Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2016, 09:52   #49
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
O święta naiwności. Pozostawić dobytek pod opieką żołnierzy. Biedny Lothar.
Marko zapewnił solennie karczmarza, że wszystkiego dopilnują, po czym gdy tylko ten wyszedł zabrał się do szabrowania spiżarni i piwniczki.
Nim wyruszyli w drogę Marko zaopatrzył się w trzy flaszki gorzałki, pęto kiełbasy, półgęsek i bochen chleba. Wszystko upakował w juki. Powitanie z Rutillą było krótkie, ale serdeczne. Klaczka wydawała się w dobrej kondycji i zarżała radośnie na widok Tileańczyka i przeschniętego jabłka w jego dłoni. Venturini znalazł owoc w skrzynce z sianem w spiżarni karczmarza.
- No jak się spało mojej ślicznej? – spytał Marko gładząc łeb Rutilli – No chodź, musimy trochę popracować. – stwierdził zakładając uprząż.

Marko nawet nie starał się szukać tropów podczas jazdy przez ośnieżony las. Nie znał się na tym. Rozglądał się tylko, czy nie ma w pobliżu kogo, by w mordę dać, ale nie spotkali żywej duszy. Mróz nie nakłaniał z kolei do rozmów. Jechał tedy i marzł co jakiś czas pociągając z flaszki i przygryzając zimną kiełbasą. Średnia przyjemność.
Nawet Mysz była tak okutana ciepłymi ciuchami, że nie było na czym oka zawiesić. Psia służba.

I tak mila, za milą, a że wyć się chciało. W końcu spotkali grupę Bludgera. Nie mniej przemarzniętą, bo Aldric wydoił prawie cały swój zapas gorzały.
Marko nie miał natury psa ogrodnika. Zwłaszcza, że pił cudze.
- Wina? – spytał w odpowiedzi na pytanie Ezachera – Już nie pamiętam, jak smakowało. Z resztą w tym kraju najlepsze jest grzane z korzeniami, przy ognisku. Mam jeszcze flaszkę bimbru.
Powiedział dając trunek towarzyszowi.
- Dobrze, że gorzała nie zamarza. – uśmiechnął się przepijając do Aldrica.

Marko z radosną niecierpliwością oczekiwał rozkazu powrotu, gdy jak na złość na polance coś dostrzegli. Ze śniegu wystawała ręką, która jak się później okazało należała do młodej dziewczyny, niestety martwej.
- Najchętniej bym już wrócił. Zważcie, że mamy wiele mil do wioski. Z drugiej strony skądś do jasnej i nagłej cholery, ta pinda się tu wzięła. – Venturini nie krył rozdrażnienia.
- Leżała w zaspie. Przysypana śniegiem. Tropy wilka są dalej. To nie ten, którego szukamy. Nie ma sensu uganiać się za każdym wilkiem w lesie tylko dlatego, że zwabił go zapach krwi. Bierzmy ciało i wracajmy do wioski, jeśli nie da się wytropić skąd dziewczyna przyszła. – zaproponował przestępując z zimna z nogi, na nogę.
 
Tom Atos jest offline