Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2016, 00:06   #43
Corrick
 
Corrick's Avatar
 
Reputacja: 1 Corrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwu
Aldric był niezmiernie kontent, iż nie znaleźli żadnego potwora, wilkołaka czy innego mordercy. Bo to i mało miał problemów na głowie? Zima, to raz. Odmrożenia, to dwa. Kwas w żołądku, to trzy. Nie potrzebował wilkołaka na pozycji numer cztery... choć pewnie rankiem się tam pojawi, tego mógł być pewien. Z gorliwością większą, niżby wypadało, Ezacher wrócił do pryka i osunął się w sen. Resztki bimberku w przyjemny sposób stłamsiły myśli, nie pozwalając mu na dalsze rozważania tej nocy.

* * *

Rankiem czuł się lepiej, niż przypuszczał że będzie. Porwał z miski jabłko, nalał sobie i towarzyszom dzban piwa i przyniósł kilka kubków do stołu.
- To, panowie i pani, na szybkie rozwiązanie tego problemu. - uniósł kubek w salucie i wbił klina. Czuł, jak życiodajny płyn zabiera w niepamięć resztki kaca i przywraca siły. Z każdym kolejnym łykiem piwa Aldric nabierał kolorów. Odstawił w końcu kubek na stół i zawtórował Gaspardowi.

- Ta, sprawa z czosnkiem jest podejrzana. Jakby spodziewali się co najmniej wąpierza... - spojrzał pytająco na Gasparda, czy ten potwierdzi jego słowa. - Uważam, że powinniśmy odtworzyć drogę, którą przeszliśmy w nocy by sprawdzić, czy może coś nam umknęło. Może coś na płocie? Albo na którymś drzewie? - zasugerował. - Ale wartoby też popytać wieśn... - gdy to powiedział, drzwi do karczmy się otwarły i wlało się miejscowe "pospolite ruszenie".

Słysząc pierwsze słowa tylko machnął ręką i podszedł do baru, chcąc zrobić sobie coś do jedzenia. Pajda chleba ze smalcem i trochę mięsiwa przywróciło mu siły. Położył pistolety na szynkwasie, choć ten ruch nie był trochę "pasywny", jak na Aldrica. Już miał się odezwać, gdy spojrzał na kaprala, który postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.

Odciągnął kurek w jednym z pistoletów, uprzednio sprawdziwszy czy jest nabity. Był, jak zawsze. Tę samą procedurę powtórzył z drugim pistoletem, jakby od niechcenia tylko spoglądając na przywódcę chłopów...
 
Corrick jest offline