Wątek: Kwiatki z sesji
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-10-2016, 15:31   #341
Gveir
Banned
 
Reputacja: 1 Gveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumny
Ciąg dalszy o Moim Koledze czubku, częściowo o nas.


Mały reset w naszej głównej kampanii. Zarys jest taki, że tajemniczy gość wynajął nasz trójkę do odnalezienia księgi. Opisał ją, ale nie wie gdzie dokładnie w Nuln jest. Mieliśmy większe, lub mniejsze perypetie. Patrząc na to, że moja postać będąca szpiegiem cierpi na alkoholizm, powoduje to komiczne sytuacje, gdzie kapłan Ranalda załamuje nad nami ręcę, a ja upijam drużynowego czarodzieja.


Zdarzyło się, że idziemy przez dzielnicę portowa, mamy ważne informacje. Musimy to obgadać.
MG mówi, że w pobliżu mieszka mój brat. Prowadzę ich do opuszczonej świątyni Sigmara. Zabita dechami na głucho. Są tylko małe drzwiczki. W środku przepych - duży stół, pozłacane zastawy, srebro, korona. Sporo kosztowności. MG mówi, że to cześć mojego rodzinnego majątku, który.. zapierdzieliłem. Część spieniężyłem na siatkę szpiegowską. Tajemniczo mówi mi, że to co tutaj jest, przeznaczam na chlanie. Po czym moja postać.
- Witam serdecznie, ten majątek i tak idzie na przechlanie. Wóda trochę kosztuje.


Mój Kolega jest znany z tego, że jego postacie przejawiają nieco mizoginizmu tu. tak się składa (a pewnie po części to chęć posiadania ubawu przez MG), że niespodziewane tuby dostają kobiety. Tak też było ostatnio. Kapłan (Reisin), czarodziej (Albert) i elfka którą zgarnęliśmy, dyskutują przed opuszczonym domem, w którym ta trzymała coś ważnego. O tym czy mogą jej ufać etc. MG lubi, gdy świat żyje. Co zrobił? Nagle pojawia się halfing, płci żeńskiej. Wpada pomiędzy nich, z uśmieszkiem i konspiracyjnym szeptem mówi "Może jakieś fajne ziółka, proszki?". Mój Kolega delakruje automatyczną tubę. Halfing znokautowany, wyrzucony do śmietnika. Dziewczyna Mojego Kolegi, odgrywająca elfkę, nie chciała uwierzyć, że to właśnie jemu przytrafiają się takie incydenty. Uwierzyła, przyprawiając się o ból mięśni brzucha ze śmiechu.

Jako szpieg mam siatkę informatorów. Postanowiłem ich wysłać, by dowiedzieli się o Grabarzu (wcześniej o nim pisałem). W końcu to boss grupy przestępczej, w dodatku narkotykowej. Mają się ze mną spotkać za 3 godziny w sklepie Mullerów. Przbywam. Cisza. Na ladzie skrzynka podpisana inicjałami jednego z moich wcieleń. W środku głowy informatorów. Wychodzę tylnym wejściem. W pomieszczeniu jadalnym jest cała rodzinka Mullerów. Z wbitymi szytletami.
Mój szpieg traktuje to jako coś normalnego, rusza do wyjścia. Uchylając lekko kapelusza rzuca
- Dobranoc państwu - po czym wychodzi.

Inne zadanie, mamy oszukać nekromantę w dzielnicy uchodźców (w naszej kampanii organizacja nekromantów postanowił zniszczyć Imperium, przejęła tylko Altdorf, oblężając Nuln, ale wycięliśmy ich) którzy uciekli z Altdorfu. Syf, smród, ubóstwo. Szukam informatorów, trafia na weterana bez nogi i obandażowanym oku. Zagaduje
- Chcesz pan zarobić?
Na co Mój Kolega wyprzedza MG i zrezygnowanym głosem mówi: - eh, a komu trzeba obciągnąć?
 
Gveir jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem