Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2016, 12:42   #15
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Czy Starsza Pani była Garou? Psuja była tego niemal pewna po tym jak ukoiła gniew Indianina i później, z zabójczą precyzją, wbiła wzrok w krzaki, w których ukrywała się Psuja. A Psuja potrafiła się przecież ukrywać.
Indianin o imieniu Ziibi wrócił do samochodu i odjechał, Starsza Pani wróciła do domu i zapewne do wnuczki imieniem Daanis. Psuja odnotowała te fakty w pamięci i wróciła do sprawy, która ją tu przywiodła. Zgwałcona Indianka. Czy o nią chodziło w rozmowie pomiędzy tamtą dwójką? Chociaż Winnetou mówił, że przypadków napaści było więcej.

Psuja rozprostowała łapy, wyprężyła grzbiet. Oczy się jej lepiły, w brzuchu, zwyczajowo już, burczało. Trzymając się zieleni dostała się na drugą stronę ulicy, gdzie za domami ciągnęły się podwórka i ogródki. Wilk przypominający kojota drepczący pod domostwami pełnymi ludzi i dzieci mógłby mieszkańców zaniepokoić. Niektórzy mogliby nawet pokusić się o użycie strzelby, po co ryzykować.
Zapach poprowadził ją do właściwego domu, na drugim krańcu ulicy. Samochód niedbale zaparkowany na podjeździe podpowiadał, że chodzi jednak o wnuczkę Ziibiego. Słyszała doskonale dobiegające z budynku krzyki pijanego mężczyzny.

Psuja gibko przeskoczyła przez płot, powęszyła w pobliżu domu. Wyczuła poszkodowaną dziewczynę, w narożnym pokoju. Oparta przednimi łapami o parapet zajrzała do środka. Dostrzegła zamknięte drzwi pokoju, ale ojciec mógł w każdej chwili wejść. Postanowiła, że wróci do przydrożnego baru poszukać Kierowcy Bez Ciężarówki. W tym czasie Indianin skutecznie znieczuli się alkoholem.

Barman okazał się interesownym sukinsynem, który, może nie wprost, ale zażądał za informacje pieniędzy. Rzucił jej tylko ochłap. Ponoć po bójce kierowcę odholował kolega. Jaki kolega? To już kosztowało. Psuja zanurzyła dłoń w kieszeń wojskowej kurtki. Szlag, pięć dolarów pewnie barmana nie zadowoli. Jeszcze raz przeczesała też okoliczne parkingi w poszukiwaniu ciężarówki, ale odeszła z niczym.

Potem mogła już myśleć tylko o głodzie. Dotknęła zapadniętego brzucha i miała wrażenie, że tylko cal dzieli go od pleców. Pożarła przechowywane w kieszeni jabłko. W całości, z ogryzkiem. W pierwszym napotkanym sklepie kupiła butelkę z wodą i ukradła kanapkę z tuńczykiem. Sto metrów dalej usiadła na krawężniku i zabrała się do jedzenia. Po dwóch kęsach zauważyła kloszarda pchającego wózek wypełniony wygrzebanymi ze śmietnika szpargałami. Spojrzała po sobie. Na zakurzone ubranie i brudne ręce. Czy bardzo się od niego różniła? To straszne co kilka miesięcy potrafi zrobić z człowiekiem. Roy by załamał ręce gdyby ją teraz zobaczył. Obiecała być twarda a zachowuje się jak ofiara, gania głodna i brudna za sprawami, które, jak Psui podkreślają, wcale jej nie dotyczą.
Kloszard spojrzał tęsknie na kanapkę znikającą w zawrotnym tempie w ustach Psui. Sorry kolego, ale ja nie jestem mniej głodna niż ty – usprawiedliwiła się w myślach. Wypiła duszkiem wodę i chwilę przechadzała się po ulicy. Zapytała wymuskanego japiszona o najbliższy kibel a gdy ten próbował jak najszybciej ją spławić nie poczuł nawet krojonego portfela. W środku było trochę gotówki. Podzieliła po połowie, jedną schowała w kieszeni, drugą podała mijanemu kloszardowi z wózkiem. Wyszczerzył do Psui swój bezzębny uśmiech, w oczach skrytych za fałdami pobrużdżonej skóry zabłysła wilgoć.
Psuja wywaliła skórzany portfel do kanału, za blaszanymi pojemnikami na śmieci zmieniła formę na wilczą i ponownie uruchomiła łapy na pełne obroty. Bieg ją zawsze uspokajał i pozwalał zbierać myśli.

To co dalej? Ziibi wspominał, że jego córka z kimś się spotykała. Psuja jakoś wątpiła aby chodziło o oblecha z baru. Jeśli ojciec dowie się kto był amantem Indianki to może wymierzyć karę nie tej osobie co potrzeba. Poza tym cała sprawa Psui śmierdziała. Dlaczego dziewczyna dała się zaprowadzić w środek lasu jakiemuś obwiesiowi? Musiała z nim pójść bo śladów wleczenia nie dostrzegła. Chyba że przystawił jej lufę do głowy. I jaki to ma związek z chorobami roślin i zwierząt? Czy Psuja miała rację? Przemoc zostawiała znak na skórze Gai, rozjątrzony jak rana po przypalonym papierosie. Zadane zło wypaczało ziemię a ta, karmiąc rośliny i zwierzęta, przenosiła chorobę dalej. Ale to by znaczyło, że to nie są przypadkowe ataki. Ktoś za nimi stoi i czemuś mają służyć. Czemu?

Psuja przeskoczyła ogrodzenie, obiegła dom dookoła. Ziibi nadal tam był, ale, tak jak się spodziewała, alkohol zwalił go z nóg. Słyszała jego pochrapywanie. Powrót do ludzkiej formy przeszedł gładko, ciało jakby chętniej przybierało właściwy sobie kształt. Wytrychy zagrały w zamku, drzwi stanęły otworem. Psuja wiedziała w którym pokoju ukrywa się dziewczyna. Musi przejść na palcach obok śpiącego Indiana i porozmawiać z jego córką. Oby dziewczyna dała jej szansę się wytłumaczyć i nie zaczęła od razu wrzeszczeć.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 02-10-2016 o 19:31.
liliel jest offline