędkości pomiędzy drzewami. W ślad za jeleniami, jak jej się zdawało. Kopyta rwały ziemię, mięśnie barków grały pod skórą.Lidia czuła, jak pracują. Czuła też smród centaura. Dziwny, piżmowy zapach, który budził ... dziwaczne skojarzenia. Wiatr wciskał jej powietrze w płuca, wyciskał łzy z oczu.
Wybiegli z lasu na rozległą równinę, przeciętą szeroką rzeką. Centaur popędził jak szalony w stronę kipieli, rozbijającej się na kamieniach wystających z nurtu. Rzucił się w toń, płynąc w tempie, które imponowało Lidii. nie tracił czasu ani sił na rozmowy.
Sforsował rzekę, odbił w bok, w stronę wzgórz rozciągających się gdzieś w dali, które dosięgnęli w rekordowym tempie Gdy znaleźli się pomiędzy potrzaskanymi skałami, jakich sporo walało się przed postrzępioną linią drzew, centaur zatrzymał się. dyszał ciężko, boki miał spienione. Z ust spływała mu krwawa piana.
- Muszę ... odpocząć... Niebieskowłosa.
Przestraszona Lidia zsiadła szybko z centaura, dając mu wytchnąć. Zerknęła, czy coś w okolicy się nie kręci. Centaur był bez wątpienia szybki, ale Łowca, Maska… pierwsze skojarzyło się jej z myśliwym, a drugie brzmiało jak pseudonim jakiegoś typa, który nie dość, że nie wiadomo co od niej chciał, to i tak chciał ją zabić… skoro Łowca potrafił łazić po wodzie, to może równie dobrze potrafił latać? Co, jeśli trud centaura zostanie z tego powodu zmarnowany?



Gdzie tylko sięgnęła wzrokiem, to dostrzegała trawy i skały. I czyste błękitne niebo.

Pustość okolicy teoretycznie powinna ukoić nerwy. Problem w tym, że w praktyce teoria nie zadziałała.
Łowca chyba został daleko za nimi, ale czy i jak długo to potrwa? Wystarczył tylko jeden rzut oka, by stwierdzić, że w starciu z Łowcą Lidia nie ma żadnych szans.
A centaurowi nie umiała pomóc w żaden sposób. Nie potrafiła w żaden cudowny sposób uzdrawiać ani stawiać na nogi, a już na pewno nie fantastyczne stworzenia takie jak centaur. W końcu nie była żadnym jebanym cudotwórcą, tylko grafikiem, który dostał okazję zarobienia pieniędzy, ale teraz jedyne co dostanie, to wciry od jakiegoś maszkarona - i to ze skutkiem śmiertelnym dla jednej strony.

Dziewczyna skuliła się koło centaura. Znowu zakręciło się jej w głowie, zrobiło się jej nie słabiej niż centaurowi. Ale nie ze zmęczenia. Ze strachu. Dobrze, że nie dostała zawału. Jeszcze tego by jej brakowało.
Nie zauważyła nawet tego, że zaczęła się kiwać, w przód i tył. Powinna była zacząć działać szybko, sęk w tym, że nie wiedziała co robić. Była na razie zbyt zszokowana i oszołomiona. Była to tylko kwestia czasu, jak zaczęła płakać.
- Przepra~ Przepraszam cię - chlipała. Spazm zdusił ją na chwilę, nie potrafiła się uspokoić. Skuliła się jeszcze bardziej. - Nie chc~ nie chciałam cię nara~ yp. Narazić. - dukała. - Nie umiem~ nie umiemcipomóc. Jjja nawet niewiem… y~… co tu chodzi.

- Spokojnie, Niebieskowłosa - zarechotał, nader ludzko. - Spokojnie. To tylko zmęczenie. Ganiałem już na większe dystanse i szybciej. Dojdę do siebie. Bez obaw. Nazywam się Hurrkh, Niebieskowłosa. I cieszę się, że znalazłem cie szybciej niż łowca Maski. Mój władca powiedział, gdzie mam cię wypatrywać.

Oddychało się jej ciężko. Na szczęście trochę się uspokoiła.
“Trochę” zawsze było lepsze niż ”wcale nie”, nawet jeżeli nie znaczyło to końca stresu.
- Ee.. ale, ale ja dalej nie wiem, o co tu w tym wszystkim chodzi i jaką ja mam w tym wszystkim rolę - wybełkotała. Słowa Hurka nie wyjaśniły jej więcej niż wcześniej. - Nie wiem co to za Maska ani dlaczego za mną wysyłają jakiegoś Łowcę.
Próbowała sobie wszystko poukładać w głowie. Znalazła się niespodziewanie na polanie. Nie wiedziała jak się tutaj dostała. I skąd wzięła się u niej ta torba. W torbie znalazła kilka rzeczy, w tym ten dziwny kamień. Czy to o niego chodziło? Nie wiedziała, co to było takiego, ale nie widziała na razie innego sensowniejszego tłumaczenia, dla którego by wysłano za nią potwora.
Pokaleczone, drżące ręce dziewczyny sięgnęły po torbę. Wyciągnęła nawilżane chusteczki i dziwny artefakt. To drugie pokazała centaurowi.
- Co to takiego?
 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.

Ostatnio edytowane przez Ryo : 25-09-2016 o 16:44.
Ryo jest offline