Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2016, 18:36   #21
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
West Side, Nowy York, listopad 1931



Madame mimo narastającej sympatii do swego childe czuła niepokój. Jak na stosunkowo młodego ghula Dragosz przejawiał nad zwyczaj wiele talentów. To nie tak by mógł ja w najbliższym czasie doścignąć, ale jeśli chce pozostać na satysfakcjonującej ją pozycji będzie musiała odrobinę popracować. Najbardziej martwiły ja dyscypliny jakimi dysponował ten młody wampirek i to, że nie licząc ich wspólnych chwil w sypialni nie była w stanie rozgryźć jakie myśli plączą cię po tej młodej wampirzej główce. Wiedziała o “zdolności” która mogłaby jej odrobinę pomóc, ale był problem. W tym mieście był tylko kilka osóbek, które nią dysponowały i wszystkie należały do jej ulubionego klanu.

- Co cię niepokoi? - John zerkał na nią prowadząc samochód.

- Są tylko dwie rzeczy, które mnie ostatnio niepokoją i obie dlatego, że wymykają mi się z rąk.

- “Kubuś” - jakiś czas temu nazwali tak wampira, który im umykał, na cześć zabójcy z Londynu. - i oczywiście Dragosz. Czyżby to co zwykle? Nadal myślisz nad rozmową z klanem róży?

John zaparkował, na poboczu, oboje wysiedli i zamienili się miejscami. Madame postanowiła, że musi się w końcu nauczyć obsługiwać tę machinę. Ghul nie podchodził do tego entuzjastycznie, ale cieszył się, że to jego wybrała na nauczyciela. Wampirzyca oparła głowę na kierownicy i w skupieniu obserwowała drogę. Po dłuższej chwili odpaliła silnik i wyjechała na drogę. Kątem oka widziała jak John skrzyżował ręce. Nie chciał jej rozpraszać. Po dłuższej chwili poddał się.

- Już całkowicie zatuszowaliśmy ostatnie zabójstwo. Ten młody detektyw, który przypadł ci do gustu jest całkiem pożyteczny. Pytał o ciebie.

- Ah...Talbot. Cudowne jak szybko się uzależniają. - Droga na West Side zdawała się ciągnąć w nieskończoność. W aucie na dłuższą chwilę zapadła cisza. - Jak się sprawuje Charlie, nie miałam dla niego ostatnio czasu?

- Bardzo dobrze, ale powinnaś mu poświęcić co nieco uwagi.

- Wracając wpadniemy do domu.

- Chcesz sama poprowadzić?

Wampirzyca uśmiechnęła się. - Jeszcze nie.

Gdy dojechała na przedmieścia Nowego Yorku, znów zamieniła się miejscami z Johnem i wygodnie rozsiadła na miejscu pasażera.

West 58th Street


W domu panowało lekkie zamieszanie od kiedy madame zdecydowała się na zakup kolejnego lokalu. Wiadomo było, że część osób zostanie przeniesiona do drugiej lokalizacji. Doris wybiegła jej na spotkanie. Od kiedy Dragosz pohamował się z ciągłym jej spijaniem, ghulica znów zaczynała być pożyteczna.

- Masz gościa Pani. Pan Billy Hall.

Madame spokojnym krokiem ruszyła w stronę pomieszczeń burdelu. Od kiedy elizjum zostało zamknięte, wszystkie wampiry, które chciały ją tutaj spotkać odsyłane były do jednego z pokoi. Belle nie chciała by podziemne pomieszczenia były używane. Reporter siedział na łóżku otoczony czerwonymi atłasami. Na jej widok poderwał się i pokłonił lekko. - Witaj Starsza.


Widziała, że coś było nie tak. Dała znak dłonią by usiadł, a sama zajęła miejsce w fotelu. - Nie spodziewałam się dziś gości.

- Też nie spodziewałem się, że tu się pojawię Pani.

Zerknął na wampirzycę, ona jednak siedziała spokojnie obserwując jeden z obrazów. Kolejna wariacja na temat Wenus, było tego pełno w pokojach. Po chwili wyjęła z kieszeni płaszcza papierosy i zapaliła.

- Chciałbym cię prosić o pomoc Pani.

- Jak na to zareaguje Taylor? - Belle przeniosła wzrok na młodą różyczkę. Chłopak przygryzł wargę i odwrócił wzrok. - Uwielbiam mieć u ciebie przysługi Billy ale wiesz w jakim nastroju jest Robert od kiedy dowiedział się, że to moje childe nabyło częściowo lokal od Betty.

- Wiem Pani.

- I jednak tu przyszedłeś. - Wampirzyca uśmiechnęła się widząc speszoną minę różyczki. - Masz moje zainteresowanie.

- Pani… Kimble zagarnął kilka moich filmów.

Dame uśmiechnęła się słysząc nazwisko wschodzącej gwiazdy detektywistycznego światka. - Współczuję.

- Pani, mam obawę, że może to naruszyć maskaradę!

Wampirzyca spoważniała. - Miałeś czelność robić Nam zdjęcia?

- Ja… - Billy skulił się. - Obawiam się, że Panna Betty.

- Powinien się zająć Taylor, to jego childe i sprawa waszego klanu.

Wampir poderwał się. - Pani toż on mnie…

- Zabije i ja też powinnam Billy.

Chłopak opadł na kolana i mocno zacisnął na nich dłonie. - Błagam Pani. Może jeszcze nie widzieli tych filmów.

- Kimble? - Niedowierzanie, w głosie Madame jasno stawiało sprawę. Detektyw na pewno obejrzał filmy, na pewno zaczął pisać raport. Miała już z nim styczność i miała nadzieję, że nie prędko będzie musiała to powtórzyć. - Kiedy zabrał ci filmy?

- Dziś wieczór Pani. - W głosie wampira dało się usłyszeć nadzieję. - Zrobię wszystko, będę twoim dłużnikiem na wieczność.

Dame uśmiechnęła się. - Ach ta młodzież, nawet nie wiesz co to wieczność.

- Pani ja..

Wampirzyca przerwała mu ruchem ręki. - John!

Ghul wsunął się do pokoju. - Tak Pani Berzing?

- Sprawdziłbyś, czy Kimble jest na posterunku?

- Oczywiście. - Ghul wycofał się. Na twarzy Billego odmalowało się zdziwienie.

- Jak ma to sprawdzić?

Dame podniosła się i wygasiła papieros w stojącej na komodzie popielnicy. Nalała sobie co nieco whisky i stojąc ze szklanką spojrzała na młodego wampira. Po pokoju rozniósł się zapach trunku. - Ile filmów zabrał?

- Cztery.

- Znakujesz je jakoś?

Chłopak pokręcił przecząco głową. Madame upiła odrobinę Whisky i znużona obserwowała młodą różyczkę. Mogłaby go wykorzystać. Wiedziała, że Billy ma ten talent, ale… ktoś zapukał.

- Wejść.

John wsunął się do pokoju. - Podobno jest u siebie.

- W domu? - Billy ucieszył się.

- Nie. - Madame odstawiła szklankę na komodę. - Kimble jest u siebie tylko w jednym miejscu. Idziemy Billy.

- Ja?

- Mam przeglądać wszystkie filmy, które ten świr zgromadził? Sam sobie poszukasz.

John zaparkował kilka przecznic od laboratorium policji. Na szczęście Talbot też miał do niego dostęp. Wolała unikać nadwyrężania dobroci Brodericka szczególnie przy tej całej zabawie z Kubusiem. Dwa wampiry przeszły tą drogę pieszo podchodząc od wejścia zapleczowego. Kilka budynków wcześniej Madame zatrzymała się. Zerknęła na zestresowanego dziennikarza.
- Zaczekaj tutaj kilkanaście minut. Wpuszczę cię.

Już samotnie podeszła pod drzwi zaplecza. Momentalnie wychylił się z nich Talbot. Na jego twarz wypłynął szczery uśmiech. - Przybyłaś moja piękna Pani.

Wampirzyca uśmiechnęła się ciepło. - Owszem. - Delikatnie potarła ramiona.

- Wejdź. - Otworzył szerzej drzwi. - Większość chłopaków jest w terenie.

- Doskonale.

Gdy Billy podszedł do drzwi, były lekko uchylone. Belle siedziała na sofie gładząc włosy śpiącego detektywa. Widząc młodego wampira podniosła się i ruszyła korytarzem. Billy nie zwlekając ruszył za nią. Doskonale wiedziała, gdzie znajdywało się ulubione laboratorium Kimbla. Przeszli przez opustoszały budynek i zeszli do podziemi. Madame zatrzymała się przed właściwymi drzwiami. - Zaczekaj tutaj.

- Tak Pani.

Wampirzyca z uśmiechem otworzyła drzwi. - Witaj Kimble.

Billy usłyszał tylko. - Co tu robisz ty ku… - i drzwi zamknęły się za starszą.


W pomieszczeniu panował pedantyczny porządek. Młody detektyw stał za wielkim stołem, na którym znajdywał się naświetlacz i tak jak się spodziewała Belle uważnie przeglądał filmy skrzętnie wszystko notując. Widząc wampirzycę wyciągnął broń. - Mówiłem, że jeśli jeszcze raz staniesz na mojej drodze…

- To pójdziesz ze mną do łóżka? - Madame użyła prezencji i uśmiechnęła się ciepło do młodego detektywa. Mężczyzna zamarł, a ona na spokojnie zsunęła płaszcz i odłożyła go na jedno z metalowych krzesełek. Skinęła podbródkiem na naświetlacz. - Coś ciekawego?

- To nie twój interes. - Głos mężczyzny zmiękł, a ręka z pistoletem powoli opadła układając się wzdłuż uda.

- Jeśli nie chcesz o tym mówić, nie musisz. To ty mnie tu zaprosiłeś.- Wampirzyca dawno nie bawiła się czyimiś wspomnieniami. Powoli podeszła i stanęła przed mężczyzną, tak że ich ciała niemal się spotykały. Czuła jak jego podniecenie rośnie, ale nie wyciągała ręki. Kimble nie był typem, który lubił by kobieta przejmowała inicjatywę. W dużym skrócie był szowinistą, a ich wampirzyca nie cierpiała. Pozwoliła by patrzył na nią lekko z góry. Widziała to w jego oczach, należał do niej. Prezencja już sprawiła, że czuł potrzebę by jej służyć. Teraz tylko należało delikatnie popracować na tym co wiedział. Tak bardzo brakowało jej teraz talentu Michaeli do wkładania ludziom informacji do głowy. Mężczyzna odłożył broń na stół i sięgnął do jej ramienia.

- Czemu cię zaprosiłem? - Czuła jego pragnienie. Kątem oka zerknęła na zdjęcia leżące na naświetlaczu. Betty ewidentnie z kogoś piła i z pewnością wiedziała, ze Billy robi jej zdjęcie. Tak się teraz zabawiają młode różyczki. Powróciłam spojrzeniem do detektywa.

- By zapytać czy słyszałam o takich dziwnych zabawach wśród elity.

- No tak. - Mężczyzna spojrzał na film, ale Belle szybko odwróciła jego wzrok w swoją stronę. - Słyszałaś o tym?

- Niestety tak, robienie sobie zdjęć podczas igraszek staje się coraz popularniejsze. - Była zła, że musi w ogóle marnować vitae na coś takiego. Jej zdolności nie sprzyjały takim zabawom. Na wklejenie kilku sugestii musiała zużyć sporo krwi, podczas gdy księżna mogłaby to zrobić w chwilę. No cóż Michaela by go po prostu zabiła. Uśmiechnęła się.

Mężczyzna nachylił się i delikatnie pocałował jej ramie. - Skoro mówimy o igraszkach…

Madame delikatnie odsunęła jego kołnierzyk i wgryzła się w szyję. Gdy mężczyzna zaczął tracić przytomność usadziła go na stojącym w laboratorium fotelu. - Billy. - Wampir wszedł do środka i zobaczył jak Madame zakłada płaszcz. - Na wszystkich filmach są te zdjęcia?

Billy zerknął na wyłożony na naświetlacz film. - Chyba tylko na tym.

- To sprawdź. Zabierzemy tylko to co konieczne.

- Oczywiście. - Bez problemu znalazł swoje pojemniczki, które dla madame niczym nie różniły się od pozostałych i szybko przeglądał kolejne klatki. Kilka zarysował paznokciem. Przez chwilę zastanawiał się co zrobić z dwoma wybranymi filmami jednak wyciągnięta dłoń wampirzycy szybko rozwiała jego wątpliwości. Niechętnie podał jej pojemniczki. - To musimy zabrać.

Dame schowała je do kieszeni płaszcza. - Masz coś na podmianę?

Billy spojrzał na nią zaskoczony ale po chwili zaczął macać się po kieszeniach. W końcu wyjął jakieś filmy i postawił je na miejscu poprzednich.

Wampirzyca podeszła do drzwi. - Czas już na nas.

- Oczywiście Pani.

Bez problemu opuścili laboratorium. Dobrze, że Kimble nie przesiaduje u Brodericka, bo musiałaby się przebić przez cały komisariat. W milczeniu odeszli przecznicę od budynku. Madame zerknęła na młodego wampira. - Pojaw się u mnie jutro.

- Oczywiście.

Madame odeszła pozostawiając młodego wampira samego. John czekał na nią w aucie. Rozsiadła się na fotelu pasażera i wyciągnęła pojemniczki z kieszeni.

- Widzę, że zguba odzyskana. - Powoli wyjechał na drogę i ruszył w kierunku domu.

- I tak będzie zamieszanie, ale przynajmniej bez dowodów. Mam nadzieję, że mój urok chwilę podziała. - Wampirzyca odchyliła się i przymknęła oczy. - Skorzystajmy z tej sytuacji. - Na jej twarz wypłynął uśmiech. - Ale najpierw muszę coś przekąsić.

- Oczywiście Pani Brezing.


Wkolejnych dniach Dame dowiedziała się, że Dragosz nie napastuje już Doris, przynajmniej tak twierdzi John no i sama Doris of course. Dziecko załatwiło sobie własną trzódkę ghuli na której się pożywia. Wiadomo tyle że jest żarłokiem bo jada znacznie częściej niż spokrewniony musi. Więc można przypuszczać iż intensywnie uczy się dyscyplin. Młody wampir szybko też zaobserwował z kogo lubi pijać jego Dame i o dziwo nie były to jej ghule. Młodzi ochroniarze, garderobiane. Często gdy budził się zastawał Belle pijącą z jakiejś dziewczyny. Najwyraźniej wampirzyca lubiła posilać się w łóżku. Z Johna Madame nie pijała nigdy, z Doris i Charliego rzadko.

Dragosz zaobserwował, że ilość spotkań na jakich pojawia się jego partnerka zaczyna rosnąć. W jej rozmowach z Johnem coraz częściej pojawiają się nazwiska kilku lokalnym polityków i mafiozów. Przez większość czasu wampiry nie pojawiały się w żadnym z apartamentów Madame. Dopiero po jakichś kłopotach z maskaradą, którym wampirzyca musiała zaradzić osobiście w jej domu zaczął się pojawiać młody chłopak. Dziennikarz, okazał się być członkiem klanu róży. Gdy po raz pierwszy trafił na niego rozmawiali o spłacie za jakąś przysługę i to chyba ten chłopak był tu dłużnikiem. Draoisz szybko domyślił się jaką formę zapłaty przyjęła Madame. Chłopak ewidentnie ją czegoś uczył i mimo, że trafiał zazwyczaj na koniec zajęć, z łatwością rozpoznał po swoim własnym zachowaniu, że jego Dame uczy się jakiejś dyscypliny.

Jego fabryka świetnie sprawuje się jako zapasowy magazyn. Dragosz zauważył też, że alkohol można zanieczyścić, i przechowywać jako alkohol przemysłowy a następnie po prostu przedestylować go raz jeszcze. Madame nie wyrażała zgody na te zabiegi w przypadku droższych trunków przemycanych spoza stanów, jednak nie widziała problemu by w ten sposób traktować tańszą obiegówkę. Takim decyzjom sprzyjały podjęte przez wampirzycę inwestycje. Dame najwyraźniej nadal poirytowana tematem Cotton Clubu uaktywniła się na rynku nieruchomości. W przeciągu tych kilku tygodni nabyła magazyny i jakiś lokal w innej dzielnicy. Do magazynu niebawem miała zostać przeniesiona część trunków.Wampirzyca najwyraźniej bardzo nie lubiła składować całych zasobów w jednym miejscu. Przy okazji tego ruchu, miał okazję poznać wspólnika Madam. Salvatore, brujah o czym poinformowała go Belle, podchodził do młodego wampirka z dystansem wyraźnie go lekceważąc.

Co do nowego lokalu już od samego początku gdy Madame go nabyła wśród jej trzody zapanował zamęt. Przygotowywany na otwarcie w święta lokal, był głównym tematem rozmów wszystkich w domu, jej ghule poświęcały mu niemal cały czas, który pozostawał po poszukiwaniach nieproszonego wampira. Codziennie miały miejsce patrole. Powoli w wyobraźni Dragosza rysowały się granice domeny, za którą odpowiadała Belle.
 
Aiko jest offline