Micha podsunęła się bliżej Szeptu i pochyliła się nad jej uchem.
- Te, obadaj jak się młodzieżówka napaliła na tą napierdalankę… - Misce trudno było ukryć rozbawienie, przecież Marco podał “sparning” tylko jako dodatkową opcję…
- Jeśli Szept tak powiedziała - Marco wydawał się rozbawiony -
to musimy się streszczać. Mała manifestacja mocy lub... możecie mnie wszyscy zaatakować.
Mężczyzna jednym skokiem znalazł się na środku pomieszczenia - jakieś 6-7 metrów od poprzedniej pozycji. Wysunął dłonie w stronę ziemi i ta zadrżała... zapadając się wokół. Kilka sekund później mężczyzna stał pośrodku czegoś na kształt ringu - obniżonego od pozostałego poziomu podłogi o jakiś metr, o kształcie idealnego kwadratu, którego każdy z boków mógł mieć jakieś 3-4 metry.
- Zapraszam. Każdego po kolei lub wszystkich naraz. Możecie spróbować mnie skrzywdzić. - mężczyzna wydawał się szczerze rozbawiony tą perspektywą.
- Każdy, kto pokaże mi swoją moc, jest wolny. Wasz sprzęt z pewnością rozproszył się wśród Dzieci Feniksa. Nie jest nas jednak tak wielu - z pewnością pytając i... używając właściwych argumentów jesteście w stanie stwierdzić, gdzie owe cenne przedmioty się podziały. No to co, kto zacznie?
Nikolai nie czekając na nikogo przeskoczył nowopowstały płot i znalazł się wewnątrz “ringu”. Miał nadzieję, że lekcje które przekazano im w Novum na coś się przydadzą. Powoli zaczął się poruszać wzdłuż boku, próbując oflankować przeciwnika i zmusić go do zadania pierwszego ciosu. Marco jednak tylko patrzył na chłopaka, a i - jakby się zdawało - niezbyt uważnie.
Szept zerknęła na Michę i kiwnęła głową na jej słowa
- Zapowiada się… Zabawnie. - szepnęła w odpowiedzi, po czym podeszła nieco do przodu, by lepiej móc obserwować co się będzie działo na ‘ringu’ i jednocześnie nadal mieć oko na wszystkie dzieciaki.
Micha zaś po prostu opuściła się na podłogę i siadła oparta plecami o drzwi, co jakiś czas zerkała na leżącą na łóżku zhajowaną kobietę, miała tylko nadzieję, że Marco i jej coś sypnie. Z nerwów potarła dłonią kark, szybko odwróciła zazdrosny wzrok od łóżka.
- Wow - w głosie Keiko słychać było podziw.
- Wow. Naucz mnie tak! - powiedziała.
Amna otworzyła szerzej oczy widząc co zrobił Marco. Też miał super moce… oni wszyscy. Sama czuła podziw ale było coś co go skutecznie przytłaczało -strach.
Micha przygryzła wargę obserwując, jak soczysta nastka bez koszulki podeszła do Drugiego po bogu w Feniskie, właściciela haremu i znanego seksohola, który dni i noce pracował na swoją reputację w pocie i jękach. Przeważnie cudzych.
Tymczasem Keiko podbiegła do ringu. Obeszła go, sprawdzając krokami długość każdego z boków. Były idealne, podobnie jak bryła, która powstała po obniżeniu się poziomu gruntu.
- Naucz mnie - poprosiła ponownie,wbijając roziskrzone spojrzenie w mężczyznę.
Robin na sekundę otworzył usta na widok manifestacji… po czym szybko je zamknął odzyskując nadszarpniętą pewność siebie. Odstąpił od River i podszedł do ringu. Myślał szybko. Pośpiesznie. Analizował. Jak każdy z testów, którym go poddawano tak wiele razy. Każdy miał swój cel. To było jak rozwiązywanie labiryntów z łamigłówek. Trudne. Czasem wkurzające. I zawsze bezpieczne. Ponadto każda łamigłówka miała rozwiązanie, na które trzeba było wpaść by dostać nagrodę. I Robin zwykle je znajdywał.
No to się zdziwi pan Marco.
Chłopak, idąc w ślad za Nikolaiem, wskoczył na ring. Stał przez chwilę nieruchomo. To co się stało z ziemią musiało być elementem łamigłówki. Mechanizm jakiś pewnie. Przecież sam Marco nie mógł tego zrobić. Nie miał mocy. No i w ogóle co to za głupia moc by miała być? Grzebanie się w ziemi? Moc babek z piasku??? Ha, ha, ha… Ale napewno miał coś w zanadrzu na co trzeba było bardzo uważać.
W tym momencie przypomniała mu się nie wiedzieć z kiedy i skąd
piosenka, która jak to piosenki w takich chwilach wryła się w myśli niczym podkład dźwiękowy.
Kto się boi smoka, bo ja nie.
Uśmiechnął się i wpatrując się w czarną maskę, postanowił pójść na łatwiznę.
Ciekawe jak sobie poradzisz z ograniczonym dostępem powietrza…
Nikolai postanowił to wykorzystać. Natychmiast zaatakował Marco. Nisko, tak, żeby go powalić. Niczym zapaśnik. Wiedział, że jeżeli mu się uda, to obydwaj padną na ziemię, a Marco będzie mieć już założoną odpowiednia dźwignię.