Nie czuł się dobrze. Starał się oddychać miarowo i patrzył niespokojnie przed siebie. Gdyby nie zimny pot i roztrzęsienie miałby problemy, żeby nie zasnąć. Czuł, jakby zły sen paradoksalnie zabrał mu więcej sił niż dał. W głowie dalej słyszał słowa z koszmaru. Nie idź górą, tak długo jak tylko możesz. Porada... Ale od kogo? Ten sen był podobny do ostatniego i znowu Wasyl miał wrażenie, że to było coś więcej. Nie był łatwowierny i życie od małego w metrze nauczyło go pragmatycznego podejścia do życia. Ale teraz, niejako wbrew sobie, poczuł jak w jego sercu kiełkuje ziarenko nadziei. Że Szmaragdowy Gród może naprawdę istnieć, że to nie tylko bajka. Te wizje... Może ktoś, coś mistycznego chciało, żeby dał radę? Niemożliwe. To tylko sen, a ja za bardzo się wczuwam. Jestem tak spragniony wygody, radości i bezpieczeństwa jak każdy i powoli daję się nabierać. Poza tym, przypomniał sam sobie, to nie odnalezienie Szmaragdowego Grodu było jego zadaniem, tylko odnalezienie ojca i zawrócenie go, żeby mógł się pożegnać z mamą... Westchnął. Zasmucił się i w przybitym nastroju spędził resztę nocy. O śnie postanowił nikomu nie wspominać.
Szczęśliwie obyło się bez żadnych problemów. Oczywiście do czasu. Razem z Simonem uzupełnili zapasy, przygotowali się na dalszą podróż i gdy już mieli wychodzić ze stacji jeden z wartowników ich zatrzymał. Najwidoczniej nie było tu nikogo z poprzedniej warty. Niepewny czekał, co zadecyduje Bunin. |